Homilia (1)

6 czerwca 2009 r. podczas Mszy świętej na rozpoczęcie dwudniowego seminarium upamiętniającego 100. rocznicę urodzin Giuseppe Lazzatiego homilię wygłosił ks. bp Giovanni Giudici. Czytania: Lb 28, 1.26-31; Ps 92; 2Kor. 8-17; Łk 21, 1-4. 

Dzisiaj nasze modlitwy i rozważania dotyczą postaci Giuseppe Lazzatiego. Zacznijmy ten dzień modlitwą, prośbą i wyrażeniem naszej wdzięczności. Czytania, których Bóg dał nam wysłuchać zgodnie z wyznaczonym na dziś porządkiem liturgicznego pomogą nam, byśmy rozpoczynając ten dzień przyjrzeli się postaci Giuseppe Lazzatiego w świetle Ewangelii.

Głębokie znaczenie mają przede wszystkim słowa Ewangelii, których właśnie wysłuchaliśmy. Jezus już wkrótce odejdzie z tego świata, zbliżają się bowiem ostatnie dni Jego obecności wśród nas. W świątyni, tuż przed tym, nim zostanie pojmany, umęczony i ukrzyżowany, widzi kobietę, ubogą wdowę, która wrzuca swoją ofiarę do skarbonki, podczas gdy kapłan, do którego obowiązków należy zbieranie ofert, ogłasza wartość datku. (To zresztą także był sposób, by zachęcić wiernych do większej hojności.) Kobieta ma dwie monety, ale zamiast oddać tylko jedną, a drugą zatrzymać dla siebie, tę drugą także oddaje.

O tej bezimiennej uczennicy Jezusa wspominają wszyscy Ewangeliści, jakby to była parabola Jezusa, który ma nas opuścić i w ten sposób przedstawia siebie samego. Kim jestem? Jestem tą kobietą, która oddaje na ofiarę wszystko, co ma. To najlepszy, najgłębszy opis Jezusa i jego służby wśród nas.
I to jest także najważniejsze przesłanie, które ukazuje wyraźniej dwa aspekty postaci Giuseppe Lazzatiego: jego życie jako ofiarę złożoną, jak wszyscy wiemy i pamiętamy, z bezimienną pokorą. Tym, co zawsze uderzało mnie w postaci profesora Lazzatiego była jego zdolność do współpracy z innymi, umiejętność wspierania działań tych, którzy byli z nim związani, którzy korzystali z jego pomocy. Można by powiedzieć więc, że Lazzati był przywódcą ewangelicznym, a nie kimś, kto stara się zachować dystans, jaki go dzieli od innych. Był kimś, kto swoją siłą i zdolnościami potrafił doprowadzić do większego zaangażowania, większego ożywienia dialogu. Myślę że taki właśnie był młody Lazzati, kiedy został odpowiedzialnym za mediolańską Akcję Katolicką. Był bardzo inteligentnym i zdolnym młodzieńcem, który zajął się organizacją stowarzyszenia innych młodych ludzi. Było to w latach drugiej wojny światowej. Myślę też o latach jego pracy w Instytucie, o jego umiejętności odejścia w cień w decydującej chwili, o tym, jak pragnął, by inni kontynuowali jego pracę. Myślę o jego pracy w środowisku włoskich katolików, o jego pełnionej przecież wbrew woli funkcji dyrektora dziennika L’Italia. Myślę o tym, jak był rektorem Uniwersytetu Katolickiego i o tym, jak przyjeżdżał tutaj raz w miesiącu, troszcząc się o powołania. Myślę o znaczeniu tego, że tak powiem, bezimiennego daru kogoś, kto odchodzi. Tak jak ta bezimienna kobieta, którą Jezus spotkał w świątyni, a która przecież także przypomina nam Lazzatiego.

Pierwsze dzisiejsze czytanie to szczególny fragment Księgi Liczb. Lud Izraela przygotowuje się do ostatecznej bitwy przeciwko Madianitom, będącym - w tej końcowej części Księgi - uosobieniem bałwochwalstwa. Madianici symbolizują zło. Zresztą, jak pamiętacie z Księgi Sędziów, w czasach kiedy Madian dążył do podporządkowania sobie ludu, Gedeon sprawował urząd sędziego. Gedeon, jak głosi Księga Sędziów młócił na klepisku zboże, aby je ukryć przed Madianitami, a więc były to czasy, kiedy Madianici byli uważani za ciemiężycieli. Z czasem, jak to opisane jest w Księdze Liczb, dla ludu Izraela stali się także źródłem wszelkiego zła. Tak więc lud Izaraela musi przygotować się do wojny. Dzisiejszy fragment opisuje to, a także wszystkie składane Bogu ofiary. W rozdziale 28 opisane jest, jak lud Izraela składa ofiarę przebłagalną z kozła, ofiarę z pokarmów i ofiarę całopalną. I teraz lud Izraela przygotowuje się do ofiary całopalnej, która nakazuje spalić wszystko, oddać każdą rzecz, niczego dla siebie nie zatrzymując. Niczego nie można zostawić dla siebie, w obliczu wojny ze złem. Wojna przeciwko Madianitom jest wojną, w której wszyscy mają wziąć udział, a więc nikt nie powinien niczego zostawiać za sobą. I również te słowa wydają mi się nabierać szczególnego znaczenia, ponieważ według moich doświadczeń, a także doświadczeń niektórych z was, profesor Lazzati będąc człowiekiem pokoju, wielkiej prostoty i zdolności dialogu, był przy tym człowiekiem ascezy. To jest człowiekiem, który wie, że życie chrześcijanina to walka. To wielka wojna z naszym egoizmem, z naszym „ja” zawsze wysuwającym się na pierwszy plan. W tej wojnie trzeba walczyć ograniczając się do tego, co najważniejsze. Wyruszamy na nią, zabierając ze sobą tylko to, co najbardziej potrzebne, co niezbędne jest dziś, w drodze na spotkanie. A więc również i ten tak szczególny aspekt pozwala nam zrozumieć głębiej profesora Lazzatiego. Pozwala lepiej pojąć jego charakter przepojony łagodnością ascety, dostrzec przenikającego go ducha wspólnoty, jego przekonanie, że życie jest wielkim dobrem, cechujące go pogodę ducha i dobroć.
Również drugie czytanie, jak sądzę, pomaga nam rozpocząć te poświęcone Lazzatiemu dni. W ósmym rozdziale Drugiego listu do Koryntian św. Paweł opisuje zbieranie jałmużny na rzecz ubogich wspólnot w Palestynie. Było to zadanie, na wypełnieniu którego bardzo mu zależało i którego podjął się wobec wiernych kościoła Jerozolimskiego. Ale to, co jest charakterystyczne to fakt, że chociaż jest to zbiórka na rzecz współbraci, wcale nie wspomina o niej w swoim liście. Mówi natomiast o łasce Bożej, jakiej dostąpiły Kościoły, radzi: niech wasz dostatek przyjdzie z pomocą potrzebom współbraci. Pisze tak, aby podkreślić, że poza środkami, którymi mogą dysponować z wielkoduszną spontanicznością, wspólnoty są także obdarzone łaską Boga, która pozwala im dzielić się z innymi. I to jest, jak mi się wydaje, trzeci aspekt, który warto dzisiaj rozważyć. Bowiem siłą, która sprawiła, że zebraliśmy się tu dzisiaj i będziemy tutaj także jutro jest miłosierdzie. Profesor Lazzati dał bardzo wiele całej chrześcijańskiej wspólnocie, a w szczególności wspólnocie z Mediolanu i z regionu Lombardii. To był dar Boży. To łaska, której Pan nam udzielił. I Duch Święty dar ten stale w Kościele odnawia, inspirując osoby odznaczające się wielkodusznością i gotowością do służby. 
Myślę, że teraz słuszną rzeczą będzie kontynuować sprawowanie Eucharystii w poczuciu głębokiej, szczerej wdzięczności.

Bóg w swojej dobroci zsyła pomiędzy nas osoby które, obdarzone wielkoduszną szlachetnością, gotowe są ofiarować nam siebie, nakierowując całą swoją inteligencję i charyzmat na wspieranie współbraci i budowanie prawdziwej wspólnoty chrześcijan. I w tym duchu dzisiaj kierujemy do Boga naszą modlitwę. Wdzięczni za dar, jakim są dla nas takie postaci, a w szczególności osoba Giuseppe Lazzatiego, wyrażamy naszą pewność, że Bóg nie poskąpi Kościołowi innych budowniczych chrześcijańskiej wspólnoty, będących dla nas wszystkich pomocą i nadzieją na przyszłość.