Świeccy według Konstytucji „De Ecclesia"
Lipiec 1965
Przedmiotem zainteresowania rozdziału IV Konstytucji dogmatycznej „De Ecclesia", ogłoszonej pod koniec trzeciej sesji II Soboru Watykańskiego, są świeccy. Rozdział jest częścią większej całości i jeśli chcemy odkryć całą jego wartość, trzeba wpisać go w kontekst całej Konstytucji. A ponieważ w rym miejscu nie jest możliwe nawet zestawienie poszczególnych wątków z IV rozdziału z wątkami obecnymi w całym tekście Konstytucji, ograniczę się do ustalenia związków z rozdziałem II, w którym Kościół przedstawiony jest jako „lud Boży" oraz z rozdziałem V, w którym przewija się temat powszechnego powołania do świętości w Kościele.
Wraz z ukazaniem się Konstytucji dogmatycznej „De Ecclesia" można by teoretycznie uznać, że nadszedł koniec epoki klerykalizmu i spirytualizmu. Napisałem 'teoretycznie', ponieważ rzeczywisty koniec tych dwu złych tendencji zależy od tego, czy przyjmiemy za swoje prawdy zapisane w Konstytucji. Dlaczego więc upieram się przy tym stwierdzeniu, że wraz z tą Konstytucją kończy się czas klerykalizmu i spirytualizmu? Przede wszystkim dlatego, że Kościół zgodnie ze swą istotą pragnie zaprezentować się w całej swej pełni. Od czasu Soboru Trydenckiego aż do dziś — a my znamy historyczne przyczyny tego zjawiska — Kościół był przede wszystkim postrzegany jako hierarchia; do tego stopnia, że ktoś w stosunku do traktatu teologicznego 'O Kościele' użył określenia 'traktat o hierarchii' a nie o Kościele. W dokumencie, który omawiamy, Kościół ukazany jest w całej swej pełni i to
w taki sposób, że uniemożliwia się sztuczne wydzielanie jakiejś części z całości, na którą składają się poszczególne części.
Założenie to nie ma oczywiście na celu pomniejszenie szczególnej funkcji hierarchii w Kościele, ale chce ją ukazać we właściwym świetle i proporcjach, czyli jako część większej całości, bo tylko całościowa wizja nadaje właściwą wartość poszczególnym częściom.
Dlatego też śmiem twierdzić, iż w przyszłości nie powinniśmy mieć już do czynienia z formą klerykalizmu, rozumianego jako przewaga jednaj z części nad innymi.
Nie powinien też więcej wystąpić inny poważny błąd — spirytualizm — którego cechą jest postrzeganie życia chrześcijańskiego, a zwłaszcza świętości, w kategoriach oderwanych od wartości ogólnoludzkich. Tymczasem, to w wartościach ogólnoludzkich sfera nadprzyrodzona powinna mieć swą naturalną bazę, aby móc te wartości podnieść na poziom uczestnictwa w nowości życia.
Sposób, w jaki w Konstytucji mówi się o świętości, zwłaszcza w odniesieniu do świeckich, pozwoli na przezwyciężenie tego błędu. Błąd ten miał źródło w określonym typie rozwoju życia zakonnego, począwszy od życia mniszego oraz we wpływie antycznych filozofii, jak platońska czy neoplatońska. Konsekwencje były poważne, gdyż niezwykle utrudniały osobom świeckim wypełnianie ideału świętości, przedstawiając świętość jako coś oderwanego od ich codziennych aktywności.
Obecnie sposób, w jaki mówi się o świętości, a szczególnie w odniesieniu do świeckich i ich aktywności, pozwala nam myśleć, iż błąd ten i jego bezpośrednia konsekwencja, należą już do przeszłości. Widać też wyraźnie, że Kościół próbuje połączyć w harmonijną całość rzeczywistość naturalną i nadprzyrodzoną; staje się miejscem, w którym rzeczy naturalne i nadprzyrodzone otaczane są miłością i miłością uzdrawiane, zbawiane, podnoszone na wyższy poziom, aby mogły osiągnąć te wartości, którym o własnych siłach nie byłyby w stanie sprostać.
Pierwsze interesujące spostrzeżenie jest konstatacją faktu, iż dokument ten zamyka pewną epokę historyczną i otwiera następną. Co prawda, konkretne efekty tego dokumentu w życiu chrześcijan będą widoczne dopiero po jakimś czasie, ale już teraz to, co do tej pory było tylko opinią, stało się doktryną Kościoła.
Drugim, godnym uwagi zagadnieniem jest powiązanie wątku świeckich z dwoma ważnymi tematami: Kościół postrzegany jako „lud Boży" oraz Kościół jako miejsce powszechnego powołania do świętości. Mówiąc o Kościele jako o „ludzie Bożym" podkreśla się jego charakter kapłański oraz urzędy: prorocki i królewski całego ludu. W ten sposób obie części Kościoła — hierarchia i świeccy — wydają się być mniej od siebie oddalone i raczej w ciągłej ze sobą współpracy; bo przecież istnieją jedna dla drugiej i obie tworzą tą jedność, która zwie się ludem Bożym.
Obraz „ludu Bożego" jest obrazem biblijnym: „ludem Bożym" był Izrael; ludem Bożym jest Kościół, który przejmuje dziedzictwo Izraela — ludu wybranego — a następnie czyni je uniwersalnym, upowszechniając je wśród wszystkich ludzi, nikogo się wyłączając. Co prawda, w praktyce, do ludu Bożego przynależą tylko Ci, którzy wyznając wiarę w Chrystusa, przyjmują chrzest i życiem potwierdzają tę przynależność. Cały ten nowy „lud Boży" jest wyposażony w charakter kapłański oraz urzędy: prorocki i królewski. I chociaż charakter kapłański oraz urzędy prorocki i królewski w pewnym momencie różnicują się, to znaczy przynależą do części ludu Bożego zwanej hierarchią, to trzeba powiedzieć, że także druga część /świeccy/, dlatego, że stanowi część ludu Bożego, a wraz z hierarchią całość ludu Bożego, na swój sposób uczestniczy w kapłańskim charakterze oraz w urzędach prorockim i królewskim. W związku z tym, świeckim przyznaje się, w odniesieniu do wyżej wspomnianych funkcji, aktywną obecność w Kościele; więcej na ten temat będziemy mówić analizując rozdział poświęcony świeckim.
Mówiąc o świętości, jako o powszechnym powołaniu w Kościele, podkreśla się wspólnotę powołania wszystkich członków Kościoła. W przeszłości można było sobie pomyśleć, że powołanie do świętości było zarezerwowane dla niektórych kategorii wspólnoty Kościoła, jak na przykład hierarchia czy duchowni; a pozostali powinni czynić wszystko, co w ich mocy, ale jako druga bądź trzecia kategoria, od której nie można zbyt dużo wymagać.
Takie postawienie sprawy, spotyka się ze zdecydowaną reakcją w Konstytucji „De Ecclesia", w której wyraźnie zaznaczono, że świętość jest powołaniem wszystkich, należących do ludu Bożego.
Służy to nie tylko podkreśleniu tejże powszechności, ale również wzmacnia poczucie jedności Kościoła, w którym nie ma miejsca na grupy uprzywilejowane, monopolizujące dostęp do szczytów świętości, do duchowych wyżyn, ponieważ są one odtąd dostępne dla wszystkich, niezależnie od ich pozycji. Nie ma więc w Kościele grup uprzywilejowanych, a raczej ludzie, na których spoczywa większa odpowiedzialność. Może ona stać się zaszczytem, ale równoważonym brzemieniem odpowiedzialności.
W tymże „ludzie Bożym", w całości wezwanym do świętości, w całości powołanym do kapłaństwa i do urzędów prorockiego i królewskiego, szczególne miejsce jest zarezerwowane dla świeckich. Wątek ten chcemy dogłębnie przeanalizować wczytując się w tekst Konstytucji.
Wydaje mi się rzeczą interesującą to, co czytamy na samym początku rozdziału IV:
„Wyjaśniwszy obowiązki hierarchii, Sobór święty zwraca ochotnie swą uwagę, ku stanowi tych chrześcijan, których nazywa się laikami. Otóż jeśli wszystko, co powiedziano o Ludzie Bożym, stosuje się na równi do świeckich, zakonników i kleru, to jednak pewne rzeczy w sposób szczególny dotyczą świeckich — mężczyzn i kobiet — z racji ich stanu i posłannictwa; i właśnie te sprawy ze względu na szczególne okoliczności naszych czasów tym bardziej należy od podstaw rozważyć" /Lumen Gentium 30/.
Odniesiono się więc od razu, nie tylko do uczestnictwa w ludzie Bożym, ale do pewnych rzeczy, które szczególnie przypisane są ludziom świeckim — kobietom i mężczyznom — ze względu na ich stan i posłannictwo.
„Pasterze duchowni bowiem zdają sobie dobrze sprawę z tego, jak bardzo przyczyniają się ludzie świeccy do dobra całego Kościoła. Wiedzą mianowicie pasterze, iż nie po to ustanowieni zostali przez Chrystusa, aby całe zbawcze posłannictwo Kościoła w stosunku do świata wziąć na siebie samych, lecz, że ich zaszczytnym zadaniem jest tak sprawować opiek? pasterską nad wiernymi i tak uznawać ich posługi oraz charyzmaty, żeby wszyscy oni pracowali zgodnie, każdy na swój sposób, dla wspólnego dzieła" /LG 30/.
Widzimy tutaj wyraźne uznanie faktu, iż hierarchia ma własną funkcje do spełnienia /funkcja ta została szeroko opisana w rozdziale III Konstytucji poświęconym episkopatowi, a tutaj została przywołana jako funkcja duszpasterska oraz jako uznanie posług i charyzmatów wiernych/, a świeccy, każdy na swoją miarę, współdziałają z nią dla wspólnego dobra Kościoła.
W paragrafie 31 czytamy definicję „osób świeckich".
Wcześniej, na przykład w Kodeksie Prawa Kanonicznego, mieliśmy jedynie negatywną definicję świeckości.
W Lumen Gendum czytamy zaś:"Pod nazwą świeckich rozumie się tutaj wszystkich wiernych chrześcijan, nie będących członkami stanu kapłańskiego i stanu zakonnego, prawnie ustanowionego w Kościele, mianowicie wiernych chrześcijan, którzy jako wcieleni przez chrzest w Chrystusa, ustanowieni jako Lud Boży i uczynieni na swój sposób uczestnikami kapłańskiego, prorockiego i królewskiego urzędu Chrystusowego, ze swej strony sprawują właściwe całemu ludowi chrześcijańskiemu posłannictwo w Kościele i w świecie".
Takie spojrzenie jest pozytywne, zakłada bowiem, że świeccy są aktywną częścią ludu Bożego zaopatrzoną w uprawnienia właściwe Chrystusowi, które od Głowy rozchodzą się do wszystkich części Ciała i angażują je w zbawczą misję Kościoła; Kościoła, który ma rozwijać się w świecie, aby być dla świata tajemnicą zbawienia.
Precyzyjne sformułowanie funkcji charakterystycznych dla osób świeckich czytamy kilka wersów dalej: „zadaniem ludzi świeckich, z tytułu właściwego im powołania, jest szukać królestwa Bożego zajmując się sprawami świeckimi i kierując nimi po myśli Bożej"/LG 31/.
Jedność między porządkiem nadprzyrodzonym a porządkiem naturalnym, o której wcześniej wspominaliśmy, przybiera tutaj szczególny wyraz. Gdybym chciał ubrać w inne słowa to, co zostało zapisane i odniósł się do rozdziału V o powszechnym powołaniu do świętości w Kościele, powiedziałbym, iż świętość osób świeckich, to taka świętość, którą osiąga się szukając Królestwa Bożego w sprawach doczesnych, kierując nimi i zajmując się w zgodzie z wolą Bożą. Oznacza to umiejętność rozpoznania pierwiastków nadprzyrodzonych — bogactwo łaski, objawiające się w prawdzie i miłości - w porządku naturalnym i pomoc / właśnie dzięki bogactwu darów nadprzyrodzonych/ w osiągnięciu najwyższego dobra, najwyższej pełni rozwoju, czyniąc rym samym z rzeczy naturalnych wyraz najwyższych wartości, jak prawda i miłość, którą Chrystus powierzył ludziom.
„Żyją oni w świecie, to znaczy pośród wszystkich razem i poszczególnych spraw i obowiązków świata, i w zwyczajnych warunkach życia rodzinnego i społecznego, z których niejako utkana jest ich egzystencja. Tam ich Bóg powołuje, aby wykonując właściwe sobie zadania, kierowani duchem ewangelicznym przyczyniali się do uświęcenia świata na kształt zaczynu, od wewnątrz niejako, i w ten sposób przykładem, zwłaszcza swego życia, promieniując wiarą, nadzieją i miłością, ukazywali innym Chrystusa. Szczególnym wiec ich zadaniem jest tak rozświetlać wszystkie sprawy doczesne, z którymi ściśle są związani, i tak nimi kierować, aby się ustawicznie dokonywały i rozwijały po myśli Chrystusa i aby służyły chwale Stworzyciela i Odkupiciela" /LG 31/.
Zostało tu wyrażone to /zagadnienie to pojawi się znowu w następnym paragrafie całkowicie mu poświęconym/, co innymi słowami powiedział Pius XII, stwierdzając, że działanie właściwe świeckim jest dziełem „consecrario mundi" /AAS 49,1957/, czyli wnoszeniem do rzeczywistości naturalnej nadprzyrodzonego zaczynu. Wobec tego, nie całkiem rozumiem, dlaczego nie użyto określenia Piusa XII; być może pominięto je, gdyż, zdaniem niektórych teologów, mogłoby być niewłaściwie interpretowane.
To znaczy, interpretacja mogłaby iść w kierunku klerykalnym, czemu Konstytucja chce się zdecydowanie przeciwstawić. „Consecratio mundi" mogłaby być przez niektórych rozumiana jako swoisty element działania kapłańskiego, otworzyłoby to drogę do — jest to obawa wyrażona przez ojca Chenu - ograniczenia pola działania wyłącznie do obszaru pod kontrolą hierarchii i kleru, a to oznaczałoby przyzwolenie na pewną formę klerykalizmu. Konstytucja chce tego uniknąć i czyni odpowiedzialnymi za ten obszar działalności Kościoła, określany jako wprowadzanie zaczynu chrześcijańskiego do całokształtu rzeczywistości stworzonej, świeckich.
Po ogólnym zarysowaniu miejsca oraz specyficznej funkcji świeckich w ramach misji ludu Bożego, Konstytucja przechodzi do szczegółowego omówienia elementów życia laikatu jako żywej i aktywnej części wielkiego ciała Kościoła.
Paragraf 33 zaczyna się tak: „Ludzie świeccy zrzeszeni w Ludzie Bożym i ustanowieni w jednym Ciele Chrystusowym pod Jedną Głową, kimkolwiek są, powołani są do tego, aby jako żywe członki ze wszystkich sił swoich, jakie otrzymali z dobrodziejstwa Stworzyciela i z łaski Odkupiciela, przyczyniali się do wzrastania Kościoła i do jego ustawicznego uświęcania".
Zostały tu ukazane dzieła świeckich 'ad intra', jak to się zwykło mówić, czyli w odniesieniu do tego, czym. jest życie i rozwój Kościoła; by potem omówić aspekt 'ad extra', czyli w odniesieniu do relacji Kośdół-świat.
Paragraf 33 poświęcony jest apostolstwu świeckich, czyli aktywnemu uczestnictwu świeckich w rozwoju Kościoła, natomiast w kolejnych paragrafach pogłębia się omawianą problematykę. I tak, apostolstwo świeckich odniesione jest do funkcji kapłańskiej świeckich /paragraf 34/ i do urzędu prorockiego świeckich /paragraf 35/ oraz podkreśla się aktywny udział świeckich, jako Kościoła, w świecie /paragraf 36/.
W paragrafie 34 mowa jest o kapłaństwie świeckich. Zagadnienie to ma swój logiczny rozwój: najpierw w rozdziale II jest mowa o kapłaństwie, które jest udziałem całego ludu Bożego, by potem w rozdziale III odnieść je do hierarchii, a we wspomnianym paragrafie dotyczy laikatu.
„Najwyższy i przedwieczny Kapłan Jezus Chrystus pragnąc, aby Jego świadectwo i Jego posługa trwały nieprzerwanie, także za pośrednictwem ludzi świeckich, ożywia ich Duchem swoim i nieustannie zachęca do wszelkiego dzieła szlachetnego i doskonałego.
Tym bowiem, których wiąże ściśle z życiem i posłannictwem swoim, daje również udział w swej kapłańskiej funkcji dla sprawowania kultu duchowego, aby Bóg był uwielbiony, a ludzie zbawiani. Toteż ludzie świeccy, jako poświęceni Chrystusowi i namaszczeni Duchem Świętym, w przedziwny sposób są powołani i przygotowani do tego, aby rodziły się w nich zawsze coraz obfitsze owoce Ducha. Wszystkie bowiem ich uczynki, modlitwy i apostolskie przedsięwzięcia, życie małżeńskie i rodzinne, codzienna praca, wypoczynek ducha i ciała, jeśli odbywają się w Duchu, a nawet utrapienia życia, jeśli cierpliwie są znoszone, stają się duchowymi ofiarami, miłymi Bogu przez Jezusa Chrystusa /por. l P 2,5/; ofiary te składane są zbożnie Ojcu w eucharystycznym obrzędzie wraz z ofiarą Ciała Pańskiego. W ten sposób i ludzie świeccy, jako zbożnie działający wszędzie czciciele Boga, sam świat Jemu poświęcają".
Wszystkie dziedziny życia świeckich, ze względu na ich uczestnictwo w kapłaństwie Chrystusa: modlitwa, praca, relacje społeczne, małżeńskie, rodzinne, rozrywka, ból i radość stają się aktami kapłaństwa Chrystusa, który nieustannie składa Ojcu godne Jego uwielbienie.
Podkreślmy szczególnie fragment mówiący, że wszystkie ich działania „stają się duchowymi ofiarami, miłymi Bogu przez Jezusa Chrystusa", i że „ofiary te składane są zbożnie Ojcu w eucharystycznym obrzędzie wraz z ofiarą Ciała Pańskiego", gdyż jest to odwołanie do idei wyraźnie uwypuklonej w Konstytucji o liturgii, która wydaje już swe pierwsze owoce. W idei rej, która została tutaj syntetycznie i obrazowo przedstawiona chodzi o to, że 'dies dominicus' /niedziela/ jest punktem centralnym całego tygodnia jako punkt wyjścia i punkt docelowy świeckiego wiernego, który w ciągu całego tygodnia wypełnia całe bogactwo duchowych ofiar. Z niedzielnej ofiary eucharystycznej czerpie siły, aby móc przełożyć na duchowe ofiary wszystkie pełnione czynności, które potem przynosi przed ołtarz w niedziele, aby złożyć je w ofierze miłej Bogu razem z Chrystusem, który sam jest ofiarą na stole eucharystycznym.
W paragrafie 35 kładzie się nacisk na prorocki urząd świeckich:
„Chrystus, Prorok wielki, który zarówno świadectwem życia, jak mocą słowa ogłosił Królestwo Ojca, pełni swe prorocze zadanie aż do pełnego objawienia się chwały — nie tylko przez hierarchie, która naucza w Jego imieniu i Jego władzą, ale także przez świeckich, których po to ustanowił świadkami oraz wyposażył w zmysł wiary i łaskę słowa /por. Dz 2, 17-18; Ap 19, 10/, aby moc Ewangelii jaśniała w życiu codziennym, rodzinnym i społecznym".
Oczywiście, nie ma potrzeby przypominać, że kiedy używamy pojęcia 'prorok', nie marny na myśli człowieka umiejącego przewidywać przyszłość. Pierwsze znaczenie rego słowa wskazuje na 'kogoś, kto przemawia w imieniu kogoś innego', a zwłaszcza jest to 'ktoś, kro przemawia w imieniu Boga'.
Chrystus jest prorokiem, także w znaczeniu widzenia przyszłości, ale jest przede wszystkim prorokiem, dlatego że Jego słowa pochodzą od Boga, gdyż jest posłanym przez Ojca, aby mówił jak Bóg, ponieważ jest Bogiem. Ponadto ustanawia świeckich swoimi prorokami, swoimi świadkami. W takim też charakterze przemawiają oni w Jego inię, czyli w imię Boga.
A skoro świeccy mają być Jego autentycznymi prorokami, Jego świadkami, to kształtuje ich wiarę /czyli pielęgnuje w nich mentalność wypływającą z wiary, dlatego też myślą w określony sposób i w konsekwencji tak organizują swoje życie/ i kształtuje w nich łaskę słowa /aby ich mowa nie brzmiała już czysto po ludzku, ale by miała boski wymiar, ujawniając świadomość i poczucie wiary/.
A wszystko to po to, „aby moc Ewangelii jaśniała w życiu codziennym, rodzinnym i społecznym".
Tekst soborowy powraca ponownie do koncepcji łączenia świadectwa z kontekstem życia codziennego; to z codziennego życia ma przebijać świadectwo i na tym polega jego wartość.
Podczas gdy profetyzm wypełniany przez hierarchię dzieje się, jeśli rak można powiedzieć, na zewnątrz rzeczywistości doczesnej i prawie ponad tą rzeczywistością, to profetyzm wypełniany przez świeckich jest profetyzmem przeświecającym z wnętrza rzeczywistości doczesnej, czyli z codziennego kontekstu życia osoby świeckiej. I właśnie stamtąd, na mocy łaski słowa, można poczuć sens wiary i moc Ewangelii.
„Okazują się oni synami obietnicy, jeśli mocni w wierze i nadziei wykorzystują czas obecny /por. Ef 5,16; Koi 4,5/ i w cierpliwości oczekują przyszłej chwały /por. Rz 8,25/. A nadziei tej nie powinni ukrywać w głębi serca, lecz dawać jej stale wyraz swym postępowaniem oraz walką 'przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw złym duchom' /Ef 6.12/, także przez formy życia świeckiego"./LG 35/
Pobrzmiewa w tym tekście język Pawłowy. Można też w nim znaleźć pogląd przeciwstawiający się traktowaniu religii jako sprawy wewnętrznej, gdyż religia jest zjawiskiem domagającym się zewnętrznego wyrazu, ciągłego zaznaczania swej obecności. Sposób wyrazu nie ma być banalny, czyli na przykład metodą kazań, ale ma korzystać z umiejętności nabytej dzięki Duchowi.
Mam tu na myśli wprowadzanie wartości nadprzyrodzonych do rzeczywistości naturalnej, aby mogły stamtąd przemówić swym autentycznym i pełnym głosem.
„W wypełnianiu tego zadania nader cenny okazuje się ten stan życia, który uświęcony jest osobnym sakramentem, mianowicie życie małżeńskie i rodzinne. Tam odbywa się zaprawa w apostolstwie świeckich i tam znajduje się znakomita jego szkoła, gdzie pobożność chrześcijańska przenika całą treść życia i z dnia nadzień coraz bardziej ją przemienia. Tam małżonkowie znajdują swoje powołanie, polegające na tym, że mają być dla siebie nawzajem i dla swoich dzieci świadkami wiary i miłości Chrystusa. Rodzina chrześcijańska pełnym głosem oznajmia zarówno obecne cnoty Królestwa Bożego, jak i nadzieje błogosławionego życia. W cen sposób przykładem i świadectwem swoim przekonuje świat o jego grzechu i oświeca tych, co szukają prawdy" /LG 35/.
Powyższy tekst podnosi ważny aspekt życia rodziny chrześcijańskiej, rozumianej jako relacje miedzy małżonkami, miedzy rodzicami a dziećmi, czy miedzy dziećmi a rodzicami; aspekt, który nabiera cech charyzmatycznych, czyli takich, dzięki którym udaje się przezwyciężyć naturę do tego stopnia, iż z łatwością objawia fascynujące boskie misterium w niej ukryte, przemieniające i uduchawiające.
Wiemy, że w tej materii Ewangelia niezwykle jasno stawia sprawę, głosząc, że na mocy Chrystusa, miłość małżeńska, ma powrócić do stanu takiego, jaki był na początku. Wobec stawianych Jezusowi pytań, kiedy tylko stwierdzał jedność i nierozerwalność małżeńska, wobec wahań samych uczniów, którzy po takim postawieniu sprawy uznali małżeństwo za rzecz trudną, nauczanie Jezusa zawsze potwierdzało możliwość, dzięki łasce, powrotu do stanu początkowego. To, co stało się niemożliwe z powodu zatwardziałości serc ludu żydowskiego, któremu prawo Mojżeszowe udzieliło zgody na odstąpienie od prawa nierozerwalności, w Chrystusie dało możliwość powrotu do stanu początkowego.
I jak nie nazwać tego 'charyzmatem', darem łaski przeznaczonym na to, by jaśnieć na oczach świata? Kto zna historie i rozwój chrześcijaństwa w pierwszych wiekach, wie, że właśnie ta sprawa wprawiała w osłupienie świat pogański. Potwierdzeniem tego może być mocne zdanie Termliana, który domaga się uznania odmienności ludu chrześcijańskiego w stosunku do pogan: „wszystkim dzielimy się, z wyjątkiem kobiet; wy czynicie odwrotnie". Było to największe odkrycie, które chrześcijaństwo rzucało w twarz światu pogańskiemu, objawienie Chrystusowego daru charyzmatycznego, przemieniającego i podnoszącego na wyższy poziom naturę, umożliwiając jej powrót do stanu początkowego.
W paragrafie 36 rozważa się aspekt 'ad extra' działalności świeckich, czyli relacje Kościół-świat oraz miejsce, które w tych relacjach zajmują świeccy. Także tutaj nie możemy komentować wszystkiego, ale chciałbym podkreślić, że tekst nie jeść ogólnikowy. Troską podstawową jest zdefiniowanie form wprowadzania chrześcijańskiego zaczynu do rzeczywistości tego świata — to, co od dawna nazywaliśmy consecratio mundi - w tym, bowiem celu wszystkie stworzenia zostały powołane do wolności dzieci Bożych:
„Powinni wierni poznawać najgłębszą naturę całego stworzenia, jego wartość i przeznaczenie do chwały Bożej...".
Słowa te wypełnione są ważką treścią. Na przykład taką, że działania mające na celu przenikanie świata duchem chrześcijańskim, nie mogą być prowadzone bez poznania stworzenia i w konsekwencji szacunku dla niego, dla porządku stworzenia, dla stworzenia w jego środowisku naturalnym. Nie można podważać wartości naturalnej rzeczywistości doczesnej używając metody, która nadaje błędne znaczenie porządkowi nadprzyrodzonemu.
Można też wywnioskować, iż mamy obowiązek, właśnie za sprawą poznania, które prowadzi do poszukiwania prawdziwej natury i wartości każdej stworzonej rzeczywistości, dostrzegania faktu podporządkowania Bogu całokształtu rzeczywistości. Jest ona pomyślana przez Boga i temu Bogu jest podporządkowana za pośrednictwem człowieka.
„...dopomagać sobie wzajemnie do bardziej świętego życia, tak aby świat przepojony został duchem Chrystusowym i w sprawiedliwości miłości i pokoju tym skuteczniej cel swój osiągał" /LG 36/.
Oznacza to, że mamy sobie wzajemnie pomagać w wypełnianiu dzieł świeckich /biznes, kultura, sztuka, nauka, technika, aktywność polityczna, administracyjna, ekonomiczna itd.../, aby świat naprawdę wypełnił się duchem Chrystusowym i skuteczniej osiągnął swój cel, a jest nim służba człowiekowi 'w sprawiedliwości, miłości i pokoju'.
„W powszechnym zaś wypełnianiu tego zadania świeckim przypada szczególnie wybitne miejsce. Dzięki zatem swej kompetencji w umiejętnościach świeckich i przez swą działalność uwzniośloną wewnętrznie łaską Chrystusową, winni oni wydatnie przyczyniać się do tego, aby dobra stworzone doskonalone były dzięki ludzkiej pracy, technice i cywilizacji społecznej zgodnie z przeznaczeniem, jakie im wyznaczył Stwórca, i z oświeceniem, jakie przyniosło Słowo Jego, dla powszechnego pożytku wszystkich bez wyjątku ludzi, aby były między nich bardziej odpowiednio rozdzielane i aby na swój sposób przyczyniały się do powszechnego postępu w ludzkiej i chrześcijańskiej wolności. W ten sposób Chrystus przez członki Kościoła, oświecać będzie coraz bardziej całą społeczność ludzką zbawiennym swoim światłem" /LG 36/.
W świetle tego fragmentu Konstytucji, jasnym wydaje się być zadanie, które mają wypełniać świeccy czując się częścią Kościoła. To za ich pośrednictwem Kościół dokonuje zbawiania świata powierzonego im przez Chrystusa. W tej misji świeccy pełnią pierwszorzędną rolę, gdyż to właśnie oni żyją i działają w wymienionych wyżej obszarach. Do tych obszarów mają wnieść - jak tego chce tekst Konstytucji - osobistą kompetencję, aby można było osiągnąć wyznaczony cel.
Jest to zadanie, które zmierza do podniesienia na jak najwyższy poziom wolności każdego człowieka; aby każdy człowiek mógł w wolności powiedzieć swoje 'tak' na Boże powołanie, co jest celem wszystkich prac podejmowanych w Kościele. A to, czego oczekuje się od świeckich zostało sprecyzowane w kolejnych wersach:
„Ponadto ludzie świeccy powinni wspólnymi siłami tak uzdrawiać istniejące na świecie urządzenia i warunki, jeśli one gdzieś skłaniają do grzechu, aby to wszystko stosowało się do norm sprawiedliwości i raczej sprzyjało praktykowaniu cnót, niż mu przeszkadzało. Tak postępując przepoją kulturę i dzieła ludzkie wartością moralną. Równocześnie w ten sposób lepiej przygotowuje się rolę świata pod zasiew Słowa Bożego i szerzej otwierają się bramy Kościoła, którymi wyjść ma na świat orędzie pokoju" /LG 36/.
Paragraf 37 omawia prawa i obowiązki, które w Kościele dotyczą świeckich. Część poświęcona obowiązkom brzmi tak:
„Ludzie świeccy, tak jak wszyscy chrześcijanie, mają prawo otrzymywać w obfitości od swoich pasterzy duchowe dobra Kościoła, szczególnie pomoc słowa Bożego i sakramentów, sami zaś przedstawiać pasterzom swoje potrzeby i życzenia z taką swobodą i ufnością, jaka przystoi synom Bożym i braciom w Chrystusie. Stosownie do posiadanej wiedzy, kompetencji i autorytetu mają możność, a niekiedy nawet obowiązek ujawniania swojego zdania w sprawach, które dotyczą dobra Kościoła. Odbywać się to powinno, jeśli zachodzi potrzeba, za pośrednictwem instytucji ustanowionych w tym celu przez Kościół i zawsze w prawdzie, z odwagą i roztropnością, z szacunkiem i miłością wobec tych, którzy z tytułu swojego świętego urzędu reprezentują Chrystusa".
Gdyby słowa te były naprawdę z powagą rozważane, stałyby się normą postępowania i wytworzyłyby nowy styl w wewnętrznych kontaktach w Kościele, między wiernymi a pasterzami.
„Święci zaś pasterze uznawać mają i wspierać godność i odpowiedzialność świeckich w Kościele; mają korzystać chętnie z ich roztropnej rady, powierzać im z ufnością zadania w służbie Kościoła i pozostawiać swobodę oraz pole działania, owszem, dodawać im otuchy, aby także z własnej inicjatywy przystępowali
do pracy. Z ojcowską miłością winni bacznie rozważać w Chrystusie przedsięwzięcia, życzenia i pragnienia przedstawione przez świeckich. Słuszną zaś wolność, która wszystkim przysługuje w społeczności ziemskiej, winni pasterze skrupulatnie respektować" /LG 37/.
Paragraf ten nie nas dotyczy, ale przytoczyłem go, abyśmy mogli zobaczyć, że także pasterze otrzymali zalecenia. Jeśli zatem wzajemnie postaramy się wypełniać, w duchu wiary, treść tych wersów odnoszącą się do nas i do nich, myślę że naprawdę może się zrodzić owocna współpraca zdolna przełamać głębokie wypaczenia, które miały miejsce właśnie dlatego, że nie miało się przed oczami całokształtu mistycznego ciała Chrystusa; wszystko przypisując tylko jednej części.
Ostatni paragraf ma niewiele wersów. Ograniczę się do zacytowania go, ponieważ nie jest trudny w interpretacji. Nad rozważanymi tekstami można by snuć wiele innych refleksji o ludzie Bożym, o powszechnej świętości w Kościele, czy o miejscu w nim świeckich. Mnie osobiście wystarczy świadomość, że wzbudziłem, w tych, którzy przeczytali ten naprędce skreślony komentarz, pragnienie głębszego rozważenia tekstu soborowego, który bezpośrednio ich dotyczy; aby każdy człowiek świecki był naprawdę: „wobec świata świadkiem zmartwychwstania i życia Pana Jezusa i znakiem Boga żywego. Wszyscy razem i każdy z osobna winni żywić świat owocami duchowymi i napełniać go takim duchem, jakim ożywieni są owi ubodzy, łagodni i pokój czyniący, których Pan nazwał w Ewangelii błogosławionymi.
Słowem "czym dusza jest w ciele, tym niechaj będą w świecie chrześcijanie" /LG 38/.