Świadectwo współpracownika na pogrzebie Emilio Tresaltiego (Lorenzo Sommella)

Wierzę, że wspomnienia celebransa i Przewodniczącego Instytutu Świeckiego Cristo Re ujawniły głęboką duchowość Emilio, człowieka konsekrowanego, który między innymi przeżywał swoją wiarą w sposób absolutnie powściągliwy.

Chciałbym przedstawić świeckie świadectwo, jeśli pozwolą mi Państwo na takie określenie, osoby, która pracowała z nim przez wiele lat, prawie dziesięć, wraz z wieloma przyjaciółmi i kolegami, z których niektórzy są tutaj obecni. To dlatego, że widziałem, iż jego działanie było cichym działaniem z punktu widzenia świeckiego zawodu, jaki wykonywał. Bardzo prawdziwe jest również to, co powiedział wcześniej celebrans, a mianowicie, że to wszystko z pewnością dało mu siłę, żeby pracować, tak jak to robił, w szczególnym kontekście, w którym wszyscy wzrastaliśmy, silni w jego nauczaniu. Właściwie dopiero kilka lat temu przestałem nazywać go profesorem, bo tak długo był nim dla nas - to nie pozwalało mi uważać byłego szefa za przyjaciela i kolegę.

Emilio był profesorem dla tych, którzy tak wiele się od niego nauczyli, a dla mnie był jak nauczyciel, bo w czasach, gdzie było trudno o nauczanie, on uczył nas trudnego "zawodu", na który składają się umiejętności techniczne i interpersonalne, który wymaga refleksji, podejmowania decyzji i działania.

Był surowy, tak go określano: wobec mnie jego surowość wyrażała się głównie w wyrzutach, że jestem powolny i miał rację. W rzeczywistości jest to cecha, którą starałem się poprawić, ponieważ w naszej pracy trzeba być szybkim.

Zwykł mawiać, że dyrektor medyczny jest "wielkim pełnomocnym dyrektorem": jest to zdanie, które z pewnością pamiętają obecni tu znajomi, ponieważ te trzy słowa podsumowują jego nauczanie i jest to przesłanie, które nadal po tylu latach nauczania, przekazuję osobom na stażu.

Miał reputację gbura i często taki się wydawał, ale niewiele trzeba było, żeby się rozluźnił; wydawał się oficjalny, ale w domu nosił kapcie dla wygody; wydawał się samotnikiem, ale w rzeczywistości miał wielu przyjaciół i wielu ludzi, którym czynił dobro.

Był więc dla nas w zasadzie dość trudnym do rozszyfrowania człowiekiem, ale kiedy nadawało się na tych samych falach, otwierał się na innych; lubił być dość tajemniczy i nigdy nie można było się dowiedzieć, co dokładnie robił podczas swoich licznych długich "służbowych" podróży do Burkina Faso, Libii czy innych krajów na całym świecie.

Był człowiekiem o wielkiej godności i pokazał to zwłaszcza wtedy, gdy odchodził ze stanowiska, gdy zdał sobie sprawę, że zmienił się klimat i dlatego wykonał gest, który zawsze przynosi chlubę tym, którzy go wykonują: usunięcia się na bok.

Pamiętam, że przed jego odejściem z "Gemelli" zrobiliśmy sobie wszyscy razem bardzo ładne zdjęcie, uwieczniające ten zespół, muszę przyznać, silny zespół, który stworzył i który nieco "górnolotnie" nazwaliśmy "The glorious Tresalti team".

W ostatnim czasie rzadko go widziałem i słyszałem, ale przy tych nielicznych okazjach, kiedy rozmawialiśmy, nie omieszkał pytać o moją córkę i żonę, które poznał, co było oznaką jego szczerego uczucia.

Nie widziałem go od kilku lat. Zadzwoniłem do niego prawie dwa miesiące temu i powiedział mi, że nie będzie się szczepić przeciwko covid . Nigdy nie brał niczego, by się chronić,

podróżował po świecie i podejmował liczne wyprawy w rejony bardzo niebezpieczne dla zdrowia: zawsze z powodzeniem stawiał im czoła. Niestety, ostatniego śmiertelnego zagrożenia  nie udało się pokonać.

Żegnaj Emilio i dziękuję za Twoje nauki, będę pamiętał o Tobie w moich modlitwach.

Komentarze