Myśli Giuseppe Lazzatiego na styczeń

1. Proszę [Boga], aby Maryja uczyniła z Milites swoich naśladowców, pełnych łaski i pokory, żeby uczyniła z nich apostołów o wielkim sercu naszego Króla i Pana, a Jej Syna (I, 38).

2. Dobry Bóg w swej Opatrzności dopuścił tą ciężką próbę, z pewnością dla mojego i waszego dobra. Nie opuszcza mnie w niej jednak i udziela mi hojnie wielu łask pocieszenia, abym mógł Mu dziękować nawet za to, co z ludzkiego punktu widzenia najbardziej kosztuje, ale w sensie duchowym przynosi obfite owoce (I, 15).

3. W (...) atmosferze skupienia i wymuszonej separacji coraz bardziej odczuwam łączącą nas ponadnaturalną więź (I, 15).

4. (...) Jak nigdy czuję w sercu, że nasze małe i ukryte zastępy są mile widziane przez Chrystusa i muszą spełnić oczekiwania Króla (I, 16).

5. (...) Coraz bardziej jestem przekonany, powiedziałbym prawie namacalnie, że Bóg jest autorem naszego powołania, gdyż jest ono odpowiedzią na potrzeby naszych czasów (I, 16).

6. (...) Trzeba pracować nad głębokim nawróceniem człowieka (I, 17).

7. Twórcą takiego nawrócenia może być jedynie Chrystus wprowadzający się do ludzkiego serca jako prawdziwy Król. I to jest pilne zadanie, ważniejsze od wszystkich innych: współpracować z Chrystusem w dziele takiego nawrócenia. To właśnie jest naszej powołanie, życie pośród tych biednych ludzi, którzy zapomnieli o własnej godności, tak dalekich od człowieczeństwa, zasianie u nich niezadowolenia z siebie oraz chęci rozpoczęcia od nowa: oświecenie światłem rozumu otaczające ich ciemności, ogrzanie ich serc zamrożonych egoizmem, pobudzanie ukrytych energii - a wszystko to w świetle Chrystusa przedstawianego jako jedyne rozwiązanie ludzkich problemów i trudności. Oto nasze zadanie, oto nasze powołanie! (I, 17).

8. Im bardziej widzę w innych przeważające zawsze prawo instynktu, egoizmu, przyjemności, tym bardziej inni powinni widzieć we mnie, choć żyję obok nich w tych samych warunkach życiowych, zawsze przeważającego Chrystusa i Jego święte prawo; tak żeby każde moje słowo, każdy mój gest, każde moje uczucie i czyn, jasno wyrażały Chrystusa (I, 17).

9. Królestwo Boże (...) będzie przywrócone w takiej mierze, w jakiej będziemy potrafili o nim świadczyć, szerzyć je i najpierw mieć je we własnym sercu, tak mocno zakorzenione, abyśmy się stali żywym wyrazem samego królestwa. Na tym polega nasze powołanie i do realizacji tego szczytnego celu każdy powinien dążyć, każdego dnia, ze wszystkich swoich sił (I, 18).

10. Zatrzymanie się, samozadowolenie, oznaczałoby faktycznie zdradę Króla, a przecież mamy szerzyć na zewnątrz królestwo Chrystusa, w takiej mierze, w jakiej ustanowiliśmy je w naszych wnętrzach (I, 18).

11. Królestwo Chrystusa nie opiera się na zewnętrznych nakazach, ale żyje z wewnętrznych podbojów i rozszerza się na zewnątrz jedynie jako konsekwencja życia wewnętrznego, nadając zewnętrzną formę osobie i społeczeństwu, tak że są rozpoznawalni jako chrześcijanie (I, 18).

12. (...) Najpierw w naszych wnętrzach powinno zapanować królestwo Boga, aby móc potem zakwaszać masę (I, 19).

13. (...) Istnieje ścisły związek między skutecznością naszego apostolatu a naszym życiem wewnętrznym. Rozwijając życie wewnętrzne “zabezpieczamy” działalność apostolską, gdyż zapewniamy apostolatowi łączność z Chrystusem, od którego pochodzi zdolność do wydawania owocu (I, 19).

14. Chodzi o oddzielenie się, i to siłą, od zewnętrzności, w której ramach toczy się ludzkie życie, aby skierować się na odnowę wnętrza, tego wnętrza, które określa człowieka. Bo jeśli twoim wnętrzem rządzą instynkty, to na zewnątrz będziesz człowiekiem ulegającym instynktom... Ale jeśli w twoim wnętrzu panuje Chrystus wraz z cnotami, które On reprezentuje, to na zewnątrz będziesz nowym człowiekiem, człowiekiem Chrystusowym, miłym aniołom i ludziom (I, 19).

15. (...) Chrystus przyjdzie do ciebie, jeśli przygotujesz mu u siebie godne mieszkanie. Autor “O naśladowaniu” z naciskiem woła: Zrób u siebie miejsce Chrystusowi i nie dopuszczaj całej reszty. Ileż wyrzeczeń mieści się w tym zawołaniu cała reszta! Jeśli je uszeregujemy według schematu - od rzeczy nam obojętnych do rzeczy nam najbliższych, wyjdzie poniższa lista: dystans do rzeczy, do wszystkich rzeczy; oderwanie się od miejsc, do których serce z łatwością się przywiązuje i to czasami pod pretekstem dobra, jak to ma miejsce w działalności apostolskiej; dystans do osób, począwszy od rodziny a skończywszy na przyjaciołach, na duszach, do których skierowana jest nasza działalność apostolska, na braciach ze stowarzyszenia (I, 19-20).

16. Istnieje coś, co choć jest wewnątrz, to względem królestwa Chrystusa jest zewnętrzne: to moje ja. Co więcej, wyżej wspomniane oderwania nie są możliwe, jeśli nie przeprowadzi się tego oderwania, gdyż właśnie to moje zmysłowe i pełne pychy ja, jest przyczyną mojego przywiązania do rzeczy zewnętrznych... Jest rzeczą oczywistą, że dopóki dominuje moje ja, nie zrobię miejsca dla Chrystusa, a wiele spraw będzie mnie niepokoić i martwić... dlatego, że nie umarłem dla siebie samego i nie oderwałem się od wszystkiego co ziemskie... (I, 21).

17. [Gdy] króluje we mnie moje zmysłowe ja - [to] z łatwością skłaniam się ku temu co lubię, zamiast ku temu co dla mnie korzystne; znajdują wymówki, aby ominąć wyrzeczenia; wybieram to, co mi się podoba; bronię własnej wygody pod pretekstem pozornej słuszności (I, 21).

18. Powyższe dotyczy także mojego pełnego pychy ja. Czyjeś zdaniem uznam za błędne tylko dlatego, że nie jest zgodne z moim, a może właśnie to zdanie jest bardziej zgodne z wolą Boga; będę miał mało szacunku do jakiejś osoby, gdyż ona mnie nie szanuje; źle coś wykonam i znajdę na to usprawiedliwienie; będę działał z nieczystych pobudek i nazwę to gorliwością; zauważę u innych błahe sprawy, a zaniedbam u siebie największe wady; od razu oszacuję ile muszę wytrzymać z powodu innych, ale nie zauważę ile inni muszą wytrzymać z mojego powodu (I, 21).

19. (...) Człowiek, który całkowicie umarł dla siebie, dla którego liczy się tylko Bóg..., Jego sprawy, ciesząc się wewnętrznym pokojem, rozsiewa go pośród innych. Z pewnością to właśnie oderwanie daje Chrystusowi możliwość zapanowania w naszym sercu, czyniąc z nas skuteczny zaczyn, który można włożyć do masy, aby ją zakwasił, czyli rozszerzać królestwo Boże (I, 22).

20. Człowiek wewnętrzny, kiedy działa, nie wychodzi ze stanu skupienia, gdyż nigdy całkowicie “nie rozpływa się” w sprawach zewnętrznych. Nie przeszkadza mu praca zewnętrzna, dostosowuje się on do biegu spraw tak, jak następują (I, 22).

21. (...) Sama modlitwa nie jest życiem wewnętrznym w pełni tego słowa, ale jest potężnym środkiem prowadzącym do tego. Trzeba osiągnąć taki stan, w którym modlimy się bez przerwy, zgodnie ze słowami Ewangelii, a prowadzi do tego droga przez wewnętrzne skupienie, które z kolei jest owocem modlitwy (I, 22).

22. (...) Modlitwa jest łatwym narzędziem życia wewnętrznego, możliwym także pośród naszych rozlicznych zajęć i może je przemieniać. Przyjmijcie więc moją zachętę do wyrobienia w sobie ducha modlitwy, aby naprawdę umieć się modlić bez przerwy (I, 23).

23. (...) Często odrywają nas od modlitwy fałszywe potrzeby, które nimi nie są, jak na przykład idąc ulicą, podróżując, czekając na przystanku łatwo nasze myśli biegną ku sprawom, które wydają nam się pierwszoplanowe (I, 23).

24. Stan życia wewnętrznego ... jest owocem łaski, ale równocześnie naszą zdobyczą... Takie osiągnięcie wymaga zaś woli skoncentrowanej na wyrzeczeniu, ducha umartwienia, obecnego we wszystkich sprawach... Nie łudźmy się, że królestwo Boże to sama duchowa słodycz, pocieszenie; byłaby to fatalna w skutkach iluzja, do której często pcha nas wróg znajdując sojusznika w naszym ja, szukającym zadowolenia, ponieważ szuka siebie, a nie Boga (I, 24).

25. Wspaniałym środkiem pobudzającym naszą wolę do ciągłego zaparcia się siebie i umierania dla wszystkiego, niech będzie nieustanna obecność męki Jezusa w naszym życiu, co pomoże przygotować Mu w nas mieszkanie (I, 24).

26. Chciałbym najpierw powiedzieć kilka słów o pożytku płynącym z czytania, czyli o studiowaniu z miłością życiorysów świętych. Zdobycie świętości - a używając tego słowa nie mam na myśli zwykłej świętości, lecz coś znacznie radykalniejszego, wprost proporcjonalnego do poznanej przez nas miary miłości - ma być troską i wysiłkiem naszego życia (I, 27).

27. Wobec przykładu świętych wszyscy możemy powtórzyć słowa św. Augustyna: “Jeśli mogli oni, dlaczego nie mógłbym i ja?” (I, 28).

28. (...) Skierowanie wzroku na świętych nie oznacza oderwania ich od Chrystusa, bo przecież święci świecą światłem odbitym, a każdy z nich może powtórzyć za św. Pawłem: “Imitatores mei estote sicut et ego Christi”. W świętych żyją cnoty obecne w Chrystusie, gdyż Chrystus jest doskonałym człowiekiem, ale odzwierciedlone w konkretnych cechach różnorodnych charakterów. I właśnie to bogactwo różnorodności czyni wspaniałą postać ciała mistycznego Chrystusa... (I, 29).

29. To, jak w Ewangelii opisany jest Chrystus, słowem czy cechą, w życiu świętych ukazane jest różnorodnymi przykładami, zachowaniami, wysiłkami, które ukazują nam daną cnotę, a nawet, powiedziałbym, technikę jej zdobywania i pełnienia! Stąd właśnie bierze się wielka wartość, jaką ma w osiąganiu świętości naśladowanie życia świętych, bądź lepiej, naśladowanie Chrystusa poprzez życie świętych. Uważna i pobożna, a nie ciekawska lektura biografii świętych, ma być środkiem prowadzącym do naszego uświęcenia (I, 29).

30. (...) Trzeba mieć mocno zakonotowane, że naśladowanie nie polega na mechanicznym kopiowaniu czynów jakiegoś świętego, ale na współzawodnictwie z nim w Duchu, który go prowadził, a który ma objawić się w nas poprzez oryginalne czyny, odpowiadające naszej osobowości (I, 30).

31. (...) Chciałbym ustalić jeszcze jedną rzecz, a mianowicie określić patronów Stowarzyszenia i ustanowić obchodzenie ich dnia, jako nasze szczególne święto, modląc się w ten dzień za Stowarzyszenie, a studiowaniu ich biografii poświęcić odpowiedni czas. Wydaje mi się, że takimi patronami powinni być: św. Ambroży, św. Karol, św. Józef, św. Jan Chrzciciel, św. Paweł i św. Ignacy Loyola... Sądzę, że należy otoczyć się przykładami świętych, którzy prowadząc nas światłem swego wzoru szczególnie bliskim naszym potrzebom, równocześnie będą naszymi adwokatami u Boga i rozciągną nad nami płaszcz swej opieki. Będzie to dodatkowa pomoc w osiąganiu świętości... (I, 31-32).

[G. Lazzati - Listy (nr tomu i strona)]