Jak czytamy, premier Mateusz Morawiecki, w wypowiedzi dla „jednego z portali” określił się jako „zwolennik tzw. kompromisu aborcyjnego”. I stwierdził, że "wniosek do Trybunału Konstytucyjnego dotyczący przesłanki eugenicznej był błędem". Dąbrowski komentuje:
– Zdecydowana część elektoratu Prawa i Sprawiedliwości jest za życiem. Natomiast proszę zauważyć, że mamy obecnie do czynienia ze zdumiewającym działaniem wewnątrz PiS. Zamiast przedstawiać konkrety, w sposób mądry i przemyślany, działać na rzecz budowy koalicji do rządzenia, zaczyna się grę tematem ochrony życia. Jesteśmy już trzy lata po wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Przez ten czas PiS nie zrobiło nic w celu edukacji, promocji, budowania przekazu pro-life, zwłaszcza w stronę młodych ludzi. Pan premier Mateusz Morawiecki i politycy PiS stawali w obronie św. Jana Pawła II, kiedy trwał wzmożony atak środowisk lewackich i antyklerykalnych na naszego wielkiego świętego. Jednak za tą obroną powinno być wypełnienie duchowego i moralnego testamentu Papieża Polaka. „Naród, który zabija własne dzieci, jest narodem bez przyszłości”. Czy Mateusz Morawiecki stoi po stronie lewackiej narracji, według której dziecko pod sercem matki jest płodem, który jest pozbawiony prawa do życia? Po wyroku Trybunału Konstytucyjnego PiS powinno podjąć działania szeroko zakrojonej akcji informacyjnej i edukacyjnej – w szkołach, wśród młodych ludzi. Uważam, że słowa premiera są skandaliczne i szokujące. One bardzo rozczarowują. Elektorat prawicowy ma prawo czuć się oszukany. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego był potrzebny i zasadniczy dla prawnej ochrony życia w Polsce. Z tej ścieżki nie można już zawrócić. Nie rozumiem słów premiera Morawieckiego i głęboko się nie zgadzam na to, aby prawicowa partia szła na kompromisy dotyczące życia, czyli wartości nienegocjowalnej. Być może te ostatnie wypowiedzi są szukaniem partnerów koalicyjnych po lewej stronie sceny politycznej. To jednak błędna strategia, aby akurat ten temat stawał się elementem gry politycznej. Z drugiej strony jest to też próba zrzucenia odpowiedzialności za błędy w kampanii wyborczej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz