Listy t. III - Konsekracja a świeckość

Konsekracja a świeckość

Wrzesień 1970

Zbadanie związków zachodzących miedzy tymi dwiema rzeczywistościami: konsekracją i świeckością będzie przedmiotem mojej wypowiedzi.
Nie ukrywam, że temat jest trudny i delikatny, ponieważ od sposobu ustalenia powyższych związków zależy klasyfikacja oraz zdefiniowanie Instytutów Świeckich, czyli tak naprawdę nas samych. Mam nadzieję, że, abstrahując od moich skromnych rozważań, wspólna refleksja na ten tak ważny temat, doprowadzi nas do satysfakcjonujących wniosków.

1. Zanim przystąpię do teoretycznego zarysowania naszego tematu, uznałem za konieczne i ważne wyrażenie tego, co na płaszczyźnie egzystencjalnej pojawia się w naszej świadomości na interesujący nas temat. Nie mam wątpliwości, że od kiedy - może tu chodzić o całe lata — zaczęliśmy szukać odpowiedzi na pytanie, w którym zawiera się cały sens każdego życia ludzkiego: „Panie, co chcesz, abym uczynił?", z wielkim naciskiem odczuliśmy potrzebę odpowiedzi na dar miłości, którą Pan nas obdarzył w Chrystusie. Odpowiedź ta miała zawierać taką miarę miłości, która ukazywałaby naszą wolę uczynienia z Boga, a w Nim z naszych braci podmiotu naszej całkowitej miłości. Wydawało nam się wtedy, że sposobem na osiągnięcie takiej miary miłości będzie życie w pełni Ewangelią, tak jak żył nią Jezus. Mam tu na myśli taki wymiar przeżywania, w którym nie tylko przestrzega się przykazań, ale i naśladuje się życie radami oraz pragnienia Jezusa. Nie mam też jednak wątpliwości, że jednocześnie głos wewnętrzny podpowiadał nam przeżywanie tej pełni miłości bez konieczności odseparowania się od sytuacji i warunków życia, w których przebywaliśmy. Sądziliśmy też i nadal sądzimy, iż rzeczywistość, w której żyjemy oczekuje na wartościowe świadectwa. Stwierdzenie: 'Bez konieczności odseparowania się' - oznacza dla nas rodzaj obecności w tej rzeczywistości: jesteśmy jak ktoś, kto się w niej rodzi, a nie przybywa z zewnątrz, i od wewnątrz pozwala dojrzewać talentom i darom, które dzięki łasce Bożej posiada. Z talentów tych czyni, następnie, boski potencjał możliwości pobudzający wszelkie ludzkie zdolności obecne w tej rzeczywistości, a które same z siebie nie mogą się w pełni ujawnić.
Innymi słowy, czuliśmy, że charyzmat naszego powołania prowadził nas ku połączeniu w nowy rodzaj związku konsekracji i świeckości. Na pytanie, czy istniały jakieś wzorce, do których moglibyśmy się odnieść w naszym wysiłku „wymyślania" formy życia odpowiadającej charyzmatowi naszego powołania? Odpowiedź brzmi: nie. Naturalnym wiec odruchem wydaje się być zwrócenie się do form już istniejących takich, jak życie zakonne. Nie będę ukrywał, że zabieg ten przyniósł pewne negatywne konsekwencje. Na przykład, opóźnił samo o kres len i e nowej formy życia, spowodował pojęciowy zamęt, zrodził problemy, których rozwiązywanie utrudnia właściwe usytuowanie Instytutów Świeckich pośród innych form życia.

Obecnie widzimy nieco wyraźniej i w tym, z pewnością pomocne okazały się: wieloletnie doświadczenie i refleksja, doktryna wypracowana w trakcie przygotowań do Soboru Watykańskiego II, na Soborze i po Soborze,w szczególności mam tu na myśli Konstytucję o Kościele Lumen Gentium, Konstytucje dotyczącą relacji Kościół-świat Gaudium et Spes oraz o świeckich Apostolicam Actuositatem. Mając to wszystko na uwadze, możemy
przystąpić do próby zbadania związków między konsekracją a świeckością. Postawmy pytania badawcze:

a) Świeckość, jakie ma znaczenie dla konsekracji /co wnosi/, czyli w jakim sensie i w jaki sposób wpływa na konsekrację?

b) Co konsekracja wnosi do świeckości, czyli w jakim sensie i w jaki sposób wpływa na Świeckość?

2. Czym jest Świeckość? Z odpowiedzią na to pytanie nie powinniśmy mieć kłopotów, wychodząc od podstawowych obserwacji, które każdy z nas czyni próbując opisać rzeczywistość nas otaczającą. Świeckość to warunki życia, w których żyją ludzie świeccy. Kim są, zatem, ludzie świeccy? Są to kobiety i mężczyźni żyjący obok nas, w takich domach, w jakich my żyjemy, pracują z nami w biurach, zakładach, szkołach, urzędach; angażują się, jak my, w związki zawodowe, w partie polityczne, w różnego typu stowarzyszenia; krzątają się, jak my, wokół spraw codziennych: utrzymania, domu, pracy, zdrowia; szukają rozrywki i odprężenia według swych upodobań. Innymi słowy, są to kobiety i mężczyźni, których nic nie wyróżnia ze zwykłych warunków życia; którym nie powierzono innego zadania, jak to wynikające z ich warunków życia. Wobec tego, nawet przynależność do różnych religii nie jest czynnikiem różnicującym w ramach szeroko pojętej kategorii świeckości; w niej to chrześcijanie, muzułmanie, czy buddyści odnajdują się na tej samej płaszczyźnie egzystencjalnej, choć oczywiście pojawiają się różnice uwarunkowane koncepcjami religijnymi i ich wpływem na całokształt życia jednostek.

Uznałem, że warto wyjść od szerszej perspektywy, aby tym lepiej zrozumieć wartość niektórych stwierdzeń soborowych odnoszących się do laików. Samo już wprowadzenie terminu 'laik' zawęża pole do obszaru Kościoła rozumianego jako lud Boży. Jest to obszar, w którym 'laik' jest postrzegany na zasadzie wyróżnienia ze „stanu kapłańskiego i stanu zakonnego prawnie ustanowionego w Kościele" /Lumen Gentium 31/.
Chcąc zdefiniować to, co jest charakterystyczne dla świeckich Sobór proponuje sformułowanie: „Właściwością specyficzną laików jest ich charakter świecki", charakter ten włącza ich w kategorię ludzi żyjących w zwykłych warunkach życia, w których oni /laicy/ mają żyć po chrześcijańsku, co zresztą stanowi istotę ich powołania. Myślę, że z pożytkiem będzie, jak przytoczę większy fragment z Lumen Gentium 31, gdzie oddano to we właściwy sposób.

„Natomiast zadaniem ludzi świeckich, z tytułu właściwego im powołania, jest szukać Królestwa Bożego zajmując się sprawami świeckimi i kierując nimi po myśli Bożej. Żyją oni w świecie, to znaczy pośród wszystkich razem i poszczególnych spraw i obowiązków świata, i w zwyczajnych warunkach życia rodzinnego i społecznego, z których niejako utkana jest ich egzystencja.
Tam ich Bóg powołuje, aby wykonując właściwe sobie zadania, kierowani duchem ewangelicznym przyczyniali się do uświęcenia świata na kształt zaczynu, od wewnątrz niejako, i w ten sposób przykładem zwłaszcza swego życia promieniując wiarą, nadzieją i miłością, ukazywali innym Chrystusa. Szczególnym więc ich zadaniem jest tak rozświetlać wszystkie sprawy doczesne, z którymi ściśle są związani, i tak nimi kierować, aby się ustawicznie dokonywały i rozwijały po myśli Chrystusa i aby służyły chwale Stworzyciela i Odkupiciela".

Tekst ten rozjaśnia i podkreśla niektóre aspekty niezwykle istotne dla naszego powołania, z punktu widzenia którego Świeckość nie jest czymś marginalnym, ale istotowym. Możemy przeczytać o tym w Motu Proprio Primo feliciter: „należy zawsze pamiętać, że we wszystkim musi być zachowany ich własny, specjalny, to znaczy świecki charakter, który stanowi całą rację ich bytu". A według cytowanego tekstu soborowego charakter świecki laików rozumiany jako wyróżnik ich powołania ma na celu: „szukanie Królestwa Bożego zajmując się sprawami świeckimi i kierując nimi po myśli Bożej".
W definicji tej można wyodrębnić trzy aspekty, które jednak muszą być traktowane jako nierozerwalna całość, gdyż tylko wtedy składają się na Świeckość w rozumieniu chrześcijańskim.
Szukanie Królestwa Bożego jest potrzebą i obowiązkiem każdego ochrzczonego, a jako taka, osoba konsekrowana w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa poszukuje dla siebie i dla innych królestwa Bożego; królestwa, używając słów liturgii „świętości i łaski, prawdy i życia, sprawiedliwości, miłości i pokoju". Chrystus uczył nas prosić o nastanie tegoż królestwa: „przyjdź królestwo Twoje". Warto może podkreślić, że bycie świeckim chrześcijaninem nie zwalnia z tego zasadniczego poszukiwania, które czyni go chrześcijaninem, niezależnie od stanu, w jakim żyje i od tego co robi — ma szukać królestwa Bożego. Zapomnienie o tym czy zmarginalizowanie jest elementem procesu zwanego laicyzacją, czyli procesem fragmentaryzacji rzeczywistości, który kończy się podważeniem celu stworzenia, nie dostrzeganiem związku między śmiercią i zmartwychwstaniem Chrystusa, a rzeczywistością doczesną.

Zajmując się sprawami świeckimi - sprawy świeckie są tym obszarem, w którym odbywa się powyższe poszukiwanie, jako że jest to sfera właściwa każdemu człowiekowi. Świecki chrześcijanin nie odseparowuje się od tej sfery przez sam fakt że jest chrześcijaninem, ale staje się ona przedmiotem jego aktywności i podjętej odpowiedzialności. A nawet więcej: bierze on odpowiedzialność za rzeczywistość doczesną z jednoczesnym poszanowaniem praw nią rządzących. Świecki chrześcijanin ma świadomość, że odmowa poszanowania tychże praw, czy zastąpienie ich innymi, nieadekwatnymi, może zaszkodzić ostatecznemu jej celowi.
Jeśli zaś poszukiwanie królestwa Bożego łączy we wspólnotę osobę świecką z członkami Kościoła należącymi do innego stanu /księża, zakonnicy/, to „zajmowanie się sprawami świeckimi" odróżnia świeckich od pozostałych. A łącząc świeckich ze wszystkimi ludźmi, z ich warunkami życia i pracy, zanurza, za pośrednictwem świeckich, Kościół w świecie. Patrząc z takiej perspektywy, wyraźnie widać, że tak rozumiana świeckość może być przypisywana wyłącznie laikom. Wobec tego, nazwa Instytut Świecki, stosowana do stanu kapłańskiego wymaga dookreślenia i wyodrębnienia.
Kierując nimi po myśli Bożej: jest to forma obecności chrześcijan w obszarze spraw doczesnych, które on porządkuje nie według swojego pomysłu, ale „po myśli Boga". Porządek ten ma odkrywać łącząc światło rozumu ze światłem objawienia. Warto zauważyć, iż szanując autonomię poszczególnych rzeczy, którymi wraz z innymi ludźmi zajmuje się chrześcijanin, to jednak wyróżnia go, bądź powinna wyróżniać, umiejętność porządkowania spraw po myśli Bożej. Jest to porządkowanie według pewnej hierarchii wartości, dzięki której każda rzecz ma swoje miejsce, a także zapobieganie, by niektóre z tych rzeczy przekształciły się w bożki i zastąpiły Boga.
Mówiąc na początku, że charyzmat naszego powołania skłonił nas do połączenia w nową formę życia konsekracji i świeckości, w zasadzie powiedziałem to, co czytamy w tekście soborowym. Jednak tekst soborowy wyraża to w sposób niezwykle treściwy i, jeśli mogę tak powiedzieć, perfekcyjny. Jeśli, zatem, charakter świecki wyraża się w tym, co czytamy w tekście soborowym, to świeckość - stan, w którym dla laika /chrześcijanina nie należącego ani do stanu kapłańskiego ani do zakonnego/ urzeczywistnia się ten charakter - wymaga przede wszystkim najgłębszej i najżywszej realizacji zobowiązań chrzcielnych. Teologicznie rzecz ujmując, można powiedzieć, że świeckość wymaga takiej konsekracji Bogu, która jest owocem chrztu i bierzmowania. Konsekracja ta jest podstawą dla każdego innego typu konsekracji, jak konsekracja dokonana przez Ducha Świętego w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa. Jest też wymogiem doskonałości dzieci Bożych: „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski" /Mt 5,48/.

A zatem, dla chrześcijanina doskonalenie spraw doczesnych jest zależne od wypełnienia wymogów bądź praw, które poprzez chrzest zostały wpisane w jego jestestwo, gdyż od tego zależy jego zdolność do szukania królestwa Bożego i kierowania sprawami ziemskimi po myśli Bożej.
Chrześcijanin angażuje się w rzeczywistość doczesną z tej racji, że jest człowiekiem i że jest chrześcijaninem. Zaangażowanie to opiera się na pozytywnej ocenie rzeczywistości, która sama z siebie jest dobra i podporządkowana człowiekowi zgodnie z planem stworzenia, ale oczekuje, zgodnie z planem odkupienia, uwolnienia od marności /Rz 8,201, czyli od konsekwencji grzechu.

Świeckość, choć wdzięcznym okiem patrzy na proces sekularyzacji, który prowadzi do oczyszczenia sacrum z wszelkich, bezprawnych naleciałości ze strony profanum /rzeczywistość doczesna/, to stawia jednak tamę w miejscu, w którym proces ten powinien się zatrzymać, aby nie dopuścić, by sekularyzacja przekształciła się w laicyzację; byłoby to śmiertelne w skutkach rozdzielenie, prowadzące do bałwochwalstwa. Świeckość odrzuca separację od rzeczywistości doczesnej w takiej mierze, w jakiej wymaga tego zaangażowanie w tę rzeczywistość. Jest to potrzeba wypływająca z powołania chrześcijańskiego, chyba że w ramach tegoż powołania wyłoni się inne, dla którego wyżej wspomniana separacja będzie istotna. Uściślenie to wydawać by się mogło zbędne, gdyby nie waga, jaką ma rozpoznanie powołania, a dla członków Instytutów Świeckich właśnie fakt nie oddzielenia od zwykłych warunków życia jest elementem konstytutywnym ich powołania.

W tym, co już powiedzieliśmy o świeckości, możemy z łatwością dostrzec, że nie ma w niej nic, co mogłoby stanowić przeszkodę na drodze do osiągnięcia pełni miłości. Jest to, bowiem stan, do którego powołani są wszyscy chrześcijanie, dzięki niemu Chrystus żyje w każdej ludzkiej kondycji i odkupiwszy ją uwalnia od konsekwencji grzechu; jest to stan, w którym każdy człowiek może, w Kościele, urzeczywistnić misterium swego „wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego" /LG,1/.
W ten sposób, świeckość zorientowana na świętość, czyli na pełnię miłości może otworzyć się na szczególną formę „konsekracji Bogu i ludziom". Ten typ konsekracji należy rozumieć jako rozwój konsekracji chrzcielnej, konsekracji mającej na celu doprowadzenie świeckich chrześcijan do pełni miłości i to bez rezygnacji z ich charakteru świeckiego.

Nie ukrywam, że zagadnienie to stwarza pewne trudności natury psychologicznej, a powodem tego jest uboga wiedza o tego typu świadectwach życia w przeszłości oraz mentalność ukształtowana przez istniejącą sytuację, która z trudem przyjmuje nowe rozwiązania, uznając już istniejące za jedynie możliwe i wartościowe.
A tymczasem dysponujemy przynajmniej dwoma udokumentowanymi faktami historycznymi. Wczesne chrześcijaństwo, zanim pojawiły się kodeksy i doktryna, obfitowało w postaci kobiet i mężczyzn, którzy, nie odseparowując się od swoich naturalnych środowisk, żyli charyzmatem doskonałej czystości /nie mylić z czystością małżeńską czy przedmałżeńską/ naśladując ewangeliczny styl życia. Oprócz tego, w epoce nowożytnej, w XVI wieku pojawiły się osoby, które prosiły o możliwość prowadzenia życia zgodnego ze stanem świeckim, ale konsekrowanego Bogu i ludziom, uważając, że chrześcijaństwo w ówczesnej sytuacji wymaga takich form życia.

Obecnie, w Instytutach Świeckich, Kościół uznał tamto pragnienie i wyznaczył im miejsce w szerokim wachlarzu form tworzących jego ciało. Ale i dziś przywiązanie do już istniejących form prawnych może powstrzymać napór nowego, a tym samym znalezienie dla nowego wina nowych bukłaków.
Ażeby do tego nie doszło, wszyscy muszą być przekonani o tym, że konsekracja Bogu i ludziom w stanie świeckim jest przez tę świeckość we wszystkim uwarunkowana, przy założeniu, że mówimy o świeckości w znaczeniu wyłożonym przez sobór, czyli o wyróżniku charakteryzującym wskazany typ konsekracji.
Zatrzymamy teraz naszą uwagę na — jeśli mogę sobie pozwolić na takie wyrażenie — żądaniach wysuwanych przez świeckość, ażeby konsekracja nie osłabiała jej znaczenia i wartości w odniesieniu do „królestwa Bożego", które to jest celem samej konsekracji, i żeby nie okazało się, iż pomniejsza się w ten sposób formę zakonną konsekracji. Chodzi przecież o to, by, w swych stałych elementach, charakterystycznych dla każdej konsekracji Bogu i ludziom, okazała się formą oryginalną na mocy charyzmatu, który ją zrodził. Sądzę, że wszyscy będziemy zgodni co do stałych elementów każdej konsekracji, począwszy od chrzcielnej - podstawy dla wszystkich innych - bez których konsekracja nie może się obejść. Elementy te jednocześnie są istotą konsekracji, jak i jej środkami wyrazu: naśladowanie Chrystusa, modlitwa, służba braciom.

Chciałbym, aby naśladowanie Chrystusa było rozumiane najpierw w znaczeniu teologicznym, a potem ascetycznym, czyli jako wzrastanie wraz z Nim zgodnie z tempem naszego ludzkiego wzrostu i prawem życia, wpisanym w nas przez chrzest, tak aby uformować „człowieka do miary wielkości według Pełni Chrystusa" /Ef 4,131. Poddając się nieustannie kształtującej mocy Słowa, które stało się człowiekiem, a w które zostaliśmy w sposób tajemniczy, acz realnie włączeni poprzez chrzest i staliśmy się uczestnikami Jego śmierci i zmartwychwstania. Wobec tak żywotnego związku, Słowo powinno stać się normą naszego życia w jak największym wymiarze, aż po życie radami i Jego pragnieniami, wychodząc znacznie poza czynność przestrzegania przykazań.
Konsekracja Bogu zakłada zobowiązanie do przestrzegania rad ewangelicznych, niezależnie od zastosowanej formy /ślub, przyrzeczenie, przysięga/. I teraz pytanie brzmi: Czy świeckość da się pogodzić z taką formą konsekracji, dołączoną do konsekracji chrzcielnej? Dla nas odpowiedź jest jasna: oczywiście, że da się pogodzić, pod warunkiem respektowania potrzeb świeckości, i że ten szacunek nie będzie postrzegany jako rodzaj umniejszania roli konsekracji, ale jako oryginalna forma jej realizacji w ramach świeckości. Zajmę się później tym zagadnieniem, a teraz chcę rozwinąć wcześniej podjęty wątek.

Przede wszystkim chcę z naciskiem stwierdzić, że konsekracja, w znaczeniu podanym wyżej, nie powoduje rezygnacji ze stanu świeckiego, choć ustanawia w nim odrębną kategorię: świeckich konsekrowanych. Nie jest to kategoria tożsama z konsekrowanymi świeckimi, gdyż świeccy konsekrowani pozostają w stanie świeckim, a konsekrowani świeccy przechodzą do stanu zakonnego.
Ci, którzy podtrzymują tezę przeciwną argumentują to w ten sposób, że absolutnym wymogiem świeckości jest nie posiadanie formalnych zobowiązań wykraczających poza zobowiązania chrzcielne. Nie rozumiem jednak, dlaczego owe zobowiązania nie są do pogodzenia ze świeckością, skoro są tak pomyślane, aby współgrały z kondycją świecką? Najpowszechniejsze zastrzeżenie, mające pozory słuszności, wskazuje na wolną wolę rezygnacji z małżeństwa, jako element wykluczający ze stanu świeckiego.
Ma się jednak wrażenie, iż tego typu stanowisko kieruje się w swych ocenach „charakteru świeckiego" i „świeckości" kategoriami psychologicznymi, czy socjologicznymi, a nie ontologicznymi. Prawdą jest, że małżeństwo odpowiada na potrzebę głęboko wpisaną w naturę biologiczną, fizjologiczną i psychiczną człowieka, ale pozostaje jego wolnym wyborem i człowiek nie staje się mniej człowiekiem, wybierając życie nie w stanie małżeńskim. 

Celibat dla królestwa niebieskiego, choć pozbawia człowieka doświadczeń /na przykład takich, jak radość czerpana z bliskości fizycznej drugiego człowieka/ i odpowiedzialności ubogacających każdego, kto je podejmie z czystym sercem i wielkodusznie, to jednak otwiera na ten rodzaj miłości, który obejmuje swym zasięgiem różne odcienie międzyludzkich kontaktów oddając się, z zapałem, na służbę drugiemu człowiekowi. Świeckość nie będzie zgłaszać żądań co do treści zobowiązań związanych z czystością, ale w sferę psychologiczną wniesie pewne formy i akcenty, które uczynią z czystości przeżywanej w stanie świeckim niezrównane wsparcie dla czystości małżeńskiej, aby tego typu świeckość, przeżywana w rodzinie, nie wyrodziła się w styl życia charakterystyczny dla tego świata.
Konkretne żądania świeckość zgłosi w odniesieniu do zobowiązań objętych ślubami ubóstwa i posłuszeństwa, aby mogły współgrać z charakterem świeckim i być w jakiejś mierze gwarantem jego autentyczności. Będzie prosić o to, by zobowiązanie do ubóstwa nie wiązało się z rezygnacją z posiadania i zarządzania dobrami. W ten sposób każdy podejmie odpowiedzialność z tego wynikającą, ale ograniczając wolność posiadania, a w zarządzaniu kierując się zasadą zależności od Boga. Z sercem wolnym od innych celów niż tylko służba Bogu i braciom, uwolniwszy wnętrze od nieuporządkowanych przywiązań, będzie zdolny do „kierowania sprawami świeckimi po myśli Bożej", a jest to elementem specyficznym kondycji świeckiej. Świeckość będzie też postulować, aby zobowiązanie do posłuszeństwa podkreślało wagę poczucia odpowiedzialności
osoby, która je podejmuje. Zachowując i akceptując zależność od odpowiedzialnego, w przypadkach dokładnie określonych i nigdy nie wkraczających w zakres kompetencji zawodowych, odnajduje w tym gwarancję wierniejszego wypełnienia woli Boga zgodnie z wymogami swego powołania oraz ten rodzaj wolności, dzięki któremu wzrośnie jego zdolność do kreatywnego zajmowania się sprawami świeckimi i kierowania nimi po myśli Bożej. Jeśli użyte określenia są w stanie oddać sens idei, z której się zrodziły, to z łatwością przekonamy samych siebie, że dzięki świeckości zobowiązanie do praktykowania rad ewangelicznych nabiera nowego, konkretnego i oryginalnego wyrazu.
Oczywistym wydaje się też fakt, że świeckość, szanując wymogi kondycji świeckiej, warunkuje w pewien sposób modlitwę osoby konsekrowanej. Niech nie przyjdzie nam do głowy myśl, iż można z oddaniem i autentycznie przeżywać zobowiązania chrzcielne, a tym bardziej własną konsekrację bez odpowiedniej, w formie i w proporcji, modlitwy indywidualnej i liturgicznej.

I oby nie myślano, że świeccy konsekrowani mogą traktować modlitwę jak drugorzędny obowiązek. Byłoby to poddanie się procesowi laicyzacji.
Modlitwa osoby przeżywającej swoją konsekrację w Instytucie Świeckim musi, z oczywistych powodów, dostosować się do warunków stanu świeckiego, zachowując jednak świadomość prymatu modlitwy, choć momenty modlitwy we wspólnocie z braćmi z Instytutu będzie przeżywać sporadycznie. Będzie też uczestniczył w modlitwie wspólnotowej współbraci chrześcijan, wśród których żyje i dzieli z nimi trudy życia i pracy. Często własny pokój, czy przysłowiowy kąt w domu, stanie się dla niego miejscem wsłuchiwania się w słowo Boże i rozmowy z Bogiem. W swojej modlitwie powinien zawrzeć cały ładunek pozytywnych i negatywnych doświadczeń, związanych ze świeckością, aby wszystko to mogło być poddane oczyszczeniu w ogniu miłości, która żywi się modlitwą, i tak oczyszczone zostało ofiarowane w akcie konsekracji, pociągając cały świat ku Bogu. I jak czytamy w tekście soborowym: „w ten sposób i ludzie świeccy, jako zbożnie działający wszędzie czciciele Boga, sam świat Jemu poświęcają"/LG, 34/. Czyż w większym stopniu nie dotyczy to świeckich konsekrowanych? Z pożytkiem dla nich będzie zapoznanie się z formami modlitwy, obecnymi w innych środowiskach życia konsekrowanego. Powinni jednak ustrzec się błędu bezmyślnego ich kopiowania, tylko samodzielnym wysiłkiem znaleźć własną formę modlitwy, najlepiej odpowiadającą ich duchowości.

Szeroko rozumiana służba braciom jest także, w oczywisty sposób, uwarunkowana przez świeckość. Na przykład, w wyborze form tejże służby, dając pierwszeństwo takim, które pozwolą nam na „zajmowanie się sprawami świeckimi i kierowanie nimi po myśli Bożej" włączając nas w żywotne sprawy społeczne.
Drugim przykładem może być działanie na kształt zaczynu od wewnątrz zakwaszające ciasto, przy całym szacunku dla ciasta, w którym jest zanurzony. I kolejnym, może być kierowanie się duchem miłości, który pozwala rozumieć i dzielić doświadczenia tych, których miłujemy, zanim jeszcze z drugiej strony otrzymamy pozytywną odpowiedź.
Jak widać, świeckość warunkuje i cechuje każdy aspekt konsekracji, stwarzając jej nowe warunki realizacji. W ramach tej nowej formy może zademonstrować cały potencjał zawarty w konsekracji z Boskiej inicjatywy.

3. W ramach relacji konsekracja-świeckość przyjrzymy się teraz znaczeniu konsekracji dla świeckości. W miarę głębszej analizy tej relacji, coraz lepiej rozumiemy powody, dla których powstały Instytuty Świeckie i znalazły sobie trwałe miejsce w Kościele.
Słowo 'konsekracja' przywodzi na myśl ludzką inicjatywę: mówimy — 'konsekruję się'. W rzeczywistości jest inaczej, konsekracja jest przede wszystkim Boską inicjatywą: Bóg mnie konsekruje! Chcąc to wyrazić słowami Biblii, powiedzielibyśmy, iż w akcie konsekracji Bóg wyciąga nad człowiekiem swą pełną mocy dłoń i ustanawia z nim przymierze, przypieczętowujące je krwią Chrystusa Odkupiciela. Na mocy śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, podejmuje się kształtować człowieka na Swój obraz. Na Bożą inicjatywę człowiek odpowiada w wolności, zobowiązując się czynić to, co od niego Bóg wymaga. W konsekracji Bogu poprzez zobowiązanie życia radami ewangelicznymi, modlitwą, w służbie braciom rozwija się bogactwo konsekracji chrzcielnej. Konsekracja, za pośrednictwem której Bóg pragnie, abyśmy upodobnili się do Chrystusa, rozwijając boski potencjał wpisany w nas przez chrzest /cel długo falowy/, ma także na celu /cel pośredni/ posiadanie świadków w stanie świeckim, którzy pewniej i skuteczniej ugruntują w świecie wyzwalającą obecność dzieci Bożych /Rz 8, 19-22/, ukierunkowując ludzi i rzeczywistość stworzoną na ich prawdziwy cel. Nie bez przyczyny użyłem określenia „pewniej i skuteczniej", gdyż świadectwo oraz wyzwalająca obecność, o których mowa są wymagane od wszystkich chrześcijan, wszystkich ochrzczonych, a skoro są wymagane, to znaczy, że jest to możliwe. Z pewnością pozytywnym aspektem współczesności jest fakt wzrostu wśród wiernych poczucia odpowiedzialności za Kościół i świat. Jest też faktem już ustalonym i udokumentowanym, że przyczyniły się do tego Instytuty Świeckie. Można to zrozumieć zgadzając się z użytym określeniem „pewniej i skuteczniej".
Unikając nieporozumień, trzeba zaznaczyć, że mówimy ru nie o konsekracji samej w sobie, ale o konsekracji w relacji do świeckości, do świeckiej kondycji życia, czyli o jej celu pośrednim, drugorzędnym.

„Pewniej"! Przypomnijmy, że zobowiązania ze strony człowieka, stanowiące istotę konsekracji nie są czymś, co się 'dokleja' ex novo do wymogów życia chrześcijańskiego. Wręcz przeciwnie, są one formami lub stopniami tychże wymogów stanowiących dla chrześcijan istotę życia. Mam tu na myśli modlitwę, ducha ubóstwa, czystości, poddanie Bogu lub posłuszeństwo, ducha służby braciom. Bardziej niż doktryną jest powszechnym doświadczeniem fakt, iż kondycja świecka stwarza większe lub mniejsze trudności w dochowaniu wierności tym wymogom. Najprawdopodobniej z tego właśnie powodu, choć nie tylko dlatego, zbudowano teorię niezgodności konsekracji z angażowaniem się w negotia saecularia, czyli w sprawy doczesne, w konsekwencji koncepcja konsekracji ujrzała światło dzienne tylko w formie konsekracji zakonnej. Tam, gdzie, dzięki konsekracji Bogu, chrześcijanin czyni z zobowiązań chrzcielnych podniesionych do stopnia rad, a jednocześnie zgodnych z jego kondycją świecką, nowe zobowiązanie życiowe, według charyzmatu swego indywidualnego powołania, tym pewniej może wydobyć się spod otaczającej go pokusy życia w stylu tego świata, które jest jakby negatywem świeckości. Wspólnota zobowiązań, która łączy członków instytutów, sprawi, że wierność zobowiązaniom do modlitwy, do miłości służebnej, do cnót, które stanowią istotę rad ewangelicznych będzie łatwiejsza i pewniejsza. Inaczej, świeckość z łatwością podlega procesowi degeneracji i wyradza się w coś, co nie przypomina już chrześcijaństwa, ale z socjologicznego punku widzenia jest rodzajem filantropii, czy czystym humanizmem.

Prawda ta dotyczy zarówno instytutów nie posiadających dzieł własnych, których członkowie angażują się w różne dziedziny, rozproszeni w świecie jak ziarno mające wydać owoc, jak i tych posiadających dzieła własne, które muszą dbać o zachowanie autentycznego ducha chrześcijańskiego, aby nie ulec wyżej wspomnianej pokusie.
Konsekracja daje więc gwarancję, że świeckość zachowa swoją specyfikę, a chrześcijanie podtrzymają ducha i zdolność do „szukania Królestwa Bożego zajmując się sprawami świeckimi i kierując nimi po myśli Bożej", nie czyniąc z „zajmowania się sprawami świeckimi" jedynego celu ich aktywności i siły napędowej życia.
„Skuteczniej"! Wyjaśnienie tegoż stwierdzenia wymaga dotknięcia najgłębszego aspektu misterium chrześcijańskiego, czyli wzajemnego związku natury i łaski, a innymi słowy relacji miedzy ludzkimi możliwościami a Boską mocą. W działaniu chrześcijanina ujawniają się współistniejące ze wsparciem łaski, czyli Boskiej interwencji ludzkie możliwości. To drugie zależy od miary Boskiego daru i podatności nań chrześcijanina. Podatność zaś wzrasta wraz z uległością Duchowi Świętemu, wraz z tworzącą się harmonią między człowiekiem a Bogiem w Chrystusie, za sprawą Ducha Świętego. Obiektywnie patrząc, czyli abstrahując od sposobu życia jednostki, można śmiało stwierdzić, iż konsekracja jest wspaniałym narzędziem danym ludziom przez Boga, a zazdrośnie strzeżonym przez Kościół, aby chrześcijanin mógł osiągnąć pełnię miłości, czyli wewnętrzną więź z Bogiem prowadząca, do miłości bliźniego. Jeżeli tylko świecki konsekrowany wypełnia swym życiem wymagania konsekracji i w konsekwencji buduje wewnętrzną wież z Bogiem, to wzrasta w nim zdolność do działania dla ustanowienia Królestwa, do szukania Królestwa Bożego zawsze i wszędzie, do kierowania sprawami świeckimi po myśli Bożej, na mocy wiary rozumnej, która jest owocem nadprzyrodzonej inteligencji miłości. Nie może się to stać bez udziału czynnika ludzkiego: nauki, techniki, cnót naturalnych, gdyż wymaga tego działanie w sferze spraw doczesnych dla osiągnięcia bezpośrednich celów. Ale potrzebne są też połączone w jedną energie życiową wysiłek człowieka i moc Boża w nim działająca, tak, aby ludzkie działanie mogło być wyzwolone z zepsucia grzechu i uzdolnione do pełnienia wszelkiego dobra naturalnego, do jakiego jest zdolny człowiek.
Tym bardziej jest to widoczne, im pełniej konsekracja i świeckość łączą się w nierozerwalną całość tworząc postać świeckiego konsekrowanego, którego styl życia odzwierciedla to, co Sobór wymaga od każdego świeckiego: „być wobec świata świadkiem zmartwychwstania i życia Pana naszego Jezusa i znakiem Boga żywego" /LG 38/.
Jest to styl życia osoby, która, na mocy chrztu i konsekracji, odkupuje poprzez krzyż w łączności z ofiarą Chrystusa, z którego czerpie całą swą moc, rzeczywistość doczesną, w taki sposób, aby „rozwijała się po myśli Chrystusa i aby służyła chwale Stworzyciela i Odkupiciela" /LG 31/. Jest to styl osoby, która wie, że ma być zaczynem umieszczonym w cieście świata, aby otworzyć się, w znaku nadziei mającej źródło w zbawczej mocy Boga, na to wszystko, co jest w świecie pozytywne; z radością wypełniającą kogoś, kto wiedząc, że nic nie przepada, angażuje się z całych sił w różne działania, nie szukając w nich osobistego sukcesu, ale realizacji celu danej działalności. Styl ten nie odstaje od stylu pozostałych chrześcijan i właśnie dlatego pozbawiony jest wyróżników zewnętrznych poza tymi, które wynikają z prostoty i żarliwości przeżywania swego powołania.

Jeśli udało nam się opisać połączenie konsekracji i świeckości w nową jakość, czyli postać świeckiego konsekrowanego, to nie będziemy mieć problemu z usytuowaniem tejże, jako 'znaku czasu w relacji Kościół-świat, którą to relacje zarysował Sobór w Konstytucji duszpasterskiej Gaudium et Spes. Pod warunkiem, że powołanie to będzie i pozostanie takim, jakim z inspiracji Ducha zostało dane osobom, które od dawna nim żyją i proszą tego samego Ducha, aby mogły być mu zawsze i we wszystkim wierne.