Żegnaj, mój drogi Emilio Tresalti (Rickie Lam)

Cieszę się, że mam możliwość podzielenia się moimi uczuciami do drogiego Emilio Tresaltiego. Myślę, że to będzie ostatni raz, kiedy publicznie wyrażę swój głęboki smutek. Wypowiadam się tutaj po angielsku, ponieważ nie chciał, abym rozmawiał z nim w moim ubogim języku włoskim, tak jak nie chciał włoskich pocałunków i uścisków podczas spotkań z przyjaciółmi.

Miałem to szczęście, że był moim Odpowiedzialnym podczas aspirantury. Zwierzył mi się, że nie lubi odmawiać różańca w sposób powtarzalny, ale Bóg tak zrządził, że dzień jego śmierci wypadł w miesiącu maryjnym, a on trzymał w ręku różaniec, tak jak na zdjęciu na trumnie. O smutnej wiadomości dowiedziałem się od Giulio Gamucci, który napisał mi tę wiadomość na WhatsApp: "Wysyłam ci tę wiadomość, bo wiem, jak bardzo byłeś mu bliski". Jak tylko to przeczytałem, zacząłem płakać. Teraz chciałbym podzielić się z Wami moimi dobrymi wspomnieniami i wdzięcznością dla tego, który zawsze okazywał mi braterską miłość.

Tresalti przeprowadził ze mną pierwszą rozmowę w Tokio, a następnie spotykaliśmy się kilkakrotnie na formacji dla aspirantów w Tokio, na Tajwanie, w Hong Kongu, a także w Rzymie.

Wyraził również zgodę na skrócenie mojej formacji początkowej do trzech lat, tak abym mógł rozpocząć swoją drogę w listopadzie 2015 roku (rok poświęcony życiu konsekrowanemu). Wyjaśnił moją sytuację Giorgio, ówczesnemu Przewodniczącemu, a także przedstawił obrzęd, któremu przewodniczył arcybiskup Hongkongu, SaviorHon, w tym czasie sekretarz Kongregacji ds. Ewangalizacji Fide.

Tresalti zapraszał mnie do swojego domu na kolacje i rozmowy, ale czasami lubił wyjść ze mną na chińszczyznę lub japońskie noodles (makaron) podczas mojego pobytu w Rzymie. W jego domu uwielbiałem próbować różnych potraw z domowego menu, przygotowanych przez jego gosposię, a w szczególności uwielbiałem słuchać jego opowieści o spotkaniach z papieżami, Matką Teresą, a także różnych historii o naszej Wspólnocie, którym towarzyszyły piękne zdjęcia.

Tresalti dbał o historyczne archiwa Instytutu Świeckiego "Cristo Re" i troszczył się, aby te cenne dane nie zostały zapomniane lub utracone, zwłaszcza dla młodych członków Instytutu, zarówno włoskich jak i zza granicy. Dwa lata temu zacząłem przeprowadzać z nim serię wywiadów, które nagrywałem i starałem się je przepisać. Zasugerował również, abym poprosił Robina Francisa D'Souza, naszego poprzedniego wiceprzewodniczącego, aby sprawdził mój angielski. Wyraził nadzieję, że projekt będzie mógł być przedstawiony do zatwierdzenia naszemu przewodniczącemu Antonio Vendraminowi, a następnie przetłumaczony na język włoski i inne języki oraz rozesłany do wszystkich członków Instytutu.

Jego braterska miłość przejawiała się jednak także w naszych konfrontacjach, gdzie dochodziło do ostrej wymiany poglądów. Tresalti często dzielił się swoimi osobistymi przemyśleniami na temat moich studiów, nauki języków i głębi mojej wiary, co pobudzało moje pasje, zachęcało do dyskusji, prowokowało do rozmów, a czasem także wywoływało u mnie smutek. Nie zgadzał się z moim wyborem, by robić doktorat z teologii pastoralnej na Papieskim Uniwersytecie Laterańskim, zasugerował raczej, abym podjął studia biblijne na Uniwersytecie Gregoriańskim. Zignorował moje podejście katechetyczne i wartość Katechizmu Kościoła Katolickiego dla interpretacji wiary; zamiast tego dawał pierwszeństwo prawu kanonicznemu i dokumentom Soboru Watykańskiego II jako narzędziom definiującym wiarę katolicką dzisiaj. Powiedział mi, że czynienie znaku krzyża wodą święconą po Mszy Świętej jest złe i sprzeczne z naszą wiarą. Jego osobiste opinie i krytyka wydały mi się dość mocne, kiedy przeprowadzałem z nim wywiad na temat Ojca Agostino Gemelli. Mocno krytykował jego świeckość konsekrowaną jako zakonnika franciszkańskiego, koncentrującego swoje apostolskie oddanie wyłącznie na rzecz Uniwersytetu Katolickiego, którego był założycielem i rektorem.

Wielką pociechą było dla mnie zaproszenie na ostatni posiłek do jego domu z okazji jego urodzin. Za każdym razem, gdy się spotykaliśmy, Emilio bardzo grzecznie mnie pytał: "Jak się masz? Zawsze jesteś w świetnej formie”. Teraz chciałbym odpowiedzieć ci po raz ostatni, mówiąc, że zasłużyłeś na życie wieczne i zawsze będziesz w najlepszej formie w jedności z Chrystusem. Spoczywaj w pokoju wiecznym i miłości Bożej.

Komentarze