Alfredo Canavero w „L’Osservatore Romano” we środę, 24 czerwca 2009 r.

Sto lat temu urodził się Giuseppe Lazzati
Wzór wolnego i świadomego człowieka 

Abitare la città. Sulle orme di Giuseppe Lazzati (Milano, Nava Press, 2009, str.109) to tytuł opracowania Federazione Universitaria Cattolica Italiana (Fuci - katolicką federację studentów włoskich) zawierającego dokumentację seminarium, które odbyło się w Mediolanie od 30 października do 1 listopada 2008 r. Poniżej publikujemy obszerne fragmenty jednego z wystąpień. 

Giuseppe Lazzati urodził się w Mediolanie 22 czerwca 1909 r. jako czwarty syn Carlo i Angeli Mezzanotte, którzy później dali mu jeszcze czworo rodzeństwa. Byli typową rodziną mediolańskiej kupieckiej burżuazji: średniozamożni, przekonani o bogactwie, jakie stanowi liczne potomstwo, prowadzili sklep z artykułami spożywczymi. Lazzati spędził dzieciństwo w Mediolanie. W latach 1915 - 1918, kiedy ojciec jego walczył na froncie, uczęszczał do prywatnej szkoły im. Vittoria Colonna, a później od 1920 r. do liceum im. Cesare Beccaria. W 1927 r. zdał maturę w klasie o profilu humanistycznym. 

Był świetnym uczniem. Poza zaangażowaniem w naukę, które przynosiło znakomite wyniki, kontynuował również formację duchową. Był członkiem ważnego wówczas w Mediolanie katolickiego stowarzyszenia św. Stanisława. Tam też poznał mons. Luigi Testę i ks. Ettore Pozzoni, którzy wywarli na niego wielki wpływ. W 1927 r. zapisał się na Katolicki Uniwersytet Sacro Cuore, założony sześć lat wcześniej przez ks. Agostino Gemelli. 1926 i 1927 r. to szczególnie znaczące lata w życiu Lazzatiego. W 1926 r. umiera mu ojciec i to wydarzenie, oprócz bólu, którym napełnia Giuseppe, jego matkę, braci i siostry zmienia również sytuację finansową całej rodziny. W 1927 r. w kilka dni po zapisaniu się Lazzatiego na uniwersytet, umiera także jeden z jego braci, Paolo. Podejmując decyzję o kontynuowaniu nauki na Uniwersytecie Katolickim, Lazzati wydaje się powodowany pragnieniem częstszych kontaktów z niektórymi wykładowcami. Fascynowali go zarówno o. Agostino Gemelli, jak Ludovico Necchi a także Giulio Salvadori.

Lazzati pragnął poznać bliżej założycieli Uniwersytetu Katolickiego, a w szczególności Ludovico Necchi. Chciał bowiem lepiej zrozumieć, jaki wpływ wywarł on na nawrócenie Agostino Gemelli. Na co dzień uczęszczał na prowadzone przez o. Gemelli wykłady z psychologii, zainteresowaniami naukowymi maskując pragnienie głębszego zrozumienia tej wybitnej postaci w aspekcie duchowym i ludzkim. Jak później napisał, wyjaśniając, dlaczego tak pilnie uczęszczał na wykłady rektora: Człowieka można dużo lepiej zrozumieć, kiedy wykłada, ucząc bowiem odkrywa całego siebie.

Właśnie w tym czasie Lazzati poznał Piergiorgio Frassati. Postać ta stała się dla Lazzatiego kolejnym ważnym punktem odniesienia, skłaniając go do położenia jeszcze większego nacisku na dążenie do wewnętrznej doskonałości. Pisał wtedy: Pragnę, krótko mówiąc, stać się świętym. Chciał iść śladami młodzieńca, który dążył do świętości z „młodzieńczą radością”.

W 1931 r. Giuseppe Lazzati uzyskał dyplom. Promotorem jego pracy na temat Teofila z Aleksandrii był salezjanin Paolo Ubaldi. Ubaldi był wykładowcą starożytnej literatury chrześcijańskiej, stanowiącej życiową pasję Lazzatiego, który postanowił następnie pozostać na mediolańskiej uczelni i wybrał karierę naukową.

Również w 1931 r. jednocześnie lub prawie z dyplomem, Lazzati wybrał celibat. Był to ważny wybór podjęty z wielką rozwagą, o której świadczą liczne jego pisma. Całe jego życie miało być odtąd poświęcone doskonaleniu się wewnętrznemu przez modlitwę, medytacje i refleksję. Pragnął też poświęcić się badaniom nad starożytnym chrześcijaństwem przede wszystkim w zetknięciu z kulturą klasyczną. Warto zastanowić się głębiej nad tym aspektem postaci Lazzatiego. Jego praca naukowa bowiem nie miała nic wspólnego z erudycyjnym badaniem spraw przeszłych. Studiując klasyków Lazzati poszukiwał w starożytności tych niezmiennych elementów osobowości człowieka i jego duchowości, które potem, niezależnie od epoki, znajdowały swój wyraz. Analizował więc takie kwestie, jak relacja pomiędzy wiarą a rozumem, a także zaangażowanie chrześcijańskie w świecie. I tak na przykład List do Diogneta stał się jednym z zasadniczych tematów refleksji Lazzatiego. 

1931 r. to kolejna ważna data w życiu Lazzatiego. Przyłączył się wtedy do stowarzyszenia Missionari della Regalità di Cristo, potem przekształconego w instytut konsekrowanych świeckich, założonego przez o. Gemelli w 1928 r. Nie była to jednak jedyna forma zaangażowania Lazzatiego w życie stowarzyszeń kościelnych. 13 maja 1934 r. arcybiskup Mediolanu kard. Ildefonso Schuster powołał go na stanowisko przewodniczącego mediolańskiej młodzieżówki Akcji Katolickiej. Odtąd między Lazzatim a Schusterem nawiązały się bardzo ścisłe kontakty. Doświadczenie, zdobyte w Instytucie Missionari della Regalità di Cristo, ale przede wszystkim wśród młodych z Akcji Katolickiej, sprawiły, że Lazzati odczuł wyraźnie potrzebę rozróżnienia między sferą duchową a polityką. Nie chodziło o dwie odrębne sprawy, ale o wymagające rozróżnienia dwa aspekty życia. Lazzati opracował w tym czasie również własny program Akcji Katolickiej, którego celem była formacja do pracy apostolskiej w służbie Kościoła w ścisłej współpracy z biskupem. Tutaj jednak zaczęły się problemy. Lazzati wszedł w konflikt z Luigi Gedda, ówczesnym przewodniczącym włoskiej Akcji Katolickiej.

Profesor upierał się przy koncepcji Akcji Katolickiej jako szkoły doskonalenia formacji życia wewnętrznego, choćby i za cenę rezygnacji z prozelityzmu i niezwracania uwagi na liczby. Dla Luigiego Gedda natomiast Akcja Katolicka to przede wszystkim uzależniona od liczby członków siła, ukazująca znaczenie katolickiego stowarzyszenia, pozwalająca poddać dyscyplinie i zorganizować rzesze wiernych świeckich. Były to dwie zupełnie różne koncepcje. Koncepcja Gedda miała potem, w latach pięćdziesiątych, znaleźć się u podstaw jego konfliktów i sporów z Carlo Carretto i Mario Vittorio Rossi. Dotrwała jednak do czasów Jana XXIII, bo dopiero wtedy Gedda utracił zajmował aż do owej chwili stanowisko przewodniczącego.
Poglądy Lazzatiego były różne nie tylko od koncepcji Geddy, ale także od idei o. Gemelli. Powodem rozdźwięków z tym ostatnim był Instytut Missionari della Regalità, zdaniem Lazzatiego zbytnio ograniczony do potrzeb Uniwersytetu Katolickiego. W 1938 r. Lazzati wystąpił z Instytutu i założył własny Instytut Milites Christi Regis, którego członkowie mieli by, jak mówił „podążać drogą do świętości podzielając w pełni codzienne problemy ludzkiego życia”. Kardynał Schuster poparł Lazzatiego, mówiąc mu: „W Kościele Bożym jest miejsce dla rozmaitych form religijności.” W 1952 r. stowarzyszenie uzyskało status kanoniczny Instytutu Świeckiego.

Życie Lazzatiego płynęło więc podwójnym torem: z jednej strony udział w stowarzyszeniach kościelnych, a z drugiej praca naukowa i wykłady na uczelni. W 1939 r. Lazzati otrzymał stanowisko docenta i rozpoczął cykl wykładów ze starożytnej literatury chrześcijańskiej na Uniwersytecie Katolickim. 1939 r. to również początek II wojny światowej. Wygłoszone wówczas radiowe przesłanie Piusa XII z okazji Bożego Narodzenia skłoniło bardziej świadomych katolików do podjęcia rozważań o przyszłości, po zakończeniu wojny i upadku reżymu faszystowskiego. Lazzati uczestniczył w spotkaniach organizowanych przez kilku wykładowców (określanych potem mianem „professorini - profesorków”) odbywających się w domu profesora Umberto Padovani. Brali w nich także udział, między innymi Giuseppe Dossetti, Amintore Fanfani, Sofia Vanni Rovighi, Gustavo Bontadini, Antonio Amorth, inni wykładowcy z Uniwersytetu Katolickiego oraz Giorgio La Pira i ks. Carlo Colombo.

Lazzati uczestniczył w tych spotkaniach dopóki, w 1943 r. nie został powołany do wojska. W latach 1931-1933 odbył regularną służbę wojskową i teraz powołano go do służby jako porucznika rezerwy 5 batalionu strzelców alpejskich. Lazzati, aresztowany przez Niemców w Merano 10 września, stanowczo odmówił wstąpienia do oddziałów faszystowskich. Był internowany najpierw na terytorium polskim a potem w Niemczech. Był to kolejny ważny etap jego życia. Profesor wkrótce stał się punktem odniesienia wszystkich internowanych włoskich żołnierzy, człowiekiem, do którego zwracano się w trudnościach i nędzy niewoli. Pocieszał, organizował zajęcia, podtrzymywał na duchu. Stał się człowiekiem, z którego wszyscy mogli brać przykład. Wydana niedawno książka o internowanych żołnierzach włoskich, uzupełniona o szereg świadectw, ukazuje jasno, w jaki sposób wszyscy, którzy zetknęli się z Lazzatim w obozach jenieckich, bez względu na wyznawane idee, religijne i polityczne, podchodzili do niego z zaufaniem i uczuciem. Jeden z jego towarzyszy niedoli, Giovanni Cielo wspominał: „Zawsze zachowywał się z godnością, nie tracąc panowania nad sobą. Nie brakowało również oznak zewnętrznych takiej postawy. Zawsze troszczył się o swój wygląd zewnętrzny, był starannie ogolony i uczesany, w nienagannym mundurze. To wszystko sprawiało, że wyglądał dystyngowanie i nobliwie. Jego sposób bycia nieomylnie wskazywał na szlachectwo duszy”.
Obóz był dla Lazzatiego, nie mniej niż dla jego towarzyszy niewoli, doświadczeniem o zasadniczym znaczeniu.

Po powrocie z obozu został - jak sam mówił - wciągnięty w życie polityczne, namówiony do tego przez kard. Schustera i przez Dossettiego. Został wybrany do Zgromadzenia Konstytucyjnego w 1946 r. a potem w 1948 r. w szeregach Partii Chrześcijańsko Demokratycznej do niższej izby Parlamentu włoskiego. W tym czasie Lazzati nie pełnił ważnych funkcji. Był jednak członkiem Rady Krajowej (1946-1952) Dyrekcji Centralnej (1946-1947) i Komitetu kierowniczego włoskiej Chadecji w Izbie niższej (1949-1953). Można tu przypomnieć wniosek o votum nieufności wobec kierownictwa partii, zgłoszony przez niego i przez Dossettiego na posiedzeniu rady krajowej Chadecji w grudniu 1946 r. Kierownictwo partii zostało oskarżone (sekretarzem był wówczas Attilio Piccioni) o brak samodzielnej polityki i podążanie śladem innych partii. Koalicja rządząca wtedy Włochami (która zresztą rozpadła się w 1947 r.) składała się wtedy z trzech ugrupowań: chadeków, socjalistów i komunistów. Dossetti i Lazzati, razem z Fanfanim i kilkoma innymi reprezentowali frakcję zaniepokojoną, brakiem własnego programu Chadecji, który pozwoliłby sprawować władzę nie naśladując polityki innych ugrupowań, bez uciekania się do mediacji i kompromisów. Znakomita większość partii jednak opowiedziała się wówczas za stanowiskiem de Gasperiego i Piccioniego i votum nieufności odrzucono.

W tym okresie Lazzati w grupie Dossettiego starał się łączyć zasady katolicyzmu z polityczną praktyką. W artykułach, które pisał dla Cronache sociali czasopisma wydawanego przez zwolenników Dossettiego, podkreślał wielokrotnie, że Akcja Katolicka nie powinna podejmować działalności politycznej. W ten sposób otwarcie polemizował z Luigi Geddą, ówczesnym przewodniczącym Akcji Katolickiej, zakładającym Komitety Obywatelskie i usiłującym wpływać na politykę Chrześcijańskiej Demokracji dzięki sile stowarzyszenia, któremu przewodził.

W jednym z artykułów Lazzati napisał: Odróżnić płaszczyznę polityczną od religijnej nie oznacza akceptować zasadę lub praktykę, niestety bardzo rozpowszechnioną również wśród wielu chrześcijan, na ustach których często pojawiają się te słowa, że «polityka to zupełnie co innego». Polityka nie jest czym innym niż religia, ale też nie jest to samo. Trzeba, by chrześcijanin dawał świadectwo własnej wiary w życiu politycznym, jednak w sposób właściwy dla tejże polityki. To stwarzało niemało konfliktów w świecie katolickim, który wtedy, jak pisał później Mario Vittorio Rossi, przeżywał „czas swojej największej potęgi”.

W 1953 r. Lazzati postanowił nie kandydować więcej do Izby deputowanych i poświęcić się nauczaniu. W styczniu 1958 r. był pierwszym z trzech kandydatów na stanowisko profesora zwyczajnego na uniwersytecie w Bari. W końcu jednak został wezwany, by wykładać starożytną literaturę chrześcijańską na Uniwersytecie Katolickim. 
To chyba zrządzenie losu, że kiedy Lazzati pragnie poświęcić się pracy naukowej, wydarza się coś, co sprawia, że musi skierować się w zupełnie inną stronę. Na wiosnę 1961 r. arcybiskup Mediolanu kard. Giovanni Battista Montini wyznaczył Lazzatiego do kierowania dziennikiem L’Italia. Był to delikatny moment: trwały obrady Soboru Watykańskiego II, a jednocześnie w polityce rozpoczynał się nowy etap otwarcia na lewicę, operacji która napotykała na znaczny opór ze strony katolickiej hierarchii. Sam Montini nie był przychylny otwarciu na socjalistów przynajmniej w początkowym okresie, a później, kiedy już się ono dokonało, zachowywał milczenie. Kontakty między Montinim a Lazzatim były bardzo częste. Lazzati spotykał się z kardynałem w każdą sobotę i dyskutował z nim linię polityczną dziennika. Pomimo wielu nieporozumień i trudności, Lazzati kierował dziennikiem aż do 1964 r. kiedy został wezwany przez nowego arcybiskupa Mediolanu Giovanni Colombo na stanowisko przewodniczącego diecezjalnej rady Akcji Katolickiej w stolicy Lombardii.

W 1962 r. Lazzati opublikował tom Maturità del laicato, w którym podkreślał rolę świeckich „powołanych do tego, aby przeżywać swe chrześcijaństwo w ramach struktur i w granicach działalności w świecie”. W tamtym czasie istniała wielka potrzeba dowartościowania katolickiego laikatu, który - jak uważał Lazzati - pełnił nie mniej ważną niż kapłaństwo ministerialne misję. 

W 1965 r. Lazzati został powołany na stanowisko dziekana Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Katolickiego Sacro Cuore. W latach następnych, od lipca 1968 r. do 1983 r. był rektorem Uniwersytetu.

Przyjęcie funkcji rektora w 1968 r. nie było zadaniem podejmowanym z lekkim sercem. Trzeba było liczyć się z rozruchami, z kontestacją, która - zapoczątkowana na uniwersytetach - rozszerzała się na całe włoskie społeczeństwo. Trwały nieprzerwane protesty, studenci okupowali uniwersytety. Były to bardzo trudne miesiące. Lazzatiemu udało się przeprowadzić Uniwersytet Katolicki przez lata kontestacji. Kiedy atmosfera uspokoiła się, zaczął myśleć o modernizacji uczelni. Zdawał sobie sprawę, że za ruchem studenckim z 1968 r. kryło się również niezadowolenie, mające najzupełniej realne podłoże. Pragnął odnowy struktur uniwersyteckich, na co nie pozwalały jednak obowiązujące przepisy. Uniwersytet Sacro Cuore mimo bowiem, że jest uczelnią prywatną, musi brać pod uwagę przepisy krajowe. Z drugiej strony Lazzati napotkał też silny opór niektórych wykładowców, a także pewnych środowisk rzymskich. Lazzati dojmująco odczuwał gorycz porażki, którą tylko częściowo łagodził sukces, jakim cieszyły się nowe kursy, wprowadzone zamiast zawieszonych w tym czasie tygodni społecznych. Warto wspomnieć w szczególności kurs z 1975 r. poświęcony „Chrześcijaństwu i kulturze” będący przygotowaniem do zasadniczego w historii katolicyzmu i Kościoła włoskiego seminarium poświęconego „Ewangelizacji i promocji człowieka”, które odbyło się w Rzymie w 1976 r. i w organizacji którego Lazzati odgrywał ważną rolę. 

Odchodząc ze stanowiska rektora w 1983 r. Lazzati powrócił do refleksji poświęconej ewolucji historyczno-politycznej społeczeństwa włoskiego. Wraz z niektórymi kolegami i przyjaciółmi założył w 1985 r. stowarzyszenie Città dell'Uomo (Miasto człowieka). Celem tej organizacji było upowszechnianie kultury politycznej opartej zarówno na wartościach chrześcijańskich, jak i wartościach demokratycznych, określonych w Konstytucji Republiki Włoskiej. Wartości te dla Lazzatiego były zawsze ściśle ze sobą związane, a ich obrona, w różnych okresach, stała się dla niego źródłem nowej goryczy.
Dotknięty poważną chorobą Lazzati zmarł w Mediolanie 19 maja 1986 r.