Listy t. III - Rozwój instytutu a zobowiązanie do dyskrecji

1 października 1971 

Grupa zajmująca się strategią rozwoju Instytutu przedłożyła nam bardzo interesujący dokument, który, mam nadzieję, pobudzi do refleksji i do działania; i będzie to najmilsze podziękowanie dla tych, którzy pracowali przy tworzeniu tego tekstu. 
Najbardziej owocną metodą pracy na rzecz rozwoju Instytutu jest informowanie tych, o których myślimy, iż to zrozumieją, o znaczeniu i wartości powołania, do którego wezwała nas stwarzająca i odkupiająca Miłość. W zasadzie wystarczyłoby to, aby uświadomić sobie, że nie będziemy zdolni do głoszenia tej nowiny, jeśli nie będziemy o tym przekonani w głębi naszego serca. Bowiem z tego wewnętrznego przekonania rodzi się radość z otrzymanego daru, radość prosta i szczera, która uzewnętrznia się nie tyle w słowach, ile w sposobie bycia. Pozwoli to na postrzeganie nas przez innych, jako osoby cieszące się z życia, pomimo trudności, jakie ono ze sobą niesie. I nie chodzi tu o radość rodem z tego świata, ale o radość objawiającą obecność samego Boga. 

W związku z tą ujawniającą się na zewnątrz radością, rodzi się pewien problem - tradycja dyskrecji w Instytucie. Problem można zobrazować stawiając parę pytań: czy mogę wyjawić moją przynależność do Instytutu? Czy mogę rozpowszechniać wiedzę o charakterze Instytutu? Jak dużo informacji dotyczących Instytutu mogę podać? 
Tradycja Instytutu zobowiązywała do dyskrecji i zakazywała przekraczanie dozwolonej granicy bez zgody Odpowiedzialnych, którym poddawano pod rozwagę konkretną sytuację. Usprawiedliwieniem tej praktyki był fakt nieznajomości i związanej z tym pewnej nieufności w stosunku do nowej formy życia, która pojawiła się w Kościele. Nie chciano też stwarzać dodatkowych trudności związanych z obecnością i zaangażowaniem w świecie i w Kościele członków Instytutów Świeckich. 
Nie można powiedzieć, aby obecnie sytuacja uległa zasadniczej zmianie. Z jednej strony ciągle istnieje uzasadnione przekonanie, aby nie upubliczniać przynależności do instytutu świeckiego, ale z drugiej strony zwiększyła się wiedza o istnieniu takiej formy życia, przynajmniej w środowiskach bardziej związanych z życiem Kościoła. Mamy to, oczywiście, na uwadze, ale przede wszystkim mamy świadomość tego, że rozmowa o naszej formie życia z kimś, kto poważnie traktuje sprawę swego powołania, nie może pominąć kwestii powołania chrześcijańskiego w ogóle. Stwarza to doskonałą okazję do ewangelizacji, jeśli tylko osoba zainteresowana jest w stanie wyciągnąć z tej rozmowy jakieś korzyści dla siebie i dla swego powołania. 

A jeśli nawet rozmowa nie zaowocuje konkretną decyzją, co do wyboru życia w instytucie świeckim, to może posłużyć do budowania indywidualnego życia chrześcijańskiego, opartego na zobowiązaniach wynikających ze chrztu. Z tego też powodu nie powinniśmy marnować okazji, jeśli tylko pojawią się młodzi ludzie, usiłujący zrozumieć wolę Bożą w stosunku do samych siebie i rozmawiać z nimi także o naszym typie powołania, wychodząc od konsekracji chrzcielnej, która doprowadzi nas do odpowiedzi na wychodzącą nam naprzeciw miłość, wyrażoną w konsekracji świeckiej. W tym nie obowiązuje dyskrecja, gdyż wymaga tego od nas nasze powołanie, inaczej bowiem zaprzeczymy istocie miłości. 

Znaczy to, jednak, że w pewnym momencie będziemy musieli ujawnić naszą przynależność do Instytutu. Moja opinia na ten temat jest pozytywna, a powód jest następujący: moje powołanie nie jest moją prywatną sprawą, nie realizuje się w relacji ja-Chrystus, lecz w Chrystusie, czyli w Kościele. Jest to wspólnota życia z tymi, którzy dzielą ze mną moje powołanie wchodząc w ścisły związek z Ojcem, Synem i Duchem Świętym; w związku tym staję się też bliższy moim braciom z Instytutu, a poprzez nich Kościołowi oraz wszystkim ludziom. Innymi słowy, nasze powołanie jest powołaniem do życia w Instytucie, i o tym powinienem powiedzieć mojemu ewentualnemu rozmówcy, jeśli zauważę jego autentyczne zainteresowanie, znak wezwania pochodzącego od Boga. 

Jak mam charakteryzować Instytut? Wydaje mi się, że niezbędne są trzy rzeczy, które pozwolą naszemu interlokutorowi na skonfrontowanie swoich oczekiwań, z tym, co składa się na istotę Instytutu. Do tej istoty należą trzy cechy: konsekracja, świeckość oraz forma życia wspólnotowego. Konsekracja oznacza zobowiązanie do życia radami ewangelicznymi: ubóstwa, posłuszeństwa i czystości jako wyraz miłości bezpośrednio zwróconej ku Bogu i właśnie dlatego bezgranicznie otwartej na braci w uważnej gotowości i bezinteresowności. 

Mówienie o świeckości oznacza wejście w szczególny obszar naszego powołania, gdyż świeckość je warunkuje i jednocześnie sytuuje nasze powołanie w niezwykle istotnym dla relacji Kościół-świat miejscu. Mówienie o wspólnocie życia jest określeniem precyzującym nasz typ wspólnoty, aby osoba rozpoznająca swoje powołanie wiedziała, że ma do czynienia ze szczególnym typem wspólnoty. 
Kolejnym krokiem prowadzącego rozmowę powinno być poinformowanie osoby zainteresowanej o tym, że w Instytucie jest wyznaczona osoba opiekująca się sprawami dotyczącymi powołania. 
Nie należy iść dalej w ujawnianiu wszystkich tajników Instytutu, a przede wszystkim nie powinno się, bez pozwolenia Odpowiedzialnego, dawać do ręki Konstytucji. Lektura, poza Instytutem, tekstu Konstytucji może okazać się bardziej szkodliwa, niż pożyteczna, gdyż może pomnożyć problemy, a nie je rozwiać. 

Dlatego też zamiast dawać tekst do ręki, lepiej jest zaprosić naszego rozmówcę na spotkanie w gronie instytutowym. Musimy dobrze wybrać moment, w którym skierujemy zaproszenie oraz trafnie wybrać typ spotkania, który mógłby stać się dla naszego rozmówcy użyteczny w perspektywie podjęcia konkretnej decyzji. Pamiętajmy, że decyzja, którą ma podjąć, nie jest wyborem jakiejś doktryny, czy abstrakcyjnej koncepcji życia, ale jest wyborem konkretnego typu życia, który lepiej jest zobaczyć na własne oczy, niż tylko poznać ze słyszenia. 

Jeśli więc rozwaga nakazuje nam pewien stopień dyskrecji, nie znaczy to, że chcemy ograniczać pole indywidualnej inicjatywie, która pojawia się wraz z radością z otrzymanego daru, tym cenniejszego, im bardziej dzielonego z innymi1/. 


1/ za Comunicare, nowa seria, nr 22, z 1 października 1971.