Listy t. I - Święto Króla i jego Milites, 20.10.1944

Święto Króla i jego Milites

Sandbostel, 20 października 1944

Moi Drodzy,

Dzisiaj rozpoczyna się nowenna Święta Chrystusa Króla. Wyczekiwałem i miałem nadzieję, że będę z wami, nie przypuszczałem, że po raz drugi będę obchodził nasze święto daleko od was. Podobało się Bogu, abym znalazł się w tak wyjątkowych warunkach życiowym, a nam nie pozostaje nic innego, jak powtarzać nasze „ita Pater". Dziś w wyjątkowy sposób odczułem owocność mojej sytuacji, która, z ludzkiego punktu widzenia, wydaje się mało owocna. Powinniśmy coraz bardziej utwierdzać się w przekonaniu, że drogi Boże nie są drogami ludzkimi. My, jesteśmy skłonni wyolbrzymiać znaczenie naszej pracy, sądzimy, że wszysdco można rozwiązać działaniem lub miotaniem się. Dla Boga ważna jest cicha ofiara, towarzysząca mu i uświęcająca go modlitwa; nie działanie dla działania, ale krzyż.

W ostatnich dniach, otrzymałem listy od księdza Grazioso i od Camurati, które informowały o dobrym biegu spraw w naszej rodzinie, uświęconej raz jeszcze za sprawą świętych rekolekcji.
Dlatego mogę powtórzyć za św. Pawłem: „Teraz — kiedy Tymoteusz od was wrócił do nas, i kiedy doniósł nam radosną wieść o wierze i miłości waszej, a i o tym, że zawsze zachowujecie o nas dobrą pamięć, i że bardzo pragniecie nas zobaczyć, podobnie jak my was — zostaliśmy dzięki wam, bracia, pocieszeni: przez wiarę waszą we wszelkiej potrzebie i w naszym ucisku. Teraz bowiem ożyliśmy, gdy wy przy Panu stoicie" /1 Tes 3, 6-8/.
I jeszcze raz mogę powtórzyć, za św. Pawłem, pomimo buntu natury, ale dzięki łasce Bożej: „Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół" /Kol l ,24/.
Mogę również zawołać za św. Pawłem, uwięzionym w Rzymie: „Choć bowiem ciałem jestem daleko, to jednak duchem jestem z wami, ciesząc się na widok waszego porządku i stałości wiary waszej w Chrystusa. Jak więc przyjęliście naukę o Chrystusie Jezusie jako Panu, tak w Nim postępujcie: zapuście w Niego korzenie i na Nim dalej się budujcie, i umacniajcie się w wierze, jak was nauczono, pełni wdzięczności" /Kol 2, 5-71.
Chciałbym, w tym miejscu, poświęcić nieco uwagi organizacji czuwania w wigilię naszego święta. Myślałem o czymś szczególnym, co podkreśliłoby uroczysty charakter oficjalnej konsekracji nowych Milites, którzy po 4 latach nowicjatu składają śluby. Fakt, że, po raz pierwszy w takim kształcie, obchodzi się tę uroczystość beze mnie, jest dla mniej jeszcze jednym powodem cierpienia. Ale ufam, że dzięki miłosierdziu Bożemu, święto to może przynieść obfite błogosławieństwo Boże dla trzech składających śluby i dla całej naszej rodziny.

Oto mój projekt zorganizowania tej ważnej uroczystości.
Przed adoracją Najświętszego Sakramentu /żołnierskie czuwanie/, gromadzimy się na lekturę tekstu przypowieści o 10 Pannach roztropnych i l O głupich, a następnie Przewodniczący kieruje kilka słów do obecnych. Potem przekazuje zapaloną świecę tym, którzy mają złożyć śluby i w procesji udajemy się do kaplicy, domu naszego Oblubieńca i Króla. Krocząc w procesji odmawia się Psalm 45 z podziałem na role - refren /starożytny hymn do czystości Metodio d'Olimpo/ recytują składający śluby, a pozostali im odpowiadają. U drzwi kaplicy lektor powtarza słowa Ewangelii: „Ecce sponsus venit" i procesja wchodzi do domu Oblubieńca i Króla, gdzie celebruje się mistyczne zaślubiny duszy z Chrystusem. Nowy żołnierz otrzymuje zbroję Króla.
Chciałbym zatrzymać waszą uwagę na dwojakim znaczeniu uroczystości.

1. To, co się wypełnia podczas naszej uroczystości, to przede wszystkim mistyczne zaślubiny duszy z Bogiem i dlatego wybrałem Psalm 45, aby towarzyszył przyszłym profesom w drodze do domu Oblubieńca. Psalm 45 jest epitalamium Mesjasza-Króla — pieśń zakochanego, w której, w formie poetycznej - osadzonej w kulturze orientalnej -dusza wyśpiewuje wspaniałość Oblubieńca i Pana. Podkreślam osobisty wydźwięk, jaki ma dla każdego z nas akt złożenia ślubów. Pozwala nam on nawiązać nową relację z Chrystusem, który wiąże się z nami szczególną więzią miłości „Erunt duo in carne una" są to słowa Pisma używane podczas liturgii zaślubin. My, powinniśmy je wypowiadać, z jeszcze większą mocą, podczas mistycznych zaślubin duszy z Chrystusem. Za Pawłem możemy powtórzyć: „Mihi vivere Christus est".

Tak, jak osoba kochana staje się życiem dla kochającego, podobnie dla duszy konsekrowanej życiem jest Chrystus, gdyż Chrystus we mnie żyje. „Vivo ego, iam non ego, vivit vero in me Christus"; „Dilectus meus mihi et ego illi".
Radość z powodu naszego oddania się Chrystusowi i radość Chrystusa nam się ofiarującego, jest tak wielka, że nie można jej opisać ludzkimi słowami. Aby ta radość pozostała zawsze świeża w naszych sercach, niech każdy powtórzy za prorokiem: „Secretum meum mihi". Dar ten nadaje naszemu świętu szczególnie radosny charakter wyrażający się zwłaszcza w skupieniu; ubarwiający nasze życie, jak to zostało zapisane w pierwszym Statucie. Powinniśmy też zastanowić się nad tym, co pozwala się zrodzić tej radości, jako owocu całkowitej ofiary. Po wyśpiewaniu potęgi i piękna Króla psalmista zwraca się do Królowej, którą Król się zachwycił. Król mówi: „Posłuchaj, córko, spójrz i nakłoń ucha, zapomnij o twym narodzie, o domu twego ojca" /Ps 45, li/. Posłuchaj i spójrz!

Posłuchaj, ile Ojciec uczynił dla ciebie, który nie z potrzeby, ale z miłości ciebie stworzył; wydobywając cię z nicości i obdarowując się wszelkimi darami, tak materialnymi jak duchowymi. Po grzechu Adama, za sprawą swego nieskończonego miłosierdzia, aktem odkupienia okazał jeszcze większą miłość niż tę okazaną w akcie
stworzenia; dla twojego szczęścia i zbawienia. Zstąpił z nieba, począł się z Ducha Świętego, narodził się z Maryi Panny i stał się jak ty - Człowiekiem. Dla ciebie nauczał i ustanowił Sakramenty, dla ciebie ukrył się w chlebie eucharystycznym, dla ciebie poddany został męce, został ukrzyżowany i umarł; zmartwychwstał i ustanowił dla ciebie Kościół, a potem wstąpił do nieba. Dla ciebie przysłał Pocieszyciela i Ożywiciela - Ducha Świętego. Dla ciebie zarezerwował łaski: rodzina, przykład rodziców, chrześcijańskie wychowanie pod kierownictwem świętych księży, napomnienia i rady, dni skupienia i rekolekcje. Posłuchaj! W głębi duszy przypomnij sobie to wszystko, co Pan dla ciebie uczynił, a również ty będziesz mógł powtórzyć: fecit mihi magna qui potens est".

Aby lepiej zgłębić tajemnicę daru, przyjmijmy inne zaproszenie: spójrz! Przyjrzyj się swemu Panu w upokorzeniu i ubóstwie stajenki betlejemskiej, przyjrzyj się Mu w okresie ukrytego życia w Nazarecie i w działalności apostolskiej, przyjrzyj się Mu w bólach męki od Getsemani po Kalwarię, gdzie dla ciebie umiera wypełniony cierpieniem i miłością. Posłuchaj i spójrz!
Jeśli, posłuszni łasce, damy się porwać logice miłości, jeszcze raz będziemy chcieli powtórzyć nasz: „diligam et tradam". Aby tak się stało musimy wypełnić polecenie psalmisty: „zapomnij o swym narodzie, o domu twego ojca..."/Ps 45, li/.
Konsekwencją zaślubin jest oderwanie się od swego rodzinnego gniazda, aby móc wejść do domu Oblubieńca. „Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem" /Rdz. 2,241, a zjednoczenie to wymaga właściwego oderwania się od rodziny.
W małżeństwie dzieje się tak tylko w pewnej mierze, natomiast mistyczne zaślubiny z Chrystusem wymagają całkowitego oderwania: „zapomnij o swym narodzie, o domu twego ojca". W słowach „o swym narodzie" i „o domu twego ojca" dostrzegam dwa typy ludzkich uczuć, od których mamy się oderwać. Dlatego też, nasz rzeczywisty związek z Chrystusem będzie możliwy jedynie poprzez ciągłe umartwienie, dzięki któremu oderwiemy się od wszystkiego i od wszystkich,, aby móc przylgnąć do Chrystusa: „et erunt duo in carne una". Przychodzi mi na myśl piękna przypowieść o Królestwie: „Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Uradowany poszedł, sprzedał wszystko, co miał i kupił tę rolę" /Mt 13, 44/.

Podkreślam, dla mnie i dla was, „sprzedał wszystko, co miał", czyli pozostawić wszystko dla pozyskania roli ze skarbem. „Uradowany" — oznacza to, że całkowite oderwanie ma być czynione w radości, wiedząc, że tylko tak można posiąść skarb - Jezusa Chrystusa — i to w pełni. Radość tę wyraża refren recytowany przez przyszłych profesów: „Dla Ciebie żyję w czystości i dzierżąc świetliste pochodnie wychodzę Ci na spotkanie, o Chryste".
Czystość jest tu rozumiana jako całkowite oderwanie. Tekst ten wypowiadany tuż przed złożeniem ślubów powinien być każdego dnia powtarzany, powierzając Bogu działa wiary.
„Secretum meum mihi" — każdy, w głębi swej duszy, odnowi wobec swego Pana przyrzeczenie wierności wewnętrznemu prawu oderwania. Każdy z nas — nowicjusz i profesi — muszą dokonać wysiłku, w duchu współzawodnictwa i wielkoduszności, aby budować, każdego roku, głębszą więź z Chrystusem. W tym duchu możemy wszyscy usłyszeć, z radością i drżeniem, oczekiwany okrzyk: „Ecce sponsus venit" i wkroczyć do domu Króla.

Oby nasze pragnienia i modlitwy zostały wysłuchane, abyśmy, z zapalonymi pochodniami i radosnym sercem, mogli Go spotkać w dniu, w którym mistyczne ziemskie zaślubiny przemienia się w wieczne zaślubiny. Wtedy miłosierdzie Króla powoła nas w szeregi najbardziej umiłowanych i najbliższych Jego tronu, tam zaintonujemy pieśń, którą inni nie mogą zaśpiewać.

2. Nasze święto ma również inne znaczenie: czuwanie poprzedzające inwestyturę, w czasie której nowicjusz, po okresie przygotowawczym, składa przysięgę ł staje się oficjalnie „Miles Christi". Wcześniej podkreśliłem osobisty charakter naszego oddania się Chrystusowi. Teraz chcę podkreślić zaangażowanie, z jakim Miles rozpoczyna swe działanie u boku Króla.
„Wstąp na rydwan w obronie wiary, ubóstwa i sprawiedliwości (...) Ludy poddają się tobie. Strzały twoje trafiają w serce wrogów króla" /Ps 45, 5-6/.
Wydaje się, że słyszymy wyzwanie apostoła: „Ubi est mors yictoria tua?"
Chrystus - zwycięzca tego świata, śmierci, grzechu powołał nas do osobistego związku ze Sobą, abyśmy mogli uczestniczyć w Jego zwycięstwie. I jeśli jest prawdą, że walka, którą toczymy, w łączności z Chrystusem, ma charakter wewnętrzny, teraz wzywam was do walki zewnętrznej, uwarunkowanej i wzbogaconej przez tę wewnętrzną, dla poszerzenia Królestwa.

W tym długim czasie spędzonym w obozie, miałem możność obserwowania moich współziomków i uświadomiłem sobie typ zła obecny w naszych czasach. Jest to brak obecności Chrystusa, dlatego też człowiek żyjący w egoizmie i niewiedzy staje się zwierzęciem; i żyje tak, dając się ponosić zmysłom i własnej pożądliwość. Trzeba zacząć od podstaw, jak powiedział Jan Chrzciciel, głosząc: „appropinquabit regnum Dei". Nawróćcie się - tylko w Chrystusie można odnaleźć zmartwychwstanie i prawdziwe życie. W tej perspektywie nabiera dopiero sensu nasz typ powołania — Milites Christi — którzy obchodzą swoje święto w dniu święta Króla.
Przyszłym profesom wręcza się naszą broń: zapaloną świecę i krucyfiks. „Arma veritatis et charitatis". Zapalona świeca: żyjcie jak dzieci światła, aby nieść ludziom słowa prawdy. Chcę podkreślić wagę przeciwstawienia ciemnościom ignorancji, w których żyją masy, wspaniałość prawdy łączącej w sobie rozum i wiarę. Przede wszystkim światło wiary niech się stanie duchem formującym myśli i działania. Jakakolwiek by nie była nasza kondycja społeczna, jakikolwiek by nie był stopień kultury, jakiekolwiek by nie było nasze wykształcenie, zawód, środowisko pracy — naszym pierwszorzędnym apostolatem jest apostolstwo prawdy. Milites nie mogą postępować inaczej, gdyż ich Król powiedział o Sobie: „Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie"/J 18,37/.

W języku greckim męczennik oznacza świadka, są to żołnierze Króla, którzy, pozostając Mu wierni, dadzą, swoim życiem, świadectwo prawdzie. I choć Chrystus nie wymaga od nas krwawej ofiary, to z pewnością pragnie bezkompromisowego świadectwa dawanego każdą chwilą życia: słowami i czynami. Prawda, sama w sobie, jest bezkompromisowa i błędem jest ukrywanie przed ludźmi pewnych aspektów prawdy, dla uzyskania większej popularności. Musimy głosić niepodzielną prawdę, tak jak nauczył nas Chrystus, i bądźmy dumni z głoszenia całej prawdy. Wymaga to wielkiej siły duchowej. Otrzymując zapaloną świecę — symbol światła wiary — starajmy się zachować w nas ten ogień, aby oświecał tych, którzy są obok nas. Prośmy Boga o umiłowanie prawdy, siłę potrzebną do jej wypełniania, i głoszenia oraz uczynienie z jej poszukiwania pasji życiowej; aby stać się: „Sicut luminaria niundi".
Pomówmy teraz o krucyfiksie: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich" /J 15.13/.

Zatrzymajmy wzrok na otrzymanym krucyfiksie, który będzie nam towarzyszył aż do ostatnich dni, kiedy w naszym sumieniu odczujemy spełnienie całkowitej ofiary z siebie, w Chrystusie.
Miłość jest nasza bronią i mamy nieść prawdę w duchu miłości. Miłość czyni nas nieprzejednanymi w głoszeniu prawdy, ale wyrozumiałymi dla grzeszników, oddając nasze siły w służbie potrzebującym: maluczkim, słabym, bezbronnym, ubogim, uciskanym, ect.

„Być wszystkim dla wszystkich" i prawie dać się pochłonąć innym, to jest nasz krzyż, o którym ma nam przypominać krucyfiks otrzymany w dniu naszej konsekracji.
Zadanie jest trudne, gdyż moce zła nie składają nigdy broni.
Nie ma co się łudzić, gdyż nawet straszne doświadczenie wojny nie wpłynęło na zmianę życia wielu osób żyjących tu ze mną. Jestem przekonany, że czeka nas wiele cierpienia i trudu, i w tej sprawie Chrystus liczy na swą małą grupkę Milites.
Z żywą wiarą i otwartą duszą otrzymaliśmy krucyfiks i zapaloną świecę, i jesteśmy dumni z kroczenia pod sztandarami Chrystusa Króla.

Powierzmy się opiece Najświętszej Maryi Panny, niech zachowa w nas wewnętrzną radość płynącą z konsekracji Bogu i niech uczyni z nas, w doskonałym oderwaniu, Milites wiernych prawdzie i miłości. Tu, w obozowej kaplicy, będę z wami w czasie waszego czuwania i wraz z wami ponownie konsekruję się Królowi. Poproszę Go, również za sprawą ofiary naszej rozłąki, aby dał Milites łaskę chlubienia się wyłącznie z krzyża, za przyczyną którego zostaliśmy wyzwoleni w prawdzie.

In osculo sancto Domini