Listy t. III - Pielgrzymi w ziemi świętej

Pielgrzymi w ziemi świętej

Mediolan, 7 grudnia 1966 Uroczystość św. Ambrożego

Najmilsi,

Kiedy w 1964 roku udałem się do Ziemi Świętej w ślad za Pawłem VI, opisując wam duchowe owoce tej pielgrzymki, marzyłem, aby Instytut mógł wszystkim dać możliwość doświadczenia tego bogactwa duchowego.
Od tamtej pory myślałem, jakby tu zrealizować owe pragnienie. Przede wszystkim zadałem sobie pytanie, czy mogę owe pragnienie uznać za dobre natchnienie, które może przynieść owoce dla Instytutu, czy mam je uważać za rodzaj pokusy, ukrywającej się pod pozorami dobra?
Podróż ta mogłaby się przecież przerodzić w przygodę turystyczną, nawet z chwilami szczerych wzruszeń, ale głównie byłoby to doświadczenie z gatunku rozrywki, a nie uświęcenia.
A co z ubóstwem? Ziemia Święta nie jest blisko, podróż i tydzień pobytu oznacza duże wydatki, na które ludzie ubodzy z pewnością nie mogą sobie pozwolić.
A jednak pragnienie to uporczywie powracało i z czasem wydawało mi się, że aspekty pozytywne przeważają nad negatywnymi. Oczywiście, jeśli jedzie się z założeniem, że będzie się poszerzać horyzonty kulturowe, to nie warto, aby Instytut w to się angażował; nie jest to jego celem. Ale, jeśli przygotujemy się duchowo i nie będzie w nas zwykłej turystycznej ciekawości, tylko chęć zgłębienia historii zbawienia w bliższym spotkaniu z Chrystusem — wtedy sprawy mają się inaczej. Tak zaplanowana pielgrzymka może się stać żywym doświadczeniem wiary, prawdziwymi rekolekcjami o wielkiej wartości.
A ubóstwo? Wydatek ten nie byłby wydatkiem luksusowym, ani nawet wydatkiem osobistym. Koszty poniesie Instytut, który zbiera przecież od wszystkich składki proporcjonalne do indywidualnych możliwości, i to Instytut zorganizuje wszystkim, w tych samych warunkach, w duchu ubóstwa, to duchowe doświadczenie. Ważne jest duchowe nastawienie, z jakim przeprowadza się daną rzecz. Myślę, że dobrze przygotowana i dobrze przeprowadzona pielgrzymka może być skutecznym środkiem, prowadzącym do odnowy ducha ubóstwa, o którym mówił Chrystus wypowiadając błogosławieństwa. A skoro jest to potrzeba autentycznych chrześcijan, to tym bardziej powinna być potrzebą osób konsekrowanych, którzy chcą ściślej złączyć się z Chrystusem.
W końcu zdecydowałem, że przedstawię tę propozycję Radzie i znalazłem tam sojuszników dla mojego pomysłu. Podjęliśmy, więc decyzję — Instytut zamieszcza w swoim programie pielgrzymkę do Ziemi Świętej, równoważną z corocznymi rekolekcjami. Rada zaproponowała, że może się ona odbyć w roku 1967, w pierwszym tygodniu października.

Przewodniczący diecezjalni zadbają o dostarczenie precyzyjnych wskazówek, tak aby zorganizować pierwszą grupę, rozpoczynając od członków Instytutu po ślubach wieczystych, nie większą niż 20-25 osób.
Chciałem poinformować o tej inicjatywie, zwracając szczególną uwagę na jej ducha.
A ponieważ podjęta decyzja jest istotnym faktem w życiu Instytutu, proszę, aby wszyscy modlili się o jej powodzenie. Warunkiem powodzenie będzie to:

a) że wszyscy zrozumieją inspirację, z której pomysł się zrodził, czyli doprowadzenie Instytutu /w postaci wszystkich jego członków/ do źródeł ducha ewangelicznego w ziemi, w której „Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami"; do tego ducha, który jest gwarancją naszego powołania.

b) że ci, którzy będą stanowić pierwszą grupę, poczują się odpowiedzialni za przetarcie szlaku w taki sposób, żeby kolejne grupy mogły osiągnąć postawiony cel.

c) że organizujący pielgrzymkę od początku nadadzą jej charakter czysto religijny i duchowy.

Powierzmy całe przedsięwzięcie opiece najświętszej Maryi, która na pewno wspomoże swych synów spragnionych bliższego poznania Jezusa odwiedzających ziemię Jego urodzenia. Mam nadzieję, że nie wyda się wam przesadą, jeśli powiem, że podróż do Ziemi Świętej nie przekreśla inicjatywy, o której wam wspomniałem w uroczystość Chrystusa Króla.
Chodzi mi o nawiązanie ściślejszych kontaktów ze Wspólnotą w Taize. Porozumiałem się w tej sprawie z Przeorem Schutzem i myślę, że nadamy bieg sprawie, ale na razie nie mogę wam udzielić szczegółowych informacji.

Wszystko to, co wam powiedziałem, ma służyć duchowemu wzrostowi Instytutu, zważywszy że Kościół znalazł się w czasie bogatym w dobry zaczyn. Łaski płynące z zewnątrz mogą ułatwić ten wzrost, lecz jest on zasadniczo związany z naszą dobrą wolą, która rozwija się w głębi naszych serc w wyniku działania tajemnic odnawianych przez Chrystusa w Kościele, w ciągu roku liturgicznego.
W tym kontekście chciałbym złożyć wam życzenia wesołych świąt Bożego Narodzenia. Niech Jezus urodzi się w naszych sercach i odnowi naszą dobrą wolę; wolę kochania Go i służenia Mu bez ograniczeń, w ciągłej gotowości i szczerości serca, jak na to zasługuje Ten, który dla naszego zbawienia nie zawahał się oddać samego Siebie.
Pozdrawiam was w Panu.