Prawie po czterdziestu latach
29 czerwca 1976
Kolejny raz, niezbadana wola Boża, nie pozwoliła mi uczestniczyć, podobnie jak 6 lat temu, w Kongresie tak przeze mnie oczekiwanym. Dzisiaj, dowiedziałem się od Przewodniczącego, który przyszedł mnie odwiedzić, że Kongres się udał, jako że w duchu jedności zajęliśmy się zasadniczymi kwestiami dotyczącymi życia Instytutu. Złóżmy dzięki Panu!
Wyraziłem Przewodniczącemu moją wdzięczność, zapewniłem o moim zaufaniu oraz o pełnej gotowości do współpracy w formie, którą uzna za najbardziej stosowną.
Gdyby odchodzący Przewodniczący był obecny na Kongresie, winien był powiedzieć kilka słów nowemu Przewodniczącemu.
Uczynię to teraz na łamach „Comunicare".
Zanim, jednak zwrócę się do Przewodniczącego, chciałbym poświęcić nieco uwagi tym, którzy nie są przekonani co do konieczności zmian przeze mnie popieranych i jasno sformułowanych w przygotowanym wystąpieniu, którego nie mogłem wygłosić.
W skrócie można to tak wyrazić: Jestem przekonany, że po prawie 40 latach zmiana jest naprawdę konieczna, z powodów, które przedstawiłem w wystąpieniu. Przyniesie ona Instytutowi nowy zastrzyk sił witalnych.
Zmiana nie oznacza, przecież, mojego wycofania się z życia Instytutu. Instytut pozostanie moją wielką miłością i na tyle, na ile starczy mi sił będę uczestniczył w jego rozwoju, z tymi samymi uczuciami, co kiedyś i tak długo, jak Pan pozwoli.
Przewodniczącemu, u którego dojrzałem lęk z powodu ogromu odpowiedzialności, chciałem powiedzieć /i są to słowa osoby, która wie, co mówi/, żeby oddalił od siebie wszelkie obawy i w pokorze oraz w zaufaniu zdał się na naszą pomoc, bo przecież nie zostawimy go samego, ale wraz z nim, jednym sercem, będziemy służyć Kościołowi w świecie tak, jak tego wymaga od nas nasze powołanie.