Homilia kard. Dionigi Tettamanzi

Drodzy moi, 

Wysłuchaliśmy właśnie Słowa Bożego, które zapadło w głąb naszych serc ukazując nam dwie istotne kwestie. O jednej mówi fragment Księgi Kapłańskiej, o drugiej Ewangelia św. Łukasza. Wydaje mi się, że obie te kwestie mają związek z prowadzoną przez ostatnie trzy dni pracą Mediolańskiej Rady Episkopalnej, ale także z obchodzącymi dziś właśnie setną rocznicę urodzin profesora Giuseppe Lazzatiego członkami Instytutu Chrystusa Króla. Pierwsze czytanie z Księgi Kapłańskiej to fragment, gdzie ukazana jest między innymi, ale jak mi się wydaje w sposób znaczący, postać kapłana Arona. Bóg, za pośrednictwem swego sługi Mojżesza, zwraca się do Arona i poucza go, w jaki sposób ma przygotować ofiarę przebłagalną, ofiarę całopalną i ofiarę biesiadną. Kiedy jednak Bóg, za pośrednictwem Mojżesza, kieruje swoje słowa do Arona, ten ostatni nie zajmuje całej sceny, ale staje się punktem odniesienia całej wspólnoty Izraela: Potem cała społeczność zbliżyła się i stanęła przed Panem. Dzieje się tak dlatego, że służba kapłańska Arona jest sprawowana na rzecz ludu Bożego. Mojżesz nakazał Aronowi, aby zbliżył się do ołtarza i złożył ofiarę przebłagalną i ofiarę całopalną, złożył dar za lud i dokonał przebłagania za nich. W rzeczywistości bowiem to lud otrzymuje później błogosławieństwo Mojżesza i Arona. Chwała Pana ukazała się całemu ludowi. Słowa te obrazują charakterystyczną cechę ludu poświęconego Panu i - wobec tego - w pełni ludu kapłańskiego. Zakończenie tego fragmentu Księgi Kapłańskiej jest jeszcze ciekawsze. Opisuje, jak Widząc to cały lud krzyknął z radości i upadł na twarz. Wydaje mi się, że to jest dla nas bardzo wymowne. Tym bardziej wymowne, że czytamy te słowa na początku Roku Kapłańskiego, który dotyczy kapłanów, ale i wszystkich wiernych i stanowi zachętę do głębszego odkrycia kapłaństwa Chrystusa w całym Kościele. W formach wskazanych nam przez Jezusa, Kościół rozróżnia tak zwane kapłaństwo ministerialne oraz kapłaństwo powszechne, to jest kapłaństwo chrzcielne. I tutaj chciałbym zatrzymać się na chwilę, ponieważ rozważanie, którego dziś rano wysłuchaliśmy, dotyczące postaci Lazzatiego wskazywało jako punkt wyjścia, punkt stały i punkt docelowy misji tego człowieka Bożego właśnie godność, piękno, wielkość, znaczenie i powagę kapłaństwa chrzcielnego. Kapłaństwa, które ma swoje źródło w sakramencie, sprawiającym, że wszyscy jesteśmy członkami Kościoła oraz członkami wspólnoty kapłańskiej, królewskiej i profetycznej zarazem. Nie będę więc komentował tutaj odczytanego fragmentu Księgi Kapłańskiej, ponieważ najlepszym komentarzem jest to, co słyszeliśmy na temat niektórych zasadniczych cech postaci Lazzatiego.
Druga kwestia, o której chciałbym powiedzieć dotyczy fragmentu Ewangelii ukazującego nam uczniów, którzy są głodni, a mają do jedzenia tylko ziarno wykruszone z kradzionych kłosów. Ale również i ta, dla nas zupełnie niewinna czynność jest powodem ostrej reakcji faryzeuszów: Czemu czynicie to, czego nie wolno czynić w szabat? Jezus zabiera wtedy głos i udziela im odpowiedzi, na zakończenie dodając stwierdzenie, które niejako definiuje Jego tożsamość: Syn Człowieczy jest panem szabatu. Wśród wielu wyjaśnień tego chrystologicznego sformułowania możemy wybrać następujące: Syn Człowieczy jest panem szabatu, ponieważ pragnie prawdziwego dnia szabatu. A dzień odpoczynku i modlitwy jest prawdziwy, kiedy nie jest zwrócony przeciw człowiekowi, ale jest dla człowieka. Tylko w ten sposób bowiem można obchodzić szabat na chwałę Bożą. Również i ta kwestia zasługiwałaby na ponowną refleksję, wychodząc od kapłaństwa chrzcielnego, a w szczególności tego, które charakteryzuje zaangażowanie społeczne świeckich. I znów warto tu nawiązać do rozważań dzisiejszego rana. 
Chciałbym tu jeszcze przypomnieć dwa określenia, szczególnie drogie profesorowi Lazzatiemu. Przynajmniej ja odniosłem takie właśnie wrażenie, kiedy słuchałem go w pierwszych latach mojej kapłańskiej posługi. Wśród cytatów, które często przytaczał Lazzati znalazło się wyrażenie z ambrozjańskiej liturgii paschalnej, określające Kościół jako Sacramentum Renovationis mundi. Kościół jest sakramentem, ponieważ jest miejscem, gdzie świat upadły w grzechu powraca do swojej pierwotnej piękności stworzenia dzięki zbawczemu działaniu Chrystusa. Drugie ulubione sformułowanie Lazzatiego (na którego temat od czasu do czasu dyskutują teologowie, ale przecież w każdym sezonie trzeba coś powiedzieć) to wyrażenie, które weszło już także do magisterium Soboru Watykańskiego II. Niekiedy jest ono opatrywane dodatkowo słówkiem quasi, zwracającym uwagę na to, że mamy do czynienia z dość delikatną kwestią. To drugie wyrażenie, drogie Lazzatiemu to consecratio mundi. Myślę, że i to wyrażenie zasługuje, by wziąć je na serio. Wskazuje bowiem, że wszystko to, co ma związek z kultem, modlitwą, liturgią i chrześcijańskim kapłaństwem nigdy nie umniejsza prawdziwych wartości człowieka, a przeciwnie, jest drogą, którą Bóg nam wyznaczył i którą mamy podążać, aby uwidocznić zamysł Boży co do każdej rzeczywistości, a w szczególności tej nam najbliższej, jaką jest rzeczywistość ziemska.
Chociaż nie wiem, czy to, czego wysłuchaliśmy dziś rano i staraliśmy się rozwinąć w tej homilii, przyda się wiernym świeckim, czy nie, tym bardziej jednak odnosi się do nas, biskupów, kapłanów i diakonów. Nasze kapłaństwo ministerialne bowiem bierze swój początek w kapłaństwie chrzcielnym, a ostateczny sens naszej służby polega na tym, by stale przypominać wiernym świeckim o pięknie bycia w Chrystusie kapłanem, królem i prorokiem.