Dwadzieścia pięć lat istnienia Instytutu
4 października 1963
Moi Drodzy,
Październik jest dla nas miesiącem szczególnie ważnym ze względu na święto Chrystusa Króla, w czasie którego każdy z nas i cały Instytut zastanawia się nad sensem własnego powołania i odnawia swoją konsekrację Królowi.
W tym roku pojawiły się powody, dla których święto nasze będzie przeżywane bardziej świadomie i z większym zaangażowaniem. Powody są dwa i w sposób opatrznościowy zbieżne: pierwszy to dwudziestopięciolecie istnienia Instytutu, a drugi to pierwsze papieskie zatwierdzenie Instytutu jako ukoronowanie tego etapu naszej drogi.
Refleksja związana z tymi wydarzeniami w sposób naturalny przeradza się w uczucie bezgranicznej wdzięczności dla Pana, w większą gotowość wiernej służby jako dobrzy żołnierze Chrystusa.
Dwadzieścia pięć lat istnienia Instytutu to, w odróżnieniu od życia ludzkiego, nie jest dużo. Ale ponieważ były to pierwsze lata Instytutu, to z pewnością wywarły duży wpływ na jego historię. W trakcie tych lat Instytut stał się, jeśli można tak powiedzieć, pełnoletni na tyle, aby zasłużyć sobie na „świadectwo dojrzałości". Tak też się stało, dzięki łasce i dobroci Boga, który wspierał i towarzyszył rozwojowi Instytutu. A takie są znaki jego dojrzałości: wyraźne wyodrębnienie własnego powołania w wielkim koncercie głosów, jakim jest Kościół; staranne określenie odpowiednich narzędzi do realizacji tego powołania; wybór metod, które zapewnią skuteczność wybranym narzędziom; określenie formy, w ramach której Instytut może być sobą będąc w zgodzie z Bożym zamysłem.
Można by powiedzieć, że to treść naszych Konstytucji, otwierając dla ludzi nowy stan doskonałości, doprowadziła Instytut do oficjalnego uznania i wyróżniła go jako Instytut w pełni interpretujący ducha i wolę Kościoła.
Kto z nas sięgnie pamięcią do swoich osobistych wspomnień, czy do dokumentów Instytutu, zorientuje się, że każdy z punktów Konstytucji został wypracowany w trudzie poszukiwań; o czym mogą świadczyć próby obrania innego kierunku, dopóki nie pojawiła się koncepcja idealnie współgrająca z wewnętrzną inspiracją, z potrzebami Kościoła i z jego wolą. Zbieżność trzech elementów dawała nam zawsze gwarancję uniknięcia niebezpieczeństwa subiektywizmu i umożliwiała marsz w kierunku, który Bóg nam ukazywał za pomocą obiektywnych znaków swej woli. Metody tej powinniśmy zawsze przestrzegać, gdyż pozwala ona uniknąć fałszywych kroków, które mogą stwarzać pozory dobra.
Osiągnięcie tej dojrzałości, usankcjonowanej wyrokiem władz papieskich, jest owocem wspólnego wysiłku wszystkich, którzyśmy chcieli zrozumieć to, co najściślej odpowiada zamysłowi Boga w stosunku do naszego Instytutu. Wysiłek ten przyczynił się też walnie do stworzenia prawdziwej wspólnoty; metodę tę powinniśmy zachować, aby gwarantowała stabilność Instytutu.
Ze wspólnego wysiłku, wzbogaconego indywidualnym wkładem, każdy wyniósł jakiś pożytek dla siebie i czuje, że nie byłby tym, kim jest, że nie umiałby działać, tak jak działa, gdyby nie Instytut, z którego mógł czerpać światło i siłę, aby jak najlepiej odpowiedzieć na miłość, którą Bóg go ukochał.
Losy każdego z nas związane są z Instytutem, a losy Instytutu związane są z doświadczeniem każdego z nas. W ten sposób powstaje „trwała i pełna więź", o której mówią Konstytucje; te z kolei stanowią solidny fundament naszej Wspólnoty.
Za wszystkie te dary powinniśmy być wdzięczni Panu, który okazał niezmierzoną hojność.
Ostatnim z wielu darów /chronologicznie ostatnim, a nie ze względu na wagę/ jest papieskie zatwierdzenie, które daje nam pewność, że jesteśmy na właściwej drodze, zgodnej z wolą Boga i z oczekiwaniami Kościoła. Otwiera nam też ono dostęp do każdego miejsca, w którym obecny jest Kościół, aby pod jego skrzydłami służyć mu z oddaniem. Jest to wielka rzecz, wykraczająca poza jakąkolwiek naszą zasługę, co pozwala w pełni odczuwać piękno naszego powołania, a zarazem naszą małość; czyli dumę i pokorę jednocześnie.
Są więc uprawnione powody, dla których święto Chrystusa Króla 1963 roku ma być świętem szczególnej wdzięczności; a śpiewane przez nas Te Deum będzie miało posmak świeżości i nową siłę brzmienia.
Jest jeszcze jeden ważny powód, dla którego oczekiwane święto powinno stać się dla każdego z nas punktem wyjścia do podjęcia bardziej świadomych wysiłków, w kierunku indywidualnej i wspólnotowej realizacji wielkiego powołania, którym Pan nas obdarzył. Nie wolno nam nigdy zapomnieć, że nasze osobiste uświęcenie oraz stabilność Instytutu opiera się na indywidualnej świadomości, że jesteśmy powołani do dążenia do własnej doskonałości, wyrażającej się w miłości Boga i bliźniego.
Zadanie to wymaga stałej czujności i wysiłku wspartego przez łaskę.
Święto, które będzie miało dla nas szczególnie podniosły charakter powinno się stać ważnym momentem. Mając w pamięci święte rekolekcje, ze wzrokiem utkwionym w naszym Królu i wzorze, Jezusie, podsumujmy naszą sytuacje i podejmijmy decyzje, które uczynią nas podatniejszymi na działanie Ducha Świętego, który chce nas uformować na obraz Boga.
Wspomoże nas orędownictwo Madonny, którą szczególnie przywołujemy w miesiącu Różańca, słowami modlitwy Kościoła: „za pośrednictwem modlitwy różańcowej wraz z Najświętszą Maryją Panną rozpamiętujemy te tajemnice, staramy się naśladować nauki z nich płynące i dojść do tego, co obiecują".
Zobowiązania, które zwykle stawia przed nami święto Chrystusa Króla, w rym roku szczególne, dotyczą też Instytutu i jego rozwoju. Papieskie zatwierdzenie otworzy nowy rozdział życia Instytutu, a zaczniemy go od Kongresu zwołanego w celu obrania władz Instytutu i określenia zasadniczych linii działania.
Odbędzie się to z zachowaniem procedur, czyli będzie czas potrzebny na przygotowanie. Niech też każdy zda sobie sprawę, że odnowa, która ma zapewnić odpowiedzialnych odpowiednich do nowej sytuacji, jest konieczna dla dobra Instytutu i należy się o to modlić.
Oznacza to, że każdy będzie musiał wyrobić w sobie stan ducha, wyrażający się w całkowitej dyspozycji dla potrzeb Instytutu. Dla niektórych może się to stać zajęciem podstawowym, kosztem poświęcenia innych; na przykład, gdy trzeba będzie założyć Instytut w nowych miejscach. Jest to więc dobra okazja, aby miłość do Instytutu przełożyła się na konkretną służbę, o jej formy zapytamy zaś Pana, aby nasze ograniczone pole widzenia nie stało się przeszkodą dla Jego planów.
Kluczowymi więc słowami w czasie święta Chrystusa Króla będzie wdzięczność i zaangażowanie. Przygotujmy się do tego w szkole Maryi, aby okazać się możliwie najbardziej godnymi miana 'Milites Christi Regis'.