Świadectwo ks. bpa Giuseppe Merisi

Chciałbym nawiązać do tego, co mówił ksiądz Giovanni, dodając od siebie jeszcze dwie rzeczy. Po pierwsze chciałbym podzielić się z wami wspomnieniem chwili, kiedy ja również miałem okazję rozmawiać z Giuseppe Lazzatim i go słuchać. Nie byłem z nim w takiej zażyłości, jak ksiądz Giovanni i wielu z was, ale zawsze z wielką uwagą i radością słuchałem go, zadawałem pytania i uczestniczyłem w rozmowach. Druga sprawa dotyczy tego, co - moim zdaniem - stanowi aktualną i dziś w życiu kościelnym i społecznym jego naukę. 

Ja również mam wspomnienia z okresu chłopięcego związane z Venegono, gdzie odbywały się nasze seminaria i czterodniowe spotkania kadry GIAC (Gioventù Italiana Azione Cattolica - Akcja Katolicka młodzieży włoskiej) w których uczestniczyliśmy co roku w połowie sierpnia. Przez wiele lat jeździliśmy do Venegono. Potem zmieniliśmy miejsce spotkań. Czasami podczas tych czterech dni odwiedzał nas również Giuseppe Lazzati, a także inni, starsi działacze GIAC. Pamiętam, że już przy pierwszym spotkaniu uderzyła mnie jasność propozycji Lazzatiego. Miał wyjątkową umiejętność nawiązywania kontaktu i potrafił sprawić, że każdy czuł się dobrze w jego towarzystwie.

Przyjeżdżałem na te spotkania z małego miasteczka w naszej diecezji, z Treviglio. Pamiętam też inne miejsca związane z dawaniem chrześcijańskiego świadectwa: przy Via Sant’Antonio gdzie, po zbombardowaniu budynku przy via Bandello, mieściła się siedziba mediolańskiej Akcji Katolickiej, czy budynek przy Largo Gemelli. Również tutaj, w Pustelni San Salvatore miałem okazję słuchać Giuseppe Lazzatiego, kiedy przemawiał, stawiał pytania i udzielał zawsze ciekawych i wartych uwagi odpowiedzi. Spośród jego wystąpień na Largo Gemelli pamiętam jeden bardzo piękny wykład dla młodzieży z diecezji mediolańskiej. Lazzati pełnił jeszcze wtedy funkcje rektora. Był to okres niełatwego dialogu i konfrontacji w ramach bardzo zróżnicowanej rzeczywistości eklezjalnej. Lazzati zdumiewał bystrością i jasnością umysłu, trafnością rozróżnień, kompetentnym uzasadnieniem wysuwanej argumentacji. Własne przekonania i zdanie przedstawiał przy tym zawsze w konwencji dialogu ze słuchaczami. Wzywał nas, jako świeckich, do kontynuowania dialogu, wysuwania propozycji, dawania świadectwa, pracy apostolskiej, a także namawiał do informowania o życiu Kościoła. Na via Sant’Antonio trafiłem kilka lat po ks. Giovannim. Lazzati zakończył już swoją kadencję jako przewodniczący GIAC i diecezjalnej rady Akcji Katolickiej, ale chętnie do nas zaglądał. Proponował wykłady, uczestniczył w spotkaniach, mówił, słuchał, czuł się jednym z nas. Razem z kilkoma uczestnikami dzisiejszego spotkania pamiętamy też ogólnowłoskie spotkania Akcji Katolickiej i absolwentów należących do MEIC (Movimento Ecclesiale di Impegno Culturale - Kościelny Ruch Zaangażowania w Kulturę), kiedy Lazzati czuł się jednym z nas. 
Dawał nam swoje świadectwo, proponował swoje przekonania, rozmawiał, ale również słuchał chętnie rozmaitych uwag, zawsze otwarty na dialog. Zachowałem o nim pełne wdzięczności wspomnienie, jako o kimś zdolnym dawać nadzieję, potrafiącym dać świadectwo i nieść pomoc innym członkom Kościoła.

Nawiązując do tego, co mówił ks. Giovanni, mnie także wydaje się, że Giuseppe Lazzati pozostawił nam bardzo wiele. Można patrzeć na to dziedzictwo z różnej perspektywy, ale ja teraz postaram się podsumować je w trzech zasadniczych punktach. Pierwszy punkt, jak zauważył Przewodniczący Instytutu Świeckiego to kwestia modlitwy. Wszyscy widzieliśmy tę piękną fotografię, przedstawiającą modlącego się na kolanach Lazzatiego. Ta modlitwa ukazuje jego osobistą relację z Panem i osobistą odpowiedź Lazzatiego na Jego wezwanie. Odpowiedź ta w sposób oczywisty jest życiem, życiem eklezjalnym w kontekście drogi wspólnoty. Wszystko zależy jednak od pragnienia osobistego zaangażowania od tego, czy usłyszymy wezwanie i czy udzielimy na nie odpowiedzi. Zależy od tego, czy potrafimy uczynić z każdego dnia, z całego naszego życia świadectwo spotkania z Nim. Dzisiaj, jak wiecie, niełatwo jest mówić o prawdziwej, osobistej modlitwie. Modlitwa jest zawsze osobista, nawet kiedy jest odmawiana w rodzinie. Modlitwą osobistą jest również modlitwa liturgiczna, wspólnotowa. Jednak modlitwą osobistą w znaczeniu modlitwy indywidualnej jest modlitwa kontemplacyjna, wsłuchiwanie się w głos Pana w ciszy. Pustelnia San Salvatore jest ważnym punktem odniesienia, konstytutywnym dla naszego zaangażowania, naszej tradycji i modlitwy. Modlitwa to powołanie, dialog i rozwój, w obliczu i w konfrontacji ze Słowem Bożym.

Druga kwestia to kwestia świeckich. Świecki, świeccy, laikat, stowarzyszenie świeckich to, jak wiemy, różne terminy. Wśród nas są obecni teologowie i historycy, zdolni lepiej ode mnie mówić na ten temat. Ale wyróżnieniem przeciętnego chrześcijanina jako osoby ochrzczonej jest podkreślenie wartości świeckich, wartości laikatu. Równocześnie, kiedy świecki mówi o swoim powołaniu, to nieuchronnie odwołuje się do nauki Soboru. W takiej perspektywie, dzisiaj także istotne jest chrześcijańskie zaangażowanie osób świeckich, które w odpowiedzi na powołanie podążają wskazaną drogą w kontekście eklezjalnym, w poczuciu własnej odpowiedzialności. Chyba zgodzicie się ze mną, kiedy powiem, że dzisiaj w obecnej teraźniejszości naszego życia eklezjalnego łatwiej jest czuć swoją przynależność do Kościoła. Równocześnie jednak podkreślenie roli i powołania świeckich jest także podkreśleniem znaczenia osobistej odpowiedzi na powołanie, dopiero w dalszej kolejności nawiązującym do apostolstwa z Kościołem i w Kościele.

I wreszcie trzecia uwaga: działalność w społeczeństwie obywatelskim, dawanie świadectwa w poszanowaniu istniejących różnic, realizowane były przez Lazzatiego także w hitlerowskiej niewoli. Potem zaś również w innych sytuacjach: w parlamencie, czy w życiu publicznym. Miałem okazję zapoznać się, a czytaliście go również i wy, z opublikowanym w ubiegłym roku tekstem zawierającym wypowiedzi Lazzatiego dla dziennika Il Giorno. Wydaje mi się, że to redaktor Botti jest autorem tej ze wszech miar interesującej publikacji. Lazzati patrzy na rzeczy trochę z wysoka, trochę z daleka, trochę z zewnątrz. Są to już ostatnie lata jego życia, ale uderza zdolność prowadzenia dialogu i uwzględniania racji innych, nie przedstawiania nigdy racji własnych w sposób polemiczny, tylko zawsze jako propozycji. Myślę, że Lazzati może stanowić wzór działalności w życiu publicznym również w naszych czasach. Profesor Lazzati bowiem czuł się powołany do służby na rzecz społeczeństwa obywatelskiego, na rzecz promowania wspólnego dobra, zgodnie z zasadami pluralizmu i demokracji. Równocześnie jednak Lazzati, odpowiadając na powołanie za nieba, wykorzystywał umiejętność dialogu i podejmowania decyzji wspólnie z innymi. Robił to w poszanowaniu różnic, ale wskazując jasno cel, do którego sam dążył. Prymat modlitwy, znaczenie powołania świeckich i rozważny, przeniknięty szacunkiem dla cudzych poglądów udział w życiu publicznym to nauka, płynąca z pozostawionego nam przez Profesora dziedzictwa, do której powinniśmy nawiązywać na co dzień.

"Comunicare" 10/2009