Świadectwo ks. Athos Righi

Ta uroczystość jest wzruszająca, ponieważ podczas niej wspominamy naszych ojców. Nadal bowiem czujemy się otoczeni ojcowską opieką Giuseppe Lazzatiego i ks. Giuseppe Dossettiego, którzy przez wiele lat wspólnie modlili się do Boga. Była tu mowa o różnicach, lecz to jakby powiedzieć, że drzewo ma wiele konarów, a tylko jeden korzeń. Dla nas Pustelnia była drogą. Było to miejsce, gdzie wspólnie z niektórymi z was przeżywaliśmy chwile modlitwy i refleksji. Przyniosłem tu ze sobą zrobioną z ukrycia fotografię. Przedstawia ks. Dossetti nad grobem Lazzatiego. Razem, nie rozdzielając się, szli jedną drogą. Ks. Giuseppe Dossetti, celebrując w Mediolanie 10. rocznicę śmierci Lazzatiego mówił o strażniku, strażniku nocy. Na koniec długiej drogi widać profetyczne światło. Po nocy pełnej cierpienia słychać wołanie. Najchętniej zachowałbym milczenie i nie zabierał głosu, ale względy przyjaźni zmuszają mnie do czynnego udziału w tej uroczystości. Chrzest święty prowadzi nas do Ojca, który uznaje w nas swoich synów. Chrystus daje nam pewność przeżycia z Nim razem naszych dni. Bez Niego nie zrobilibyśmy nawet jednego kroku. Duch Święty zaś daje światło w chwili, kiedy oślepieni fałszywym blaskiem potrzebujemy jasności. Tak więc chrzest święty gwarantuje nam spełnienie obietnic Bożych danych Abrahamowi, który jest symbolem Chrystusa. Poprzez chrzest wszyscy zostajemy usynowieni. Czyż to nie jest wspaniałe! Przecież to rzeczywistość! Każdy z nas realizuje swoją osobowość we własnym powołaniu, udzielając własnej odpowiedzi Ojcu. I tak właśnie widzę Lazzatiego: jako człowieka pełni, jasności prostoty i królestwa. Wieczorem, w kaplicy Uniwersytetu dany nam został przywilej czuwania przy Lazzatim. Mieliśmy wtedy wrażenie, że chciał przyjąć nas przy swej trumnie. Następnego dnia spotkaliśmy się wszyscy w bazylice św. Ambrożego i jakiż tam był tłum ludzi! Tamtej nocy jednak mieliśmy okazję być z nim czując obecność Chrystusa.

Potem ks. Dossetti, nie dopuszczając wyboru, wyznaczył mi tę drogę, którą nadal kontynuuję. Kościół umieścił nas w Marzabotto Montesole. Ks. Dossetti gorąco pragnął, by tam właśnie było miejsce jego ostatniego spoczynku. Prosił, aby pochowano go na tym samym cmentarzu, gdzie leżą setki zamordowanych kobiet i dzieci, jakby pragnął przyłączyć się do grona tych nieznanych światu synów i córek Bożych, którzy złożyli swoje życie w ofierze. Tak więc oba te groby umacniają w nas świadomość korzeni naszej historii. Dzisiaj ludzie innych kultur powinni także poznać Chrystusa. Obok nauczania, obok wielkich światowych organizacji, obok Kościoła, trzeba wyczuć Jego obecność również, kiedy pochylamy się nad grobami zmarłych. Dzięki Ewangelii wiemy, że mamy w niebie Ojca, Syna, który dał za nas wszystko i że nasze serca przenika Duch Święty. Często jednak, wśród problemów i trosk, brakuje miejsca dla Boga i Ducha Świętego. Lecz na tym właśnie polega piękno: twórcze działanie Ducha Świętego jest dla nas pocieszeniem, bo daje nam życie Boże. Każdy z nas, częściej jednak niż w Piśmie, szuka pocieszenia w Liturgii Eucharystycznej:

Boże, nasz Ojcze, niech Twoje światło towarzyszy nam zawsze i wszędzie, abyśmy czystym wejrzeniem przenikali tajemnicę Eucharystii, w której uczestniczymy, i z miłością Ją przyjmowali.
(Modlitwa po Komunii św. w uroczystość Objawienia Pańskiego)

Trzeba, zawsze i wszędzie, pozwolić się prowadzić Duchowi Świętemu, który przenika serca nasze i nasz Kościół.

"Comunicare" 10/2009