Listy t. III - Nasze postawy wobec instytucji

l września 1971 

Częstym tematem naszych rozmów w Instytucie i poza Instytutem są, drogie nam, dwie instytucje: Kościół i Instytut. 
Sądzę, że nie należy się dziwić, iż instytucje się starzeją i że dotyczy to także Kościoła w jego ludzkim wymiarze oraz Instytutu składającego się z ludzi podlegającym prawu upływu czasu. 
Oczywiście, tego typu konstatacja nie może ograniczyć się do osobistego niezadowolenia, ale należałoby zaakceptować fakt, iż nasz indywidualny proces starzenia przerzucamy na instytucje. 
Konstatacja powinna być zbudowana na faktach, aby nie mogły być odrzucone przez kogoś, kto kochając te instytucje, chce być obiektywny i chce podjąć wysiłek przystosowania się do nowości, jaką jest, na przykład, przyjęcie przez Kościół Soboru, a dla Instytutu przyjęcie nowych Konstytucji. 
Wobec takiej sytuacji obserwujemy dwie postawy. Pierwsza — to przekształcenie postawy krytycznej wobec instytucji w agresję, która zmierza do zniszczenia struktur ocenianych jako nie do zniesienia. Druga — to rodzaj pasywności osób, które są przywiązane do formuły: „od zawsze tak było" i prowadzi do rozpadu. 

Ani pierwsza ani druga postawa nie odpowiada Bożej intencji. Pragnie On, aby te instytucje żyły i dzięki wspólnemu wysiłkowi, ciągle się odnawiały, korzystając ze wskazówek płynących z najróżniejszych stron, które pozwolą na powrót do źródeł. Musimy wspólnym wysiłkiem powrócić do Ewangelicznych prostych prawd, do ukazanego w Ewangelii misterium i właśnie to wspólne poszukiwanie pozwoli Chrystusowi na obdarowanie nas racjami umysłu i racjami serca. W ten sposób pozwoli nam zrozumieć, że jakość życia duchowego każdego z nas jest tym, co umożliwia instytucjom odnowę, gwarantuje ich ciągłość i właściwe reagowanie na znaki czasu. 
Należy odrzucić tak pasywność, jak i poszukiwanie nowości dla samej nowości. Chodzi raczej o upodobnienie się do Chrystusa, poprzez nieustanną odnowę wiary, o zdobycie czy udoskonalenie zdolności do wiary krytycznej. Ona to uzdalnia nas do „szukania rzeczy nowych pielęgnując te dawne" /św. Ambroży/, do harmonijnego łączenia życia z tradycją, do wspólnego poszukiwania metody gwarantującej jak najlepszy rezultat. Pisze Roger Schutz: „Staniemy się prawdziwym zaczynem w cieście, jeśli będziemy żyć w zgodzie z instytucją Kościoła, będziemy się z nią solidaryzować. Kiedy drożdże są prawdziwym zaczynem, jakąż wielką siłą fermentacyjną dysponują, mogą nawet przebić zawsze formującą się, z upływem czasu, na powierzchni instytucji skorupę! Nic się nie oprze takiej sile! Oby Pan sprawił, abyśmy mogli być tacy!"1/