Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2011

Ewangeliczny konkret życia

Obraz
Andrzej Kazimierski MBJ Z racji swojej głębokiej formacji duchowej i wykształcenia mogliby zajmować w środowiskach pracy kierownicze stanowiska. A jednak wybierają prace najcięższe, najmniej popularne i najniżej opłacane... To Mali Bracia Jezusa (red.). Kiedy bracia zaproponowali mi, żebym odpowiedział na prośbę Redakcji i napisał coś na temat znaczenia pracy w rozumieniu naszym i bł. brata Karola de Foucauld, od razu przypomniał mi się pewien ksiądz robotnik z Francji, który powiedział, że po pierwszym miesiącu pracy napisał o tym książkę, po roku artykuł, ale po latach pracy trudno mu już było cokolwiek napisać. Jestem w podobnej sytuacji, z tą różnicą, że do tej pory nie napisałem żadnej książki ani artykułu, a ręka nie nawykła do pióra. Praca stała się w moim życiu czymś tak naturalnym i zwykłym, że nie bardzo wiedziałem, o czym tu pisać. Powołani do pracy Praca od samego początku stworzenia była zasadniczym wymogiem ludzkiego życia. Kiedy Syn Boży stał się człowiekiem, był p

Masz kryzys? To dobra nowina!

Obraz
o. Fabian Błaszkiewicz SJ Czy da się tak żyć, by uniknąć kryzysów? Oczywiście, że nie da się ich uniknąć. I bardzo dobrze! Nasze życie tak jest skonstruowane, że kryzysy są potrzebne. Natomiast też nie jest tak, że każdego muszą dotykać. Ale generalnie: kryzys zawsze służy wzrostowi. Nie jesteśmy stworzeniem ukończonym przez Boga i dlatego musimy rosnąć i dojrzewać, a to boli. Pierwszym trudnym wydarzeniem w naszym życiu jest… poród, czyli moment przyjścia na świat. Później, gdy wydaje się już, że sytuacja jest opanowana – to człowiekowi zaczynają rosnąć zęby, a później upada, ucząc się chodzić itd. Pamiętam, że gdy ja byłem dzieckiem, pewnego dnia okazało się, że mam za małe buty. Miałem wtedy kryzys, którego do końca nie umiałem nazwać, więc poinformowałem świat: „Buty mnie bolą”. No i mama w odpowiedzi na to kupiła mi nowe. Zazwyczaj boli nas w życiu to, co należy zmienić. Jeśli to robimy – wzrastamy. A czy lęk w naszym życiu również służy wzrostowi? Nie! Pi

Ks. prof. dr hab. Janusz Mastalski Kraków, WSPÓLNOTA Z BOGIEM. EUCHARYSTIA I SAKRAMENT POKUTY

Odkrycie na nowo Eucharystii i pokuty jest w dzisiejszych czasach szczególnie ważne. Chodzi bowiem o to, iż mamy do czynienia z wieloma niepokojącymi zjawiskami cywilizacyjnymi. Oto niektóre z nich: Zagrożenia cywilizacyjne dla prawidłowego pojmowania sakramentów pokuty i Eucharystii: 1. Wszechobecna cywilizacja konsumpcji. 2. Globalna technicyzacja życia. 3. Niechęć Europy do chrześcijańskich korzeni. 4. Psychobójstwo. 5. Ucieczka przed odpowiedzialnością. 6. Zagubienie aksjologiczne. 7. Rozpad więzi międzyludzkich. 8. Pogłębiająca się samotność człowieka. 9. „Religijność naskórkowa". 10. Ucieczka przed ciszą. 11. Powstawanie duchowości odartej z sacrum. 12. Powrót do cywilizacji obrazkowej (dewaluacja słowa). 13. Pogłębiająca się bezrefleksyjność. 14. Psychomanipulacja i autopsychomanipulacja. 15. Powiększająca się agresja i autoagresja. 16. Brak pomysłu Kościoła na przeciwdziałanie niebezpiecznym tendencjom. 17. Wzrost zachowań areligijnych. 18. Kryzys tożsam

O. prof. Jerzy Wiesław Gogola OCD, KOMUNIA Z BOGIEM ISTOTĄ CHRZEŚCIJAŃSKIEGO POWOŁANIA

„Komunia" jest poprawnym tłumaczeniem łacińskiego communio i dotyczy relacji międzyosobowej pomiędzy ,ja" i „ty". Termin „komunia" najlepiej oddaje samą istotę chrześcijańskiego powołania, do tego oddaje najgłębszą naturę Kościoła. Pozwoli więc skierować nasze myślenie o chrześcijańskim powołaniu na to, co najważniejsze, i może zdopinguje do planowania i realizowania naszej działalności w duchu komunii człowieka z Bogiem i ze sobą nawzajem. Na zasadniczą strukturę tego wystąpienia składają się punkty uwzględniające powołanie do świętości na poszczególnych etapach procesu uświęcenia: początku, szczycie i drodze. Ten zasadniczy wykład poprzedzi punkt o komunijnym charakterze powołania, a zakończy punkt o pedagogii wychowawczej do świętości. 1. Komunijny charakter powołania do świętości W kwestii powołania nie będziemy wyważać otwartych drzwi i powtarzać rzeczy nam znanych. Wystarczy dla formalności przypomnieć, co mamy tu na myśli. Chodzi o powołanie do świętości.

Ks. Bernard Rak - Katowice, DROGA KRZYŻOWA

„Krzyż przyjmuje się przede wszystkim sercem, a potem dźwiga się go przez całe życie. Czyż krzyż nie jest orędziem miłości Syna Bożego, który nas ukochał aż do śmierci na krzyżu? Tak oto krzyż jest pierwszą literą Bożego alfabetu. Krzyż jest nierozerwalnie złączony z naszym życiem. Usunąć go z naszej egzystencji to tak jakby zignorować rzeczywistość bytową człowieka. Tak więc jesteśmy stworzeni dla życia, dlatego nie możemy wyzbywać się naszej osobistej historii cierpienia i próby. Jezus nas nie oszukuje, nie zostawia samych na krzyżu: On potrafi przemienić ciemne noce smutku w poranki nadziei. Przyjęty krzyż rodzi zbawienie i owocuje pokojem. Krzyż bez Boga przygniata, z Bogiem daje odkupienie i zbawia. Czyniąc z Ewangelii krzyża własną perspektywę życia, naśladując Chrystusa aż po krzyż, żyjemy pełnią samych siebie. Trzeba zatem przyjąć krzyż i nieść go wszędzie jako orędzie miłości i przebaczenia i misyjnego zaangażowania" (Jan Paweł II, 2 kwietnia 1998). Stacja I - Pan Jezu

Tadeusz Ruciński FSC, O CZŁOWIEKU WYKORZENIONYM I ZAKORZENIONYM

„Ludzie? Nie mogą sobie znaleźć miejsca. Wiatr nimi miota. Nie mają korzeni..." (z Małego Księcia) Nie wiem, czy się zgodzicie z takim stwierdzeniem, że usłyszenie głosu powołania i pójście za tym głosem - jest wejściem w przypowieść, bo dopiero wtedy odkrywa się, że całe życie, od pierwszych chwil, które się pamięta, pełne było zapowiedzi, proroctw spełniających się potem i wciąż wybiegających w przyszłość. A człowiek, który odpowiada na ten głos, też staje się dla innych przypowieścią - raz taką, a raz owaką. A przeżywając świadomie wszystko to, co się w nim i wokół niego dzieje, odkrywa, że właściwie wszystko jest przypowieścią. I to sprawia, że każda chwila w jego życiu nabiera sensu, choć wcześniej tyle innych przeciekło mu przez palce. Uświadamia sobie, że wszystko ma swój początek i sens. A koniec tej przypowieści zależy i ode mnie, i od Tego, który prowadzi i który jest współautorem całości. Czyli, że wszystko coś znaczy, że wszystko ma swoją wagę i że każde spotkanie