Listy t. II - Na zbliżające się święto Chrystusa Króla

Na zbliżające się święto Chrystusa Króla

Wrzesień 1954

Moi Drodzy,

Niedługo znowu będziemy obchodzić nasze święto i wskazane jest, abyśmy odnowili naszą motywację, co pozwoli nam wszystkim /profesom i aspirantom, starym i młodym/ coraz głębiej uświadomić sobie istotę naszego powołania, do którego Pan nas wezwał.
Wiele oznak wskazuje na to, że Instytut znalazł się w zwrotnym punkcie swego istnienia. Dla chrześcijanina każda chwila i każdy dzień są rozstrzygające, ale są takie momenty, w których wydaje się, że Opatrzność w sposób wyraźny zachęca swoje dzieci i wspólnoty konsekrowane do uświadomienia sobie istoty powołania, aby móc na nie w pełni odpowiedzieć, dla dobra swego i dobra Kościoła.
Król nie potrzebuje nas, wezwał nas nie z powodu naszych zasług i szczodrze nad obdarzył. Przychodząc do nas /do jednostek i do całego Instytutu/, pragnie On znaleźć nie tyle rozłożyste drzewo z piękną koroną liści /czyli dbałość o formę zewnętrzną, czysto ludzką/, ile drzewo pełne owoców Ducha i dzieł Bożego miłosierdzia:
- Dla dobra Kościoła, który jest Jego Ciałem i ukazuje, poprzez życie modlitewne i dzieła miłości, współczesnemu światu — głupiemu, lekkomyślnemu, prawie zgaszonemu przez egoizm — rysy i istotę swego Pana i Oblubieńca. W Kościele i poprzez Kościół spodobało Mu się dać nam, małej trzódce, królestwo i uczynić z nas królestwo. Stanie się to rzeczywistością w takiej mierze, w jakiej odpowiemy na nasze powołanie, na świętą gwałtowność rad ewangelicznych; 
- Dla dobra świata, który jest teatrem Jego odkupieńczego dzieła oraz przedmiotem niezrozumiałego umiłowania. A skoro nasze powołanie każe nam pozostać w tym cieście na kształt zaczynu i soli /"a jeśli sól zwietrzeje, czymże ją posolić"/, tym bardziej powinna się w nas umocnić wola-świadczenia — wobec tej na wpół ateistycznej ludzkości, wciągniętej w wir rzeczy przemijających — w Jezusie Chrystusie o świętej Trójcy.

Świadomi faktu, że wszystko, co nie jest wieczne, jest niczym, i że wszystko jest marnością, jednocześnie jesteśmy przeświadczeni, iż ludzka rzeczywistość, z którą i za którą mamy chwalić Boga Stwórcę i Odkupiciela, jest dobra. Mamy zatem z Nim współdziałać dla zbawienia ludzi i dla harmonijnego rozwoju całego wszechświata.
Pomimo różnorodnych trudności, przeszkód, które czynią naszą drogę ciężką i wyboistą, pomimo naszych niewierności i opóźnień w marszu, jesteśmy coraz bardziej przekonani o boskim pięknie naszego powołania. Jest też ono pilnie potrzebne współczesnemu światu, ku pocieszę Kościoła — zapobiegliwej matce oraz dla zbawienia świata.
Niech wezwanie apostoła stanie się naszą pociechą: „I my zatem mając dookoła siebie takie mnóstwo świadków, odłożywszy wszelki ciężar, /a przede wszystkim/ grzech, który nas łatwo zwodzi, winniśmy wytrwale biec w wyznaczonych nam zawodach.
Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala. On to zamiast radości, którą Mu obiecywano, przecierpiał krzyż, nie bacząc na /jego/ hańbę, i zasiadł po prawicy tronu Ojca"./Hbr 12, 1-21

* za Comunicare, nr 4, wrzesień 1954