Lazzati: świadek odwagi i wierności świeckich
Dzisiaj uczczenie pamięci Lazzatiego podyktowane jest prawdziwą potrzebą serca, wypływającą z głębokiego poczucia wdzięczności. Upamiętnić w rzeczywistości oznacza nie tylko wspominać, lecz także uobecnić. A w obecnej chwili nasz kraj i nasz Kościół wszyscy potrzebujemy bardzo tej „przestrzeni pamięci”. Potrzeba nam, aby dawane przez Lazzatiego świadectwo stało dla nas wyzwaniem, by zastanowić się nad przykładem „wiernego świeckiego”, jakim był i jakim pragnął być. Tak, właśnie „wiernego świeckiego”, używając tu sformułowania, które bardzo drogiego profesorowi Lazzatiemu i niejako uprzedzającego tytuł postsynodalnej adhortacji apostolskiej Jana Pawła II Christifideles laici. Jest to sformułowanie tym bardziej interesujące, że mówiąc o rzeczywistości i wskazuje pewien przykład, który równocześnie bardzo trafnie oddaje ideę świadectwa.
(...)
Analizując życie i duchowość Giuseppe Lazzatiego dostrzegamy wiele śladów, które każą nam stwierdzić, że takich jak on „wiernych świeckich” jest niewielu, bardzo niewielu. Dochodzimy do tego wniosku w chwili, kiedy istnieje niezwykle pilna potrzeba chrześcijańskiego świadectwa świeckich w życiu obywatelskim i politycznym, a także w samym Kościele. Nie możemy tego przemilczeć, ale też nie powinniśmy popadać w manierę, która z pewnością wzbudziłaby krytykę samego Lazzatiego - nie wolno nam z nostalgią patrzeć w tył i żałować przeszłości, która nie wróci. Chodzi raczej o to, aby docenić klarowne świadectwo „wiernego świeckiego”, które Lazzati nam pozostawił i iść dalej z większą odwagą, wychodząc od kilku założeń, jakie on sam zaszczepił w sercach paru pokoleń wiernych: głębokiej wiary, która potrafi dostrzec różnorodne problemy historii i kultury, oraz ducha służby dla dobra wspólnego, na rzecz którego należy działać na drodze dialogu prowadzonego cierpliwie i z nadzieją.
Powinniśmy odczytać na nowo z wielką uwagą i w duchu głębokiej wewnętrznej wolności niektóre pisma Lazzatiego, by znaleźć tam wskazówki pozwalające zrozumieć i wyjaśnić warunki powstania i umacniania się niepożądanej „klerykalizacji” Kościoła. Prowadzi ona do przyjmowania postaw, do działań i posunięć Kościoła zwróconych „do wewnątrz”, tak często dzisiaj krytykowanych. Będziemy mogli także lepiej zrozumieć, dlaczego obecnie laikatowi grozi nierzadko anulowanie wnoszonego przez niego wkładu, zredukowanie go do roli pozostającego w stosunku podległości szeregowego członka drużyny. Łatwiej także będzie nam zrozumieć, dlaczego dzisiaj wierni świeccy tak rzadko samodzielnie podejmują decyzje, dlaczego chętnie angażują biskupów w dokonywany wybór, dlaczego chowają się za nimi na trudnej i często pogmatwanej drodze życia społecznego.
W tej sytuacji historycznej, zwracając się do znacznej części naszego laikatu, trzeba powtórzyć raz jeszcze jasno i wyraźnie apel o nowe zaangażowanie, godność i odpowiedzialność wiernych świeckich działających indywidualnie i w stowarzyszeniach, w imię chrztu świętego, biorących aktywny udział w życiu i misji Kościoła w świecie.
Trzeba powtórzyć ten apel, ponieważ głoszenie Ewangelii Chrystusowej w świecie współczesnym nie jest przydatne świeckim, którzy podejmują się tylko działań obronnych, często popychani do tego przez strach przed światem i ewolucją, jakiej podlega on zgodnie z obowiązującym w danej chwili modelem kultury, społeczności, czy polityki. Takie świadectwo świeckich jest bowiem ubogie i zubażające. Jest świadectwem laikatu dotkniętego niewyjaśnionym przekonaniem o swojej nieodpowiedniości, laikatu który nie potrafi dostrzec tchnienia Ducha Świętego i nie jest zdolny zawierzyć się Mu, laikatu który od Kościoła oczekuje ciepłego gniazda, dającego poczucie bezpieczeństwa, jakie wypływa z poczucia formalnej przynależności i bliskości z grupą, z przekonania, że „zawsze tak było”.
Giuseppe Lazzati był więc prawdziwym świadkiem swoich czasów. I wszyscy gorąco pragniemy, aby proces beatyfikacyjny, który jest obecnie w toku, wkrótce już dobiegł końca.