Ubóstwo
4-5 listopada 1972
Nasza wspólna refleksja dotycząca ubóstwa wyznacza sobie konkretne cele. Oto one:
zbadanie, w świetle najnowszych analiz teologicznych, wartości zobowiązania do ubóstwa mając za punkt odniesienia pełnię miłości, której domaga się nasz typ konsekracji; negatywna, bądź pozytywna ocena przydatności formy zobowiązania do ubóstwa, zapisanej w naszych Konstytucjach; poszukanie najlepszych środków, które zapewnią takiemu zobowiązaniu maksimum owocności.
1. Nie można powiedzieć, aby najnowsza myśl teologiczna na temat ubóstwa wniosła coś znaczącego, ale pojawiły się elementy niewątpliwie pozytywne, które mogą posłużyć do realizacji naszych celów.
Pierwszy element to biblijne znaczenie ubóstwa, czyli wysiłek właściwego zrozumienia ubóstwa, tak jak to przedstawia objawienie. Staramy się rozpoznać elementy stałe ubóstwa w odróżnieniu od elementów zmiennych, zależnych od sytuacji historycznej i społecznej, a zatem podlegających zmianie w każdej, nowej sytuacji, ale zmianie nie naruszającej elementów stałych.
Takim elementem wyłaniającym się z kart Starego Testamentu w postawie proroków jest, tak zwane „ubóstwo w duchu", którego liczne przykłady odnajdujemy również w Nowym Testamencie.
Ubogimi są ci, którzy uznają swoją całkowitą i głęboką zależność od Boga, i tylko w Nim pokładają ufność i nadzieję. Do ubogich przyjmujących w ten sposób Chrystusa można zaliczyć: Maryję, Józefa, pasterzy. Podczas gdy bogaci, pokładający ufność w sobie i w swoich dobrach, nie uznają Chrystusa i wobec stawianych im wymagań związanych z Jego naśladowaniem wycofują się, jak bogaty młodzieniec. Podsumowując, można więc stwierdzić, że bogactwo - wszelkiego typu - samo w sobie nie podlegające potępieniu, a nawet dobre, w momencie, w którym powoduje zatwardziałość serca i staje się przyczyną pokładania ufności tylko w sobie, niezależności od Boga, przekształca się w przeszkodę na drodze do naśladowania Chrystusa. Elementem autentycznego ducha ubóstwa może być rezygnacja z dóbr lub ich brak, jako że powoduje to zdystansowanie się do nich i zwrócenie serca ku jedynemu obiektowi miłości.
Drugi element to pogłębienie całościowego ujęcia wymogów królestwa, czyli jego ustanowienie we wnętrzu człowieka jako warunek ustanowienia królestwa między ludźmi. Patrząc z takiej perspektywy dostrzegamy nierozerwalny związek między trzema radami ewangelicznymi, zarówno w odniesieniu do wymogów zwykłego powołania chrześcijańskiego, jak i w odniesieniu do wymogów szczególnych typów powołań w ramach powołania chrześcijańskiego. Najnowsze koncepcje teologii duchowej w odniesieniu do osób konsekrowanych, niezależnie od typu ich konsekracji, akcentują, iż „osoba konsekrowana jest człowiekiem jednej miłości" /pełnia miłości/. W konsekwencji, przyjmuje zobowiązanie do przestrzegania ubóstwa, czystości i posłuszeństwa traktując rady jako środek gwarantujący i wyrażający jedność miłości, która ogarnia i wypełnia całe jego jestestwo: miłość Boga przeżywana w sposób niepodzielny oraz miłość do bliźnich.
Trzeci element to różnorodność form, w ramach różnych powołań, w których zobowiązanie do życia radą ewangeliczną ubóstwa się urzeczywistnia. Można, generalnie, wyróżnić dwa typy szczególnych powołań: osoby wezwane do świadectwa
eschatologicznego - ich brak lub osłabienie pozbawiłoby Kościół ważnego 'znaku' — oraz osoby wezwane do świadectwa doczesnego — wykorzystywania dóbr w celu wzrostu człowieka i rozwoju świata w perspektywie ich zbawienia.
Rozróżnienie to nie ma charakteru separującego, chodzi raczej o podkreślenie elementów przeważających a nie wykluczających, bo przecież w obu typach są obecne elementy wzięte z każdego z osobna.
Ponadto, w ramach wspomnianych dwu typów, istnieje różnorodność form, których przydatność należy weryfikować równocześnie w odniesieniu do celu ogólnego oraz do celu szczegółowego każdego z powołań.
Abstrahując od rozważań na temat ubóstwa, warto zauważyć, że refleksja teologiczna na temat powołania w ogóle, coraz silniej podkreśla indywidualny charakter każdego powołania. Bycie sobą jest związane z Boskim zamysłem stwórczym, skierowanym ku każdemu oraz z mocą przydzieloną każdemu, potrzebną do kształtowania siebie według tego zamysłu.
Nie można o tym zapominać, gdyż osobiste powołanie realizuje się we wspólnocie opartej na wspólnej regule, a zatem nie wolno ograniczać przestrzeni potrzebnej do pielęgnowania indywidualnych cech, ponieważ ubogacają one całą wspólnotę.
2. Nasze powołanie sytuuje się w ramach tego drugiego typu i w takim świetle należy weryfikować przydatność formy nadanej naszemu zobowiązaniu do ubóstwa. Możemy przyjąć następującą metodę badawczą: cel ogólny, cel bezpośredni, środki.
Cel ogólny: zmierzać do takiej pełni miłości, czy miłości niepodzielnej, która, w takiej mierze, w jakiej poddajesz się Bogu, otwiera cię na pełną służbę braciom w formach typowych dla zaangażowania doczesnego i służby świeckiej w Kościele;
Cel bezpośredni: ewangeliczny duch ubóstwa jako absolutny wymóg osiągnięcia celu ogólnego. Duch ten ma się wyrażać w stylu życia, którego główne cechy naszkicowane są w artykułach 12 i 17.
Środki: ślub jako najbardziej znacząca i zrozumiała forma podjętego zobowiązania, abstrahując od faktu, że jest to też forma przyjęta przez inne typy powołań. Materią ślubu, czyli zobowiązania do ubóstwa jest „ograniczony i określony sposób indywidualnego korzystania z dóbr (...) w zależności od uprawnionego Odpowiedzialnego" /art. 15/, zgodnie z zasadami ustalonymi w Konstytucjach.
Z pewnością jest to punkt, na który musimy zwrócić szczególną uwagę. Przeanalizujmy słowa: „materią ślubu jest ograniczony i określony sposób korzystania z dóbr". Może zatem okazać się, że przestrzega zobowiązania do ubóstwa ktoś, kto swobodnie zarządzając dobrami, z których nie rezygnuje, czyni je przedmiotem nieograniczonego wzbogacenia. Odpowiedzią na te wątpliwości jest artykuł 162: „Zobowiązanie do ubóstwa ma się także wyrażać w zarządzaniu dobrami pozostającymi w gestii poszczególnych osób tak, by wykluczyć jakąkolwiek możliwość 'gromadzenia skarbów na ziemi' /Mt 6,19/". Jeśli, zatem, ślub dotyczy indywidualnego korzystania z dóbr, to osoba działająca niezgodnie z wymową artykułu 16 postępowałaby wbrew duchowi ożywiającemu nasze zobowiązanie do ubóstwa.
Zależność od Odpowiedzialnego wytycza, poprzez określenie, granice korzystania z dóbr. W ten sposób ślub zakłada rezygnację ze swobodnego, indywidualnego i nieograniczonego korzystania z dóbr oraz zaakceptowanie zależności od Odpowiedzialnego w kwestii określenia tych granic. W ślubie obecny jest więc element odnoszący się do istoty: ograniczone korzystanie z dóbr oraz element odnoszący się do sposobu: zależność. Można więc powiedzieć, że zależność od Odpowiedzialnego konkretyzuje nasze zobowiązanie do ubóstwa. Oznacza to, że naszą istotową i głęboką zależność od Boga — nierozerwalny element ducha ubóstwa - zamierzamy realizować za pośrednictwem osoby, której zadaniem jest interpretowanie woli Boga.
Rolą odpowiedzialnego nie jest wydawanie poleceń, czy narzucanie swego punktu widzenia, lecz braterska pomoc w dochodzeniu do woli Bożej i jej poświadczenie. A ponieważ w rzeczywistości ludzkiej, w pewnych okolicznościach, ktoś musi mieć ostatnie słowo przy podejmowaniu decyzji, to wiążąc się z instytutem świeckim muszę zaakceptować fakt, iż od tej pory ostatnie słowo nie należy już do mnie, ale do osoby, której odpowiedzialność polega na tym, że jest dla mnie głosem Boga.
Bo przecież za sens mojego życia, mojego szczęścia, dobra i zbawienia świata uznaję poddanie się całkowitemu panowaniu Boga nade mną i nad światem.
W stosunku do powyższych założeń można wyodrębnić kilka obiekcji:
Zależność dotyczy posłuszeństwa, a nie ubóstwa.
Posłuszeństwo wydaje się być skutkiem zbytniego absolutyzowania materialnego aspektu ubóstwa /brak dóbr względnie rezygnacja z nich/ oraz skutkiem niedostrzegania ścisłego związku między trzema radami ewangelicznymi. Być może niedostatecznie bierze się pod uwagę fakt, iż materialne ubóstwo pociąga za sobą przykre zależności i trudne uwarunkowania.
Z drugiej strony, wybór bycia osobą uwarunkowaną i zależną pozwala na korzystanie z dóbr zgodnie z wolą Bożą, co jest elementem koniecznym ubóstwa osób świeckich, które nie ma być głównie nastawione na świadectwo typu eschatologicznego, ale na świadczenie o chrześcijańskim zarządzaniu dobrami doczesnymi.
Zależność stwarza sytuację, w której jesteśmy w pułapce korzystania z posiadanych dóbr, chociaż w sposób ograniczony, ale za to bezpieczny i spokojny. Tymczasem ubóstwo powinno stwarzać sytuację, w której boleśnie odczujemy brak dóbr, jak to się przydarza osobom pozbawionym dóbr i żyjącym w poczuciu niepewności jutra. Obiekcja ta absolutyzuje jeden z aspektów ubóstwa, którego jednak nie należy lekceważyć, gdyż dotyczy on cierpienia ubogich, a za rozwiązywanie tego typu problemów powinniśmy czuć się odpowiedzialni. Uważam, jednak, że jest to problem bardziej dotyczący obszaru miłosierdzia niż ubóstwa.
Jeśli już mówimy o zależności, to zależność powinna być od wspólnoty. Oczywiście, wspólnota odgrywa też swoją rolę w przeżywaniu ubóstwa, a nie tylko jednostka i Odpowiedzialny. Trzeba znaleźć odpowiednie formy, które uwrażliwią na rolę wspólnoty także w tej kwestii. Trzeba, abyśmy sami się przyzwyczaili do rozmów między sobą o problemach związanych z ubóstwem. Rozmowy te mają służyć lepszemu zrozumieniu znaczenia ubóstwa i ułatwieniu zadania Odpowiedzialnym, a nie zlikwidowaniu zasadniczej roli Odpowiedzialnego w stosunku do swych braci. Sposoby konkretyzowania zależności: wylicza się je w Konstytucjach w artykule 33: podanie swego stanu majątkowego, dochodów rocznych i z majątku i z pracy zawodowej, regulamin życia, miesięczne i roczne sprawozdanie z wydatków, ustalona maksymalna kwota wydatków, prośba o pozwolenie na przekroczenie kwoty maksymalnej.
Wybrane przez nas formy należy właściwie zrozumieć i realizować. Jeśli, bowiem, autentyczny duch wiary i szczerego zobowiązania do ubóstwa ustąpi miejsca czemuś w rodzaju buchalterii wynikającej z przynależności do wspólnoty, to z pewnością narazimy się na zrozumiałe głosy krytyki. Jeśli, jednak wszyscy — członkowie i Odpowiedzialni — potraktują powyższe formy jako elementy relacji zakorzenionej w wierze, w duchu lojalności i w gotowości do służby drugiemu, to ujawnią one swą skuteczność w uformowaniu w nas takiego ducha ubóstwa, który może stać się modelowym świadectwem naszego rodzaju życia.
Refleksja wspólnotowa w tej kwestii może okazać się niezwykle owocna, pod warunkiem, że przyjrzymy się konkretnym sposobom wcielania w życie zobowiązania do ubóstwa, biorąc za punkt odniesienia wskazówki zawarte w artykule 174. Gdyby wnioski okazały się mało budujące, należałoby się zastanowić, czy przyczyną tego stanu rzeczy jest sposób ujęcia zobowiązania do ubóstwa w Konstytucjach, czy sposób, w jaki to zobowiązanie realizujemy jako członkowie Instytutu oraz sposób, w jaki pomagamy - jako Odpowiedzialni — w jego realizacji. Moim zdaniem forma jest wartościowa pod warunkiem, że jest dobrze zrozumiana, lojalnie zaakceptowana, z przekonaniem wcielana w życie.
3. I tak doszliśmy do postawionego sobie trzeciego celu: szukania najlepszych środków, które zapewnią naszemu zobowiązaniu do ubóstwa maksimum owocności.
W poszukiwaniach tych musi nam zawsze towarzyszyć właściwa wizja typu powołania, w ramach którego sytuuje się zobowiązanie. Z jednej strony chcemy uniknąć wejścia na obszar powołań o przewadze świadectwa typu eschatologicznego, z drugiej zaś nie chcemy dać się omotać logice społeczeństwa konsumpcyjnego, w którym żyjemy.
Z pewnością przydatnym sposobem może być uważne zgłębianie znaczenia, jakie ma duch i zobowiązanie do ubóstwa dla Kościoła i dla pojedynczych chrześcijan, /zwłaszcza dla wezwanych do konsekracji świeckiej/ w warunkach odnowy Kościoła i jego relacji ze światem usankcjonowanej przez Sobór.
Istota tej odnowy zawiera się w wyeliminowaniu z myślenia o Kościele i o jego relacjach ze światem jakiejkolwiek idei i chęci dominacji. Elementem zasadniczym takiej koncepcji Kościoła jest posiadanie dóbr materialnych.
Zagadnienie to należy dogłębnie zbadać, aby móc określić odpowiednie do procesu odnowy postawy chrześcijan, pamiętając o zróżnicowaniu form aktywności, do których zobowiązani są wierzący.
Drugim sposobem może być uświadomienie każdemu, żeby w ramach szeroko pojętego zobowiązania do służby światu i Kościołowi znalazł sobie konkretny obszar, w którym sprecyzuje swoje zobowiązanie do ubóstwa.
Trzeci sposób to stała pamięć o tym, że ducha ewangelicznego ubóstwa, celu naszego zobowiązania, nie da się w całości ująć w normy zapisane w Konstytucjach. Normy te są jedynie środkiem, co prawda ważnym, ale tylko środkiem do osiągnięcia celu — autentycznego ducha ubóstwa. Dobrze byłoby oderwać koncepcję ubóstwa od jej aspektu czysto ekonomicznego, choć prawdą jest, iż istnieje ścisły związek między nimi i nie wolno o nim zapomnieć, a tym bardziej go kwestionować. Trzeba każdemu uświadomić, że koncepcję ubóstwa należy rozszerzyć na wszelki rodzaj dóbr, które składają się na naszą kondycję społeczną, kulturową itp.
Duch ubóstwa ma przenikać wszystko, kształtując w nas odpowiedni dystans do rzeczywistości, potrzebny do dzielenia się z innymi posiadanymi dobrami. W ten sposób, duch ubóstwa uwalnia potencjał miłości, której wyrazem jest nasza postawa dzielenia się z innymi.
Warto jest też się dzisiaj zastanowić - i nie przez przypadek użyłem słowa 'dzisiaj' w dobie rozbudowanych zabezpieczeń socjalnych — nad problemem oszczędzania i znaleźć dobre rozwiązania do zastosowania osobno dla każdego z przypadków.
Na koniec chcę jeszcze zaznaczyć, iż kształtowanie w nas ducha ubóstwa i życie nim to proces o charakterze indywidualnym. Jeśli czynnik indywidualny jest obecny w całym życiu duchowym, to tym bardziej należy go zastosować do ubóstwa; a to z tego powodu, że praktyka cnoty ubóstwa może bardzo się różnić w zależności od osoby oraz dla tej samej osoby w zależności od sytuacji. Środki wskazywane przez Konstytucje są tak pomyślane, aby zaspokajały potrzebę indywidualizacji naszego typu ubóstwa i świadectwa, które każdy z nas daje światu, w którym egzystuje.
Przyjmując takie założenie, nie wyznacza się sztywnych ram, ale odwołuje się do istoty, czyli do kształtowania ducha ubóstwa, który w każdym z nas przybierze odpowiedni wymiar praktyczny, pozwalający wyrazić autentyczne ubóstwo.