Listy t. III - Nowa nazwa dla instytutu

Nowa nazwa dla instytutu

Maj 1969

Zastanawiając się nad historią nazwy Instytutu, którą prawdopodobnie ja zaproponowałem, natrafimy na dwa uzasadnienia takiego wyboru. Pierwsze odnosi się do początków naszego Instytutu, a te są związane z Jezuitami. Drugie jest, być może, owocem zawodowego skrzywienia, gdyż pobrzmiewa w nim wspomnienie imienia, jakim byli określani pierwsi chrześcijanie, czyli „militia Christi".
Decydując się na dodanie do imienia 'Chrystus' określenia 'Król' zmienia się, tym samym, zasadnicze znaczenie nazwy, gdyż akcent przesuwa się z 'milites' /wyrażające cały woluntaryzm ascetycznej formacji jezuickiej/ na 'Chrystus Król', co z kolei uwypukla teologiczne znaczenie królewskości Chrystusa.
Zmiany tej dokonaliśmy zainspirowani doktryną Chrystusa Króla, rozwijającą się w Kościele powszechnym. Ma ona na celu rzucenie światła na znaczenie panowania Chrystusa jako Wcielonego Słowa nad całym stworzeniem.
Wobec tego, należy czy nie należy utrzymać nazwę „Milites Christi Regis", a może raczej zrezygnować z określenia 'milites', a pozostawić 'Cristo Re'? Muszę przyznać, że nie znajduję argumentów przemawiających za utrzymaniem określenia 'milites'.
Terminologia łacińska w instytucie świeckim nie jest chyba dobrym pomysłem, poza tym nazwa 'milites' często jest używana bez zachowania reguł języka łacińskiego i w konsekwencji słyszymy słowo 'miles', czyli 'żołnierze'. Po trzecie, współcześnie termin ten nie odpowiada duchowości Kościoła. Co prawda mówi się o działaczach-'militarni', ale słowo to utraciło swe militarne zabarwienie wskazując bardziej na zaangażowanie. W duchowości Kościoła współczesnego terminologia tego typu nie wyraża całej głębi duchowej misterium chrześcijaństwa. Obecnie nie akcentuje się zbytnio woluntaryzmu, tylko wartość misterium ujętą w dwu aspektach:

1) prymat nadprzyrodzonego działania, czyli działania Boga za pośrednictwem Ducha Świętego, który oddziałuje na człowieka i go przemienia;

2) coraz bardziej pasywny woluntaryzm, który poddaje się kształtującej mocy Ducha Świętego.

Mając to na uwadze, możemy szukać nazw. Dotarła do mnie propozycja: 'Naśladowcy Chrystusa Króla', ale nie sądzę, by był to trafiony wybór. Podobnie jak nim nie jest 'militarni di Cristo Re', gdyż zatraca się w rym określeniu znaczenie słowa 'milites', a wcale nie jest dobrze widoczna treść wskazująca na zaangażowanie.
Przyszło mi też do głowy słowo, które do niedawna było w modzie, a dziś jest już nieco zapomniane, czyli 'świadectwo'.
Mielibyśmy więc 'Świadkowie Chrystusa Króla', ale także ta nazwa byłaby mało szczęśliwa ze względu na istnienie 'świadków Jehowy'.
Nazwa 'Milites Christi Regis przyniosła Instytutowi wiele pożytku, posłużyła do wyrażenia pewnych ideałów, ale jestem przekonany, że rezygnując z określenia 'milites', a utrzymując 'Cristo Re' zachowamy całe bogactwo tych ideałów i sprawimy, by zajaśniały pełnym blaskiem w naszych tekstach. Dajemy Instytutowi imię, które nie wzbudzi mieszanych uczuć, a będzie odzwierciedlało uniwersalizm, do którego dążymy, jeśli Bóg nam pomoże i otworzy drogę do zaakceptowania nas w każdej rzeczywistości i warunkach.