B. Łoziński: Być jak Chrystus w świecie

Pracowałem kiedyś z panią, która należała do świeckiego instytutu życia konsekrowanego. Oczywiście ona mi tego nie powiedziała, dowiedziałem się o tym przypadkiem, gdy już opuściłem tę firmę. Pani - nazwijmy ją Marta - była osobą stateczną, solidną, ale jednocześnie pełną pomysłów i energiczną, taką, co to sobie nie da w kaszę dmuchać. Nie epatowała swoją wiarą, nie zrobiła katolickiego "coming outu". Po prostu w czasie rozmów często wskazywała rozwiązania na wysokim poziomie etycznym, zgodnym z nauką Kościoła. W sporach światopoglądowych ujawniała konserwatywne poglądy. Widzieliśmy, że źle reaguje na zbyt swobodne zachowanie, ale to nie znaczy, że trzymała innych na dystans. Gdy inna koleżanka szła na operację, mówiliśmy do niej: "trzymaj się, powodzenia", a Marta powiedziała, że będzie się za nią modlić.

Tak naprawdę zwróciła moją uwagę gotowością do poświęcenia. Czasem są sytuacje, że trzeba podzielić obowiązki, część zadań jest łatwiejsza, inne wymagają więcej wysiłku. Raz trzeba było być w pracy w sobotę. Marta zgodziła się wziąć dyżur. Często wspomagała innych. Dziś myślę, że dzięki Marcie świat wokół nas stawał się czystszy, lepszy.

Przemiana świata w duchu Ewangelii

Marta przypomina mi się zawsze, kiedy słyszę o świeckich instytutach życia konsekrowanego. Jest to stosunkowo nowa forma obecności w Kościele, bo została oficjalnie zatwierdzona przez Piusa XII w 1947 roku. Przewodnicząca Krajowej Konferencji Instytutów Świeckich Jolanta Szpilarewicz tłumaczy GN istotę tego powołania. - Składają się na nie jakby dwa skrzydła: świeckość i konsekracja, czyli życie według rad ewangelicznych, które są realizowane w życiu świeckim.

Członkinie instytutów składają śluby posłuszeństwa, czystości i ubóstwa, tak jak w zgromadzeniach zakonnych. Nie żyją jednak we wspólnotach, lecz same albo przy rodzinach. Używam formy żeńskiej, bo najwięcej jest instytutów skupiających kobiety. W Polsce na 37 należących do Krajowej Konferencji jest tylko jeden męski świecki i jeden kapłański. Wszystkie skupiają około tysiąca osób. Dążą do tego, aby od wewnątrz przepajać duchem Ewangelii najbliższe otoczenie.

W książce "Kościół pierwszego kontaktu" opublikowane zostały rozmowy z osobami należącymi do instytutów świeckich. W jednej z nich Katarzyna próbuje wytłumaczyć znajomym różnicę między siostrą zakonną a panią z instytutu świeckiego: "Żaden zakonnik, choćby najbardziej na świecko ubrany, nie może zostać prezydentem - a ja mogę!". Rzeczywiście, dla świeckich konsekrowanych wszystkie zawody stoją otworem, oczywiście poza tymi, które są nie do pogodzenia z ich powołaniem, np. ze względów moralnych. W Polsce znaną panią z instytutu świeckiego działającą w polityce była np. senator Krystyna Czuba.

Życie w ukryciu

Cechą charakterystyczną członkiń instytutów jest życie w ukryciu. Prowadząc życie ludzi świeckich, nie ujawniają przynależności do stanu konsekrowanego. Swoje powołanie realizują poprzez postawę. Może się zdarzyć, że nasza koleżanka czy kolega z pracy należy do instytutu świeckiego, a my nic o tym nie wiemy, choć możemy się domyślać, jeśli daje świadectwo życia Ewangelią.

Dodatkowo w Polsce życie w ukryciu wynikało z sytuacji politycznej. Gdy instytuty świeckie pojawiły się w naszym kraju, żyliśmy w komunizmie, który walczył z Kościołem.

Choć istotą powołania tej formy życia w Kościele jest świeckość i konsekracja, jednak poszczególne instytuty mają różne charyzmaty. Na przykład Instytut Miłosierdzia Bożego wyprasza miłosierdzie dla świata; Instytut Służebnic Ołtarza skupia się na duchowości eucharystycznej; z kolei przekaz Bożej miłości poprzez bezinteresowną służbę ludziom wskazuje jako charyzmat Instytut Świecki Chrystusa Odkupiciela Człowieka; zaś modlitwę za kapłanów i troskę o misje - Instytut Świecki Misjonarek Chrystusa.

Zasada życia w ukryciu sprawia, że członkinie instytutu raczej nie występują publicznie, a jeśli już, to rzadko zdradzają swoją prawdziwą tożsamość.

Modlę się za nich z radością

Terminy, jakie są używane dla opisu instytutów świeckich, są raczej hermetyczne. Dlatego dobrym sposobem, aby zrozumieć istotę tego powołania, jest zapoznanie się ze świadectwem świeckiej konsekrowanej. GN udało się dotrzeć do takiej osoby, która zgodziła się opowiedzieć, w jaki sposób stara się przepajać świat Ewangelią.

Oto świadectwo Teresy: "Prowadzę normalne świeckie życie. Mam więzy rodzinne, sąsiedzkie, zawodowe. Pracuję, zarabiam, mam mieszkanie, samochód, kierownicze stanowisko. Staram się to wszystko robić w sposób uczciwy i zgodny z prawem Bożym. Na przykład jeśli mam możliwość zarobienia większych pieniędzy, a widzę, że to nie jest uczciwy sposób, to rezygnuję. Nasze powołanie wymaga aktywności. Dlatego w rozmowach w pracy podejmuję różne zagadnienia związane z Pismem Świętym, wskazuję także wartościowe rzeczy, o których przeczytałam czy które obejrzałam. Osoby, z którymi się kontaktuję, np. w pracy, nie wiedzą, że jestem świecką konsekrowaną. Jednak w mojej obecności są bardziej powściągliwe w zachowaniu, np. powstrzymują się od przekleństw, bo tłumaczę im, że istnienie prawo czystości języka. Nie używam argumentów religijnych. Gdy mam możliwość, zwracam też uwagę pracownikowi, że jest niewłaściwie ubrany.

Nie wiem, czy moja postawa wpłynęła na czyjeś życie religijne, ale na pewno staram się tworzyć do tego klimat. Na przykład gdy dowiadujemy się z mediów o cudach eucharystycznych w Sokółce albo w Legnicy, staram się kierować rozmowę na ten temat. Gdy pojawia się problem bezpłodności, podaję przykłady małżeństw, u których lekarze stwierdzili bezpłodność, a które dzięki modlitwie mają własne dzieci. Podobnie mówię o ludziach uzdrowionych z raka, którzy prosili o wyleczenie Boga. Staram się budzić nadzieję, nie chcę zmieniać ludzi na zasadzie, że mają się rzucać na kolana. Modlę się za osoby z pracy i inne, z którymi się spotykam. Choć to mój obowiązek, robię to z radości. Zauważyłam, że gdy przestaję się modlić, zaczynają się w pracy jakieś niesnaski".

Praca duchowa

Powołanie do świeckiego życia konsekrowanego wymaga pracy duchowej, życia w bliskości z Bogiem. Oto świadectwo życia wewnętrznego Renaty: "Moje życie prawie nie różni się zewnętrznie od codzienności innych świeckich. Pracuję w szkole, pełniąc obowiązki nauczycielki, pomagam rodzinie, prowadzę dom. Spotykam się z przyjaciółmi, chodzę do kina i teatru, ale też borykam się z problemami zdrowotnymi i podejmuję niełatwe wyzwania zawodowe. Zwyczajne życie...

W tym wszystkim jednak mam stałą świadomość swej całkowitej przynależności do Chrystusa, ścisłego zjednoczenia z Nim. Ślub czystości złączył mnie z Bogiem przez wyłączną miłość, z której czerpię moc do kochania ludzi. Ślub ubóstwa wzmacnia moją ufność wobec  Boga, każdego dnia ponawiam moje oddanie Mu wszystkiego. Dzięki ślubowi posłuszeństwa odnajduję wolność realizowaną przez poszukiwanie i wypełnianie woli Boga, w czym nieocenioną pomoc niosą osoby pełniące funkcje odpowiedzialnych w instytucie.

Powołanie nigdy nie jest "gotowe", ono "staje się" dzień po dniu. Warunkiem wierności jest życie modlitwą. Każdego ranka spotykam się z moim Oblubieńcem na Mszy św. - jest to dla mnie bardzo osobiste spotkanie. Przyjmuję Chrystusa do swego serca i idę z Nim realizować zadania dnia. Po pracy wracam do świątyni na adorację Najświętszego Sakramentu i medytację nad słowem Bożym. Niepokalana Maryja jest mi szczególnie bliska, Jej życie - zewnętrznie takie samo jak innych kobiet izraelskich, a przecież niosące wielką tajemnicę wybrania Bożego - jest dla mnie szczególnym wzorem. Każdy dzień odmierzam także rytmem liturgii godzin".

_____________________
Korzystałem: A. Wolska, Kościół pierwszego kontaktu, Wydawnictwo Światło-Życie, Kraków 2014; B. Łoziński, Leksykon Zakonów w Polsce, KAI, Warszawa 2009; www.kkis.pl - strona internetowa Krajowej Konferencji Instytutów Świeckich

Za: B. Łoziński, Być jak Chrystus w świecie, w: Gość Niedzielny nr 38, 18 września 2016, s. 26-27.